Karol Kajzer
Z mojego notatnika - 30 lat temu -
Poniedziałek, 20 stycznia 1969. Zmarł Jan Czyż, bibliotekarz skoczowski, popularny "Żanek", jak nazywali go przyjaciele. Ciekawa to była i oryginalna postać, związana z miastem, jego historią, ludźmi.
Jako bibliotekarz, pasjonat, szperacz, zebrał i zabezpieczył przed zaginięciem pokaźny zbiór archiwalnych dokumentów oraz przedmiotów coraz rzadziej używanych (albo już wcale) w gospodarstwach domowych, odrzuconych już do lamusa staroci. Nosił się też z zamiarem stworzenia muzeum z Skoczowie, wspominając przedwojenne zbiory Karola Prausa. Wtajemniczeni powiadają natomiast, że część z tych cennych nabytków zdążył już niestety odsprzedać i to czasem w ręce niepowołane, przez co wiele antyków przepadło. Ponieważ nie istniała żadna ewidencja tych ręczy, nie można stwierdzić co to było i ile.
Dzięki dużej wiedzy o Skoczowie zdobył sobie uznanie u wielu znamienitych osób. zwłaszcza historyków i ludzi pióra. Utrzymywali z nim kontakty Gustaw Morcinek, Maria Wardas, dr Jan Szydłowski ze Śląskiego Instytutu Naukowego, Ludwik Brożek - kustosz cieszyńskiego muzeum i inni. Znał nie tylko historię miasta. Wiedział dużo o życiu jego mieszkańców, znał wiele ploteczek o skoczowianach i anegdot. Nazywano go też "chodzącą encyklopedią Skoczowa".
Osobiście zetknąłem się z nim w latach 1955-56, gdy zacząłem korzystać z miejskiej biblioteki, której był kierownikiem. Gdy zapoznałem się z nim bliżej, miałem dostęp do wielu rzadkich materiałów historycznych oraz dokumentów źródłowych.
Kiedy Głos Ziemi Cieszyńskiej zamieścił kilka moich opowiadań oraz notatek i korespondencji prasowych, zyskałem u niego pozycję uprzywilejowanego. Prowadziliśmy nieraz ciekawe dyskusje na tematy z dziejów Skoczowa.
Przyjaciół i kolegów miał sporo, był bowiem towarzyski, usposobienia pogodnego, choć czasem złośliwy, przy tym bezpośredni i skromny. Był nielada kpiarzem i doskonałym gawędziarzem. Po kpiarsku traktował politykę, ustrój, obecną rzeczywistość. A język miał niezwykle cięty, znał masę dowcipów, szczególnie politycznych. Nie wszystkim to się podobało, ale Janowi Czyżowi zawsze to jakoś uchodziło.
Był w każdym razie barwną postacią skoczowskiej społeczności. Jego charakterystyczna sylwetka dodawała kolorytu obyczajowej panoramie miasta. Lekko przygarbiony i kuśtykający, z nieodłączną laską - był bowiem inwalidą - o podłużnej twarzy, nieco workowatej, pogodnego oblicza i swawolnym spojrzeniu. Dość regularnie przemierzał uliczki i okrążał rynek miasta zatrzymując się i gawędząc po drodze ze znajomymi.
Od dawna cierpiał na dokuczliwą astmę. W ostatnich miesiącach choroba coraz bardziej się nasilała, w końcu znalazł się w szpitalu. Pewnego dnia rozniosła się wiadomość, że zmarł. Wiadomość okazała się plotką. Wkrótce wrócił ze szpitala, lecz wycieńczony i w ogóle przygasły. To już nie był ten "Żanek", jakiegośmy zawsze znali. Niedługo też przebywał jeszcze wśród nas. Chciał być wciąż użyteczny, lecz astmatyczna dusznica nie pozwalała mu na żaden prawie wysiłek, a spacery całkiem go już męczyły. Jeden z silniejszych nocnych ataków dusznicy zakończył się jego śmiercią.
Gdzieś w ratuszu zachował się jego portret, pędzla Oswalda Szczurka, twórcy malarskiegto cyklu "Portrety ciekawych ludzi".
Niedziela, 9 marca 1969. W Dmu Kultury, na wieczornicy z okazji Dnia Kobiet, spotkanie z Agnieszką Osiecką - poetką, autorką tekstów piosenek. Sala wypełniona po brzegi. Niezwykłego gościa w serdecznych słowach przywitała prezeska koła Ligi Kobiet -pani Landsberger. Miejscowy zespół kabaretowy zaprezentował parodie kilku piosenek
słucha. Skoczowem jest zauroczona. Niewykluczone, że skorzysta ponownie z zaproszenia. Niemały to splendor dla miasta. W księdze pamiątkowej Domu Kultury pozostał zapis i autograf pani Agnieszki.
Poniedziałek, 21 lipca 1969. Pierwsi ludzie na Księżycu. Komunikat PAP z Nowego Jorku donosił na wstępie: "Data 20 lipca 1969 r. przejdzie do historii ludzkości. W tym dniu dokładnie o godzinie 21,17 min.43 sek. czasu warszawskiego, pilotowany przez człowieka pojazd wylądował na powierzchni Księżyca. Człowiek osiągnął jeden z kolejnych wielkich celów w swojej historii..."
Siedzieliśmy wieczorem przed telewizorem w skoczowskim Domu Kultury. Był też przewodniczący Prezydium Franciszek Mrowczyk, komendant MO Brunon Rychły, a także Józef Cholewa, Jan Wantuła i kilku innych członków skoczowskich władz. Musieliśmy się ednak zadowolić relacją wydarzenia, gdyż w Telewizji nie udało się uzyskać zapowiedzianego obrazu z Księżyca podczas lądowania "Orła". Oto paradoksy techniki współczesnej.
W parku na Wisłą przy pięknej pogodzie odbywał się właśnie festyn z okazji przypadającego na jutro Święta Odrodzenia.
autorstwa A. Osieckiej m.in. "To wszystko z nudów wysoki sądzie". Zrobiono to znakomicie. Autorka była szczerze ubawiona. Potem poetka powiedziała kilka zdań o swym życiu, lecz przede wszystkim deklamowała swoje utwory. Niektóre dawniejsze i już publikowane, a także kilka nowych. Duże, niemal owacyjne brawa! Uściski, autografy! Rozmowy! Osiecka raczej oszczędna w słowach, więcej
124
Kalendarz Miłośników Skoczowa
Czwartek, 31 lipca 1969. Od kilku dni katowicka ekipa pod kierownictwem Norberta Boronowskiego telewizyjna kręci film dokumentalny o Skoczowie. Sfilmowano już skoczowskie zabytki, stare dokumenty, zgromadzone na razie w ratuszu i bibliotece (planowane jest w niedalekiej przyszłości utworzenie muzeum w zabytkowej kamieniczce przy ul. Fabrycznej). Zarejstrowano na filmie także działalność Domu Kultury. Przeprowadzono wywiady z gospodarzem miasta F. Mrowczykiem, w historycznym gabinecie ratusza, z J. Wantułą, E. Biszorskim i innymi działaczami społecznymi. Dzisiaj byliśmy w Odlewni. Odbyło się spotkanie z dyrekcją oraz odlewnikami przy warsztacie pracy. Sekretarz wśród robotników. Potem migawki z posiedzenia egzekutywy Komitetu Miejskiego Partii. Na zakończenie, w sali ratuszowej Boronowski zaprezentował nam dotychczasowy materiał. Prawie godzina oglądania. Materiał ciekawy, bogaty. Warto aby miasto zdobyło się na zakup kopii. O terminie emisji w programie telewizyjnym zostaniemy poinformowani.
Niedziela, 28 września 1969. "Pieczenie barana" - impreza corocznie organizowana przez skoczowskie koło PTTK. Dotychczas odbywała się każdego roku w Brennej, na Starym Groniu. Tym razem po raz pierwszy na Kaplicówce. Około cztery tysiące turystów, przybywających z daleka uczestników poprzednich spotkań na Starym Groniu, wycieczkowiczów, mieszkańców miasta i okolic rozpaliło ponad dwieście ognisk na polach wokół kaplicy bł. Jana Sarkandra. Baranie szaszłyki i kiełbasę można było zakupić na miejscu. Byli tacy, którzy przyszli z własnym prowiantem.
Bawiono się w grupach przy ogniskach, a także w większym kręgu na wspólnych grach i zabawach. Niektórzy przytaszczyli własne instrumenty, akordeony, gitary lub harmonijki ustne, toteż w różnych miejscach rozlegała się muzyka i śpiew. Pogoda dopisywała a promienie jesiennego słońca przygrzewały jeszcze mocno. PSS "Społem" wystawiła bufety z napojami, słodyczami, nawet z lodami oraz piwem.
Członkowie PTTK ze strony organizacyjnej sprawili się znakomicie. Poza dobrym zaopatrzeniem, sprawną obsługą urządzono różne atrakcyjne gry, zabawy, prowadzono sprzedaż losów fantowych. Szereg konkursów przygotowano z myślą o dzieciach.
Impreza, z założenia turystyczna, przerodziła się w duży festyn. Nie taka była jednak intencja tych, którzy przed laty zainicjowali "Pieczenie barana". Już też dzisiaj w niektórych grupach dyskutowano na ten temat, zwłaszcza wśród prawdziwych turystów. Niewykluczone więc, że przyjdzie czas, aby "przeprosić się " ze Starym Groniem i wrócić znowu na jego szczyt z "Baranem".
Wtorek, 30 września 1969. Sensacja w Skoczowie. Na polach Kaplicówki pojawił się łoś. Dzisiaj widziano go trzykrotnie. Wśród myśliwych i leśników wielkie poruszenie. Nk wiadomo skąd i jakim sposobem przywędrował na nasze tereny. Bądź co bądź wydarzenie to niezwykłe. Związek myśliwski wyznaczył swoje służby na dyżury dla ochrony zwierzęcia przed kłusownikami. Będą też obserwować dalsze przemieszczanie się łosia dla zapewnienia mu bezpieczeństwa.
Kalendarium pochodzi z „Kalendarza Miłośników Skoczowa” 1999, udostępnionego dzięki uprzejmości Towarzystwa Miłośników Skoczowa.