Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
Rozdział z historii skoczowskiej poczty
Dział:

Karl Walter Neumann

Rozdział z historii skoczowskiej poczty

-przełożył Józef Drabina

 

Zanim cesarz Józef II zlecił budowę wielkiej „cesarskiej drogi", która tą nazwę zachowała do połowy naszego stulecia, okolice wokół Skoczowa były spokojnym zakątkiem w oddalonym krańcu wielkiego państwa. Nie miały tu miejsca wielkie wydarzenia ani też ożywiony ruch tranzytowy. Przywileje księcia dotyczące tych terenów obejmowały głównie szlachtę. Posiadała ona większość gruntów, zaś chłopi musieli świadczyć dziesięcinę, różne prace i powinności. Mimo tych wszystkich obciążeń i zależności okolica ta była spokojnym, prawie sennym zakątkiem kraju.


Tam „przycupnęło" miasteczko nad rzeką, będącą jego geograficzną linią środkową. Wzdłuż doliny rzeki i wpływających do niej strumieni rozciągały się wioski. Ze względu na ukształtowanie terenu, najbardziej oddalone z nich nie były powiązane z miastem, zaś bliższe łączyły się z peryferiami. W mieście miały miejsce określone procesy gospodarcze. Tutaj odbywały się nieliczne jarmarki, tutaj rolnik kupował piwo, sukno na świąteczne ubranie, buty i kapelusz na dni świąteczne, kolorowe wstążki i materiały na fartuchy dla żony i córek, gliniany garnek na mleko u garncarza przy ul. Kościelnej, a także uprząż dla konia w Rynku. Mimo tego mieszczanie nie mogli się utrzymać wyłącznie z rzemiosła, gdyż przyjezdni rzemieślnicy na nielicznych jarmarkach uszczuplali ich dochody. Pomagali sobie pracą w polu.


Jednostajność życia mieszczan była czasem przerwana przemarszem wojsk przez długi most na Wiśle w kierunku północnych Karpat, Czech, Wiednia, przeciw powstańcom na Morawach lub przeciw Napoleonowi. Był to dla miasteczka „powiew" obcego świata. Przynosiło to jednak więcej strat niż dobra, wiele rozbojów, zarazę, głód i drożyznę.


Przez ten długi most ciągnęły nie tylko wojska, lecz również pędzili swoje bydło chłopi, furmani prowadzili wozy, woźnice podróżne powozy oraz galopowali różnego rodzaju jeźdźcy. W większości był to ruch lokalny, ale trafiały się też wozy udające się do Krakowa lub fury z solą z Wieliczki. Dla większego ruchu i podróży na dalsze odległości przeznaczone były lepsze drogi. Szybciej i pewniej można było się poruszać przez Morawską Ostrawę, Racibórz, Bruntal, Nysę i dalej do Wrocławia.


Przesadą jest mówienie o drogach, gdyż były to zwykłe szlaki. Nie utrzymywał ich ani cesarz ani książę, lecz tylko dzierżawca i właściciele gruntu, przez który droga przechodziła lub do niego przylegała. Zanim panowie ziemscy przystępowali do uciążliwego obowiązku naprawy dróg, najpierw zmuszali swoich chłopów i parobków wraz z końmi do pracy na ich polach. Do łatania dróg nie używano żwiru czy kamieni lecz faszyzny, chrustu, kłód i gliny. Odpowiadało to chłopom, którzy korzystali z dróg, gdyż „plastry" te przy suchej pogodzie pozwalały wozom na łatwy przejazd, nie niszcząc okuć wozów i koni. Natomiast przy deszczowej pogodzie drogi stawały się prawie nieprzejezdne, powodując wycieńczenie ludzi i koni oraz niszczenie uprzęży i wozów. Nie martwili się tym miejscowi właściciele. Cierpieli natomiast podróżni i woźnice, którzy ponadto musieli płacić cło drogowe. Trudno było przejechać przez skoczowską krainę, gdyż nieraz trzeba było objeżdżać pagórki i wzgórza. Kto jednak chciał dostać się ze wschodu na zachód lub odwrotnie, musiał przejść Wisłę. Wielkie znaczenie miał tutaj most w Skoczowie. Cieszyńscy książęta wielokrotnie zezwalali skoczowianom na podnoszenie myta, aby most można było utrzymać w należytym stanie. Wisła w Skoczowie jest niewielką rzeką. W górzystym terenie, niedaleko od źródeł, koryto rzeki jest wąsko obramowane pagórkami. Tam gdzie dolina staje się szersza, wody rzeki mogą się szerzej rozlewać. Toteż przy każdej powodzi zatapiają okoliczne tereny, często zmieniając swoje koryto. W ten sposób powstawały nowe żwirowiska.


Tak było również w Skoczowie, gdy w odległym historycznie czasie zbudowano drewniany most nad nieposkromioną rzeką i przylegającymi do niej żwirowiskami. Dokładnie od wschodniej strony zamku położony był jego zachodni przyczółek. Zbudowany most o długości 300 m (158 sążni) sięgał do przedmieścia. Odległości między słupami podporowymi wynosiły 10 m. Przy moście zatrudniony był człowiek, który pobierał myto mostowe. Był on krewnym książęcego mytnika Jakuba Singera. Urbachowie, którzy mieli na przedmieściu do 1939 roku gospodę, byli z pewnością potomkami tego uprzywilejowanego przez księcia Żyda.


Drogi, szlaki i mosty były ściśle związane z rozwojem poczty, stwarzając warunki do jej funkcjonowania.


Po wybudowaniu drogi cesarskiej most pozostał w niezmienionym stanie. Przebudowano go dopiero po uregulowaniu w 1853 r. koryta rzeki Wisły i Bładnicy oraz po wybudowaniu na lewym brzegu wału ochronnego (1847-1850
r.j. Po przebudowie drewniana konstrukcja nie uległa zmianie, jedynie most skrócono. Data budowy nowego stalowego mostu nie jest dokładnie znana. Można jedynie przypuszczać, iż nastąpiło to wraz z budową mostu kolejowego dla nowo uruchomionej w 1888 r. linii kolejowej Frydek – Bielsko.


W tym celu powstały szlaki pocztowe ze stacjami pocztowymi. Do połowy XVIII w. Skoczów był położony z dala od takiej drogi pocztowej. Najbliższa droga prowadziła z Wiednia przez Opawę, Racibórz do Wrocławia. Listy, paczki i przesyłki pocztowe przewożone przez pocztę, musiały być również dostarczone odbiorcom mieszkającym z dala od stacji pocztowej. Generalny Poczmistrz Krajowy, któremu cesarz powierzy^ kierownictwo poczty, rozwiązał ten problem przez powierzenie tej czynności właścicielom koni, którzy z biegiem czasu stali się poczmistrzami. Stacje pocztowe przekazywano dziedzicznie na członków ich rodzin. W tych przypadkach zobowiązywali się obsługiwać pocztę bezpłatnie, w zamian mieli wyłączne prawo prowadzić na swój rachunek przewóz osób z wymiennymi podwodami. Do tego celu poczmistrz powinien mieć: .sześć dobrych, użytecznych koni zarówno do jazdy jak i powożenia oraz dwie kolasy z wyposażeniem dodatkowym". Konie i powozy nie mogły być używane w pracach potowych, gdyż nie byłyby dyspozycyjne lub wręcz nieprzydatne do obsługi poczty.

O początkach powstania takiej poczty w Skoczowie nic dokładnego nie wiemy. Prawdopodobnie człowiek o nazwisku Fojcik był pierwszym urzędującym w tym mieście pocz-mistrzem (było to w 1732 roku). Fojcik poczmistrzostwo przekazał w 1755 roku swojemu synowi Jerzemu, który jednak niezbyt dobrze wywiązywał się ze swojego zadania.


W 1772 roku w czasie pierwszego rozbioru Polski większa część Galicji przypadła Austrii. W 1781 roku cesarz Józef II rozkazał budowę drogi dla poczty i do celów komercyjnych z Frydku przez Cieszyn, Skoczów aż do granicy z Galicją w pobliżu Bielska. Do niej dołączono później drogę przez Galicję do Lwowa. W 1782 r. rozpoczęły się prace pod kierunkiem dyrektora budowy Franza von Cerrini. Prace szybko postępowały.


W październiku 1784 roku gubernator dla Moraw i Śląska, hrabia Ludwig Cavriani podróżował po Śląsku z polecenia cesarza w celu inspekcji przyszłej drogi do Galicji. W swoim sprawozdaniu dla cesarza z 20 grudnia 1784 roku, wydał negatywną opinię o Skoczowie i miejscowym poczmistrzu. Jak wynika ze sprawozdania stacja pocztowa Skoczów położona jest w miejscu niewłaściwym i ma nieodpowiednią gospodę. Oprócz tego jest tutaj zatrudniony ułomny poczmistrz posiadający tylko trzy konie, toteż nie może sprostać powierzonym mu zadaniom urzędowym na tak uczęszczanym szlaku. Poza tym Skoczów nie leży w środku między Cieszynem, a Bielskiem, odległość do Bielska wynosi 2923 sążni to znaczy, że jest o 5,5 km większa niż do Cieszyna. W środku między Cieszynem a Bielskiem położona jest miejscowość Pogórze z „odpowiednią gospodą", bardziej nadająca się na stację pocztową. Cavriani proponował, aby Pogórze zamiast Skoczowa przeznaczyć na przyszłą stację, obsadzając ją obrotnym poczmistrzem.


Na skutek powyższego cesarz zarządził rozpoznanie przez Urząd Powiatowy, dlaczego poczmistrz Fojcik nie jest w stanie wykonywać dobrze służby pocztowej; oraz przemieszczenie stacji do Pogórza. Urząd Powiatowy powiadomił 10 lutego 1785 roku: „Fojcik jest od wielu lat chorowity i dlatego swojego gospodarstwa nie może należycie nadzorować, jego zmarła żona była niegospodarna co razem spowodowało popadniecie w długi". Nie byłby on wstanie utrzymać się jako poczmistrz w Skoczowie gdyby nie gospodarz „bez powinności pańszczyźnianych", który swoimi końmi dostarczał przesyłki. Fojcik, przed którym sprawa nie została utajniona, udał się w lutym 1785 roku do zarządu poczty w Opawie w celu uzyskania przeniesienia na emeryturę. Równocześnie poprosił, aby nowa stacja pocztowa w Pogórzu została przydzielona jego najstarszemu synowi 22 letniemu Jerzemu. Prośba doszła do Generalnego Poczmistrza kraju hrabiego Paara. Z jego decyzji z 4 marca 1785 r. wynika, że Fojcik został przeniesiony na emeryturę z pensją 100 guldenów rocznie. Prośba o przekazanie stacji synowi, nie została uwzględniona z powodu niewystarczających kwalifikacji. Fojcik, który widocznie nie wiedział, że rozstrzygnięcie miało miejsce na najwyższym szczeblu pisał 13 marca 1785 r. drugą prośbę, tym razem bezpośrednio na ręce hrabiego Paara:

"cesarsko-królewski poczmistrz ze Skoczowa na Górnym Śląsku Jerzy, Fojcik prosi uniżenie, aby przekazać nowo przeniesiony urząd pocztowy mojemu synowi Jerzemu". Również ta prośba nie znalazła aprobaty.


Zamiar przeniesienia stacji pocztowej do Pogórza zaalarmował skoczowski magistrat. Skierował on do cesarza prośbę, którą przedłożono 20 kwietnia 1785 r. W prośbie magistrat prosił, aby stację pocztową pozostawić w Skoczowie, uzasadniając to niewspółmiernie większym bezpieczeństwem i wygodą dla poczty i podróżnych oraz możliwościami żywieniowymi miasta. Cesarz jednak rozkazał: „przy usprawnieniu poczty należy uwzględnić bardziej jej funkcjonalność i wygodę podróżujących aniżeli interesy miejscowości". Kancelaria dworu poleciła pozostawić dotychczasowe rozstrzygnięcie i stację przenieść do Pogórza.


25 kwietnia cesarz rozstrzygnął: „ja polecam wykonanie tego kancelarii. Josef."


Krótko potem została wykonana droga cesarska między Frydkiem a Bielskiem.


1 lipca 1785 r. stację pocztową w Pogórzu przejął Antoni Habel, dotychczasowy poczmistrz w Śmiłowicach.


Rozstrzygnięcie cesarza o przeniesieniu stacji pocztowej do Pogórza, okazało sie już wkrótce chybione. Pogórski folwark już w 1785 r. zadeklarował przygotowanie mieszkania dla poczmistrza, jak również przydzielenie do jego dyspozycji własnych koni. Gospoda jednak nie była tak „odpowiednia" jak to pisał hrabia Cawiani podczas swojej inspekcji. 10 marca 1787 r. cesarz rozkazał stację przenieść z powrotem do Skoczowa z powodu pogorszenia się warunków dla pasażerów.


Tak więc Skoczów ze stacją pocztową znajdował się przy drodze galicyjskiej ukończonej w 1787 r., łączącej Ołomuniec z Bielskiem. Od roku 1776 jej budowa była kontynuowana do Lwowa. Droga rozwinęła się jako główny trakt handlowy rozgałęziając się w kierunku Moraw, Śląska i Galicji. Szlak ten połączył Galicję z niemieckimi krajami Rzeszy oraz Adriatykiem.

Przewożono tędy z Rosji i Galicji jucht, łój, surowe skóry, miód, wyroby futrzarskie, sól kamienną z Wieliczki, rosyjskie, mołdawskie i besarabskie bydło rzeźne i wina węgierskie. Z powrotem do Galicji i dalej przewożono sukna z Lipnika, Mistka i Krnova,to-wary z bawełny z Prostejowa, wyroby z ceraty z Mistka, następnie wino i owoce południowe oraz towary z Francji, Włoch i Szwajcarii. Kupcy z Brna, Opawy i Bruntalu jechali na jarmarki w Tarnowie, zaś handlarze końmi i całe komisje zakupu koni, na targi końskie do Dąbrowy.


Rozwijający się ruch towarów i ludzi, który szedł przez Skoczów, dawał profity miasteczku. Również stacja pocztowa dawała pracę i zarobek rzemieślnikom i kupcom. Na przykład: kowalowi za podkuwanie koni 300 guldenów rocznie, siodlarzowi i rymarzowi za nową uprząż, czy naprawę starej 240 guldenów, kołodziejowi za naprawę wozu pocztowego i kolas dla podróżnych 150 guldenów, powroźnikowi za nowe powrozy 30 guldenów. U kupców zamawiał poczmistrz wosk na pieczęcie i świece. 6 pocztylionów pozostawało w miasteczku część swojego dochodu. Podróżni znajdowali kwaterę w miejskim gościńcu, który powstał obok innych budowli.


Również poczmistrz Habel zbudował pocztę z mieszkaniem, stajniami, stodołą i szopami, wkładając do tego majątek swój i żony oraz biorąc dodatkowo pożyczkę. Prawdopodobnie jednak stacja pocztowa nie była tak dochodowa jak oczekiwał Habel. Dowodzi tego próba sprzedaży stacji porucznikowi Rączko przeprowadzona w 1793 roku. Transakcja ta wymagała pozwolenia Generalnego Poczmistrza. Sprzedaż jednak nie doszła do skutku, gdyż Rączko nie był w stanie spłacić wszystkich należności za budynki, konie i powozy. W tej sytuacji Habel wystosował ponownie prośbę o pozostawienie poczty w jego posiadaniu. Argumentował również tę prośbę innymi względami: między tymi nieumiejętnością Raczki w posługiwaniu się pisanym językiem niemieckim, co zmusiło do zatrudnienia stałego pisarza, stanowiąc obciążenie finansowe stacji.%


Habel zatrzymał stację. Mimo tego starał się w 1796 r. o zwolnione miejsce poczmistrza w Cieszynie, jednak bez skutku. Większy sukces odniósł w staraniach o podwyżkę pensji wraz z dodatkami, o którą domagał się wspólnie z bielskim poczmistrzem
:nnem Datziusem.


Kiedy Antoni Habel zmarł 1 czerwca 1801 r., wdowa po nim, Paulina uzyskała zgodę na zarządzanie stacją, aż do pełnoletności najstarszego syna. Prośbę swoją argumentowała „posiadaniem wykwalifikowanego pracownika pocztowego, co umożliwiało sprawne funkcjonowanie urzędu". Musiała również spłacić pożyczkę zaciągniętą na budowę poczty.


Paulina Habel w swoich staraniach miała dwóch konkurentów: jednym był Karol -merytowanego w 1785 r. poczmistrza skoczowskiego Fojcika, dotychczasowy administrator pocztowy w Laatz, gdzie przez 47 lat zarząd stacji przechodził kolejno z oica na syna.


Drugim starającym się o posadę był poczmistrz z Jabłonkowa Józef Zwilling, który . wał na zasługi wojskowe swojego dziadka, za co ten otrzymał stację w dzierżawę. Zwilling powoływał się również na to, iż prowadzi pocztę już 27 lat.


Rozstrzygnięcie na korzyść wdowy Pauliny Habel wydał cesarz Franciszek II w dniu 21 grudnia 1801 r.


W 1802 r. wdowa Habel poślubiła byłego porucznika z pułku piechoty Józefa Ertel on Seau.


19 września tego samego roku, w wyniku pożaru został częściowo zniszczony budynek poczty wraz ze stodołą, szopami oraz całym zapasem paszy. Ucierpiały również akwizyty pocztowe. Wyliczone straty wynosiły 3651 guldenów. Zaraz potem zarządczyni poczty zwróciła się do cesarza z prośbą o przyznanie pożyczki 1500 guldenów w celu szybkiej odbudowy poczty i jej wyposażenia. Skarbnik c.k. Poczty sporządził do tego raport, który obrazował dochody poczty, np.:
dochody konnej poczty:

- przesyłki pocztowe 130 guld. - grajcarów

- pieniądze za konną jazdę 608 guld. 20 grajcarów

- udzielanie pomocy 12 guld. 12 grajcarów
- dochody wozu pocztowego po potrąceniach 340 guld. - grajcarów Ogółem rocznie 1090 guld. 32 grajcary


Podane w rozliczeniu przykłady obrazowały zapotrzebowanie pieniężne (z wyszczególnieniem poszczególnych usług),

co miało ułatwić uzyskanie pożyczki i jej ewentualne umorzenie.


Zgoda z 28 kwietnia 1803 r. była kompromisem: Paulina von Seau otrzymała z dochodów Poczty Krajowej nieoprocentowany zadatek 1000 guldenów z rocznymi spłatami z zarobków po 100 guldenów.


Krótko potem w czerwcu 1803 r. administracja stacji pocztowej w Skoczowie została przekazana przez zarządczynię mężowi - Józefowi Ertel von Seau, który miał sprawować ten urząd do chwili uzyskania pełnoletności przez jej najstarszego syna Antona Habla. 12 lipca 1803 r. nowy administrator poczty złożył przysięgę w Urzędzie Powiatowym w Cieszynie.


Na tym kończą się skoczowskie akta pocztowe w archiwum Komory Zamkowej w Wiedniu. Z innych źródeł znane są tylko niektóre nazwiska późniejszych c. k. poczmistrzów skoczowskich.


4 maja 1864 r. jak podaje „Silesia" zebrała się komisja gminna w celu wyboru burmistrza. Do komisji weszli jej najstarsi członkowie, między innymi geolog i astronom znany w innych powiatach, mieszczanin i były poczmistrz Maksymilian Habel, najstarszy syn poczmistrza Antoniego Habla.


W 1990 r. został wybrany do komisji gminnej c. k. poczmistrz Leopold Ploszek. Poczet ten zamyka poczmistrz Gustaw Vetterl. W czasie jego urzędowania na początku 1903 r. został oddany do użytku nowy budynek poczty i telegrafu przy ul. Dworcowej, a Skoczów przyłączono do międzymiastowej sieci telefonicznej. Vetterl piastował urząd poczmistrza do końca pierwszej wojny światowej.


Inne źródła udostępniają pewne wiadomości o komunikacji pocztowej w cesarstwie. Kneifel pisze w 1804 r. o Skoczowie: „między znajdującą się tutaj stacją pocztową a Wiedniem są Cieszyn, Ołomuniec, Brno i 22 placówki pocztowe. Ze szlaku tego od Ołomuńca i Cieszyna codziennie w południe przychodzi dyliżans, a po południu wraca z powrotem przez Cieszyn i Brno do Wiednia".


20 kwietnia 1864 r. „Silesia" pisała: „w następstwie zezwolenia c. k. ministra handlu z 28 stycznia tego roku postanowiono, że od 16 marca kursuje dwa razy na dzień poczta dyliżansowa ze Skoczowa do stacji Pruchna i z powrotem oraz dalej do „serwatkowego kurortu" Ustronia na c. k. Śląsku. Podaje się do wiadomości P. T. kuracjuszom i podróżnym, że ci którzy podróżują pociągami relacji Wiedeń-Kraków I rano o godz. 6-tej i Wiedeń-Kraków II po południu o godz. 5-tej, a udają się następnie do Skoczowa i Ustronia mogą tam być dowiezieni dyliżansem. W przypadku pociągów kombinowanych, trwa dwugodzinne oczekiwanie na dyliżans na stacji w Pruchnej. Odpłatność za dyliżans na trasie Pruchna - Skoczów od jednej osoby wynosi 60 koron, do Ustronia 1 floren i 20 koron austriackiej waluty. Bagaż nie przekraczający 25 funtów wagi, przewożony jest bezpłatnie".


O ostatnim skoczowskim wozie pocztowym przed 1 wojną światową Artur Blaszkę pisze: „każdy dzień z Brennej przyjeżdżał powóz pocztowy, na koźle był Porembski. Kiedy przyjechał na Zabawę to zadął w swój róg pocztowy. Powóz był pięknie wylakierowany w kolorach czarno-żółtych, w razie potrzeby miał do dyspozycji jasny dach przeciwdeszczowy. Jechali w nim zawsze ludzie. Po wojnie, czy też może w czasie wojny wszystko to ustało..."

 

Kalendarium pochodzi z „Kalendarza Miłośników Skoczowa” 1996, udostępnionego dzięki uprzejmości Towarzystwa Miłośników Skoczowa.