Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
Na początek wieża
Dział:

 

Robert Orawski

NA POCZĄTEK WIEŻA

 

 

W lutym 1945 r. w czasie ostrzału miasta przez wojska radzieckie jeden z pocisków trafił w kościół pw. św. Piotra i Pawła w Skoczowie. Uszkodzeniu uległa wieża, a odłamki przebiły sklepienie. Przy oględzinach zniszczeń okazało się, jak czytamy w Kronice Parafialnej „ że wiązanie wieży jest zupełnie spróchniałe i zagraża zawaleniem, stąd z inicjatywy tutejszej Rady Parafialnej zawiązano Komitet Remontu Kościoła, który zajął się zebraniem potrzebnych funduszów (oryginalna pisownia) i przeprowadzeniem remontu.

W pierwszym rzędzie Komitet przystąpi do dobrowolnego opodatkowania się tut. Parafian, a nadto do urządzania periodycznych (miesięcznych) zbiórek w kościele. Po uzbieraniu większej sumy przystąpiono do zwózki
 
materiału budowlanego, do czego zobowiązali się tutejsi gospodarze bezpłatnie". Odbudowę wieży pod nadzorem budowniczego Jana Hanusa z Ustronia zlecono „palerowi-maj-strowi" Ludwikowi Miłemu ze Zbytkowa, który złożył parafii najkorzystniejszą ofertę.

 

26 kwietnia 1948 r. przystąpiono do rozbiórki starej wieży. Po zdjęciu z wierzchołka kuli miedzianej o średnicy 80 cm znaleziono tam kilka monet z połowy XIX w. i dokumenty spisane po niemiecku, morawsku i czesku, w których zapisano: „W imię Przenajświętszej Trójcy Boga Ojca, Syna i Ducha św. Amen. Ponieważ Pan Bóg w swym nieskończonym postanowieniu dopuścił, że w dniu 7 maja 1756 r. nie tylko wieża rzymskokatolickiego kościoła parafialnego w Skoczowie, ale także wówczas wybudowana z drzewa nawa tegoż, jak również całe miasto stało się łupem płomieni, przeto wszyscy parafianie, którzy przyznawali się do rzymskokatolickiego kościoła starali się ten Dom Boży znowu w godny sposób odbudować1. Jakkolwiek ofiarność tychże była bardzo wielka, to nie było jednak tymże możliwym, ze względu na bardzo wielkie koszty budowy kościoła odbudować również spaloną wieżę i ta musiała pozostać nadal w stanie uszkodzonym, chociaż kilkakrotnie został materiał nagromadzony, jednakowoż zużytkowano go w inny sposób.

Dopiero zamianowany dnia 18 lutego 1858 r. przez Jego Cesarską Wysokość Najjaśniejszego Pana Arcyksięcia Albrechta, jako wielkiego patrona Kościoła i beneficjum w Skoczowie, na proboszcza i dnia 20 tego miesiąca i roku(...) ks., Józef Michałek
2 położył sobie szczególnie budowę tej wieży na sercu, do którego to celu tenże dla braku jakichkolwiek funduszu budowlanego zbierał dobrowolne, skromne składki wśród swoich parafian gmin Skoczowa, Wiślicy, Kiczyc, Pogórza, Harbutowic, Nierodzimia, Górnych i Dolnych Bładnic, Międzyświecia i Wilamowic w bardzo trudnych warunkach odwiedzając parafian od domu do domu, w czym pomagał mu niestrudzenie i wiernie jego gorliwy wikary i współpracownik w winnicy pańskiej ks.

Walenty Schebesta. W ten sposób, po trzech następując
ych po sobie latach zbiórek można było rozpocząć budowę wieży, do którego to zbożnego celu Jego cesarska Wysokość Najjaśniejszy Pan Arcyksiążę Albrecht, jako wysoki patron tego kościoła ofiarował 200 reńskich, jego Cesarski-królewski Apostolski Majestat Najjaśniejsza Cesarzowa Karolina Augusta 100 reńskich i Jego Książęco-Biskupia Ekscelencja Najprzewielebniejszy Książę Biskup dr Henryk Forster znaczną sumę 1000 reńskich, do czego gmina Skoczów dołożyła 50 reńskich waluty austriackiej.

Poparty tymi wielkimi darami przystąpił komitet budowy składający się z dziekana i proboszcza ks. Józefa Michałka burmistrza miasta Skoczowa Edwarda Foglara, mieszczan Jana Mazura, Walentego Czepela, Jana Lehmana, mieszkańca Wiślicy Andrzeja Kałuży, przełożonych kościoła Franciszka Waliczka i Wacława Matlocha, do budowy, która była obliczona na 4000 reńskich. Za panowania Ojca Chrześcijaństwa Jego Świątobliwości w tym czasie właśnie bardzo doświadczonego papieża Piusa IX, Jego Cesar-sko-Król. Apostols. Mości Franciszka Józefa I, cesarza Austrii i Króla Węgier, Jego Książęco -Biskupiej Ekscelencji najprzewielebniejszego Księcia Biskupa we Wrocławiu Dra Henryka Forstera, dnia 31 marca 1862 r. rozpoczęto budowę przy czym okazał się prócz omówionego proboszcza i dziekana Józefa Michałka i jego wikarego ks. Walentego Schebesty, mieszczanin Walenty Rzepel szczególnie czynnym, i która to budowa pod kierownictwem ar-cyksiążęcego zarządcy budowy Antoniego Gol-lingera, palera muraraskiego Szymona Klimka i cieśli Jana Targosza wykonana została.

Dnia 1 czerwca 1862 r. została kopuła wyciągnięta na ozdobę rzymsko-katolickiego Domu Bożego, w którym błogosławiony męczennik Jan Sarkander dnia 20 grudnia 1576 r. otrzymał św. sakrament chrztu*. Dokument spisany przez Jana Schonowskiego-kierownika szkoły ludowej kończy życzenie: „Niech Najłaskawszy i Wszechmocny Bóg za jego wstawiennictwem utrzymuje ją długo nieuszkodzoną. Skoczów dnia 1 czerwca 1862 r.", pod którym podpisali się: ks Józef Michałek, ks.Walenty Schebesta, Józef Sku-ba (Ochaby), Franciszek Waliczek, Wacław Matloch, Franciszek Coletti, Edward Foglar, Jan Lehmann, Walenty Czepel, Andrzej Kałuża, Jan Mazur, Walenty Main-ka, Antoni Stroka i Antoni Frech.

 

Konstrukcja wieży z 1948 r. jest podobna do tej z 1862 r. Roboty blacharskie prowadził Karol Ryncarz ze Skoczowa, który górny hełm pokrył blachą miedzianą, a resztę wieży blachą ocynkowaną. Jak podaje Kronika Parafialna remont wieży przeprowadzono Za czasów urzędowania Prezydenta Rzeczypospolite] Polskie) Obyw. Bolesława Bieruta, Ojca Sw. papieża Piusa XII, biskupa diecezjalnego Stanisława Adamskiego, proboszcza i dziekana parafii skoczowskiej ks.prof. Augustyna Pohla, burmistrza miasta Skoczowa Józefa Grzegorza w dniu 13 czerwca 1948 r. umieszczono starą kulę na wierzchołku wieży, aby ozdabiała ten miły przybytek Boży". Do kopuły miedzianej włożono uprzednio wyjęte dokumenty i monety oraz pieniądze „sprzed okupacji Polski", fotografie miasta, podpisy uczniów szkolnych i dokument spisany na pergaminie o następującej treści: „ W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, Amen. Wskutek działań wojennych został kościół: parafialny, a szczególnie wieża kościelna poważnie uszkodzona, wobec czego zawiązał się Komitet Remontu Kościoła Parafialnego w następującym składzie: Przewodniczący: Józef Grzegorz-burmistrz, zastępca Franciszek Olszak-aptekarz, skarbnik Jan Drabina-kupiec, sekretarz Karol Rojek-urzędnik sądowy, członkowie komitetu: ks. Augustyn Pohl-pro-boszcz, ks. Brunon Meyer-wikary, Józef Ko-biela-rejent, Rudolf Karch-kupiec, Jan Kozieł-emerytowany kierownik szkoły, Karol KraM-przedsiębiorca pogrzebowy, Józef Sławi-czek-kupiec, Karol Speńing-rymarz Komitet ten miał za zadanie rozpisać oferty, przypilnować remont oraz zebrać na ten cel odpowiednią gotówkę. Podzielono dlatego parafię na 13 rejonów, w których wyznaczono osoby do zbierania pieniędzy. Podstawą do zbiórki służyły cztery grupy, według których parafianie składali swe ofiary: stawka I grupy wynosiła do 5000 zł, II grupy 3000 zł, III grupy 2000 zł, TV grupy 1000 zł. Ofiarność parafian była nadspodziewana, gdyż jak wykazują sprawozdania skarbnika zebrano kwotę złotych 1059219,72 zł. Poza tym niektórzy gospodarze odrobili szarwark przez zwózkę materiału potrzebnego do remontu".

 

Remont wieży miał pierwotnie kosztować od 1 min do 1.3 min zł, ale dzięki ofiarności parafian i życzliwości wykonawców prace budowlane i ciesielskie zamknęły się w kwocie 231 000 zł, a blacharskie nie przekroczyły 125 000 zł. Wieża była gotowa już 13 czerwca 1948 r. i wtedy też ks. proboszcz Augustyn Pohl poświęcił krzyż o wysokości  Foglar, Jan Lehmann, Walenty Czepel, Andrzej Kałuża, Jan Mazur, Walenty Main-ka, Antoni Stroka i Antoni Frech.

 

Konstrukcja wieży z 1948 r. jest podobna do tej z 1862 r. Roboty blacharskie prowadził Karol Ryncarz ze Skoczowa, który górny hełm pokrył blachą miedzianą, a resztę wieży blachą ocynkowaną.

Jak podaje Kronika Parafialna remont wieży przeprowadzono „Za czasów urzędowania Prezydenta Rzeczypospolite] Polskie) Obyw. Bolesława Bieruta, Ojca Sw. papieża Piusa XII, biskupa diecezjalnego Stanisława Adamskiego, proboszcza i dziekana parafii skoczowskiej ks.prof. Augustyna Pohla, burmistrza miasta Skoczowa Józefa Grzegorza w dniu 13 czerwca 1948 r. umieszczono starą kulę na wierzchołku wieży, aby ozdabiała ten miły przybytek Boży". Do kopuły miedzianej włożono uprzednio wy
jęte dokumenty i monety oraz pieniądze „sprzed okupacji Polski", fotografie miasta, podpisy uczniów szkolnych i dokument spisany na pergaminie o następującej treści: „ W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, Amen. Wskutek działań wojennych został kościół: parafialny, a szczególnie wieża kościelna poważnie uszkodzona, wobec czego zawiązał się Komitet Remontu Kościoła Parafialnego w następującym składzie: Przewodniczący: Józef Grzegorz-burmistrz, zastępca Franciszek Olszak-aptekarz, skarbnik Jan Drabina-kupiec, sekretarz Karol Rojek-urzędnik sądowy, członkowie komitetu: ks. Augustyn Pohl-pro-boszcz, ks. Brunon Meyer-wikary, Józef Ko-biela-rejent, Rudolf Karch-kupiec, Jan Kozieł-emerytowany kierownik szkoły, Karol KraM-przedsiębiorca pogrzebowy, Józef Sławi-czek-kupiec, Karol Speńing-rymarz Komitet ten miał za zadanie rozpisać oferty, przypilnować remont oraz zebrać na ten cel odpowiednią gotówkę.

Podzielono dlatego parafię na 13 rejonów, w których wyznaczono osoby do zbierania pieniędzy. Podstawą do zbiórki służyły cztery grupy, według których parafianie składali swe ofiary: stawka I grupy wynosiła do 5000 zł, II grupy 3000 zł, III grupy 2000 zł, TV grupy 1000 zł. Ofiarność parafian była nadspodziewana, gdyż jak wykazują sprawozdania skarbnika zebrano kwotę złotych 1059219,72 zł. Poza tym niektórzy gospodarze odrobili szarwark przez zwózkę materiału potrzebnego do remontu".

 

Remont wieży miał pierwotnie kosztować od 1 min do 1.3 min zł, ale dzięki ofiarności parafian i życzliwości wykonawców prace budowlane i ciesielskie zamknęły się w kwocie 231 000 zł, a blacharskie nie przekroczyły 125 000 zł. Wieża była gotowa już 13 czerwca 1948 r. i wtedy też ks. proboszcz Augustyn Pohl poświęcił krzyż o wysokości 2,5 m i wadze 160 kg, który potem umocowano na zwieńczeniu wieży. Należy wspomnieć, że w tym samym czasie zburzono farskie, walące się budynki gospodarcze u podnóża Kaplicówki, a na ich miejsce postawiono nowe.

Pieniądze na ich budowę uzyskano ze sprzedaży domu, który skoczowska parafia otrzymała w testamencie od zmarłej w 1941 r. Anny Zwillingowej. Dom ten był ciężarem dla parafii, gdyż czynsz pobierany od mieszkających w nim lokatorów był bardzo niski z raqi obowiązujących wtedy przepisów, nie mógł bowiem być wyższy od tego przedwojennego więc wynosił tylko parę złotych. Budynek sprzedano stolarzowi Ludwikowi Jaworskiemu za 1 min zł, co starczyło na budowę stodół i wymianę w następnym roku, w kwietniu, części krokwi dachu kościoła, belek wieżyczek i otynkowanie kościoła z zewnątrz.

 

Kolejny remont rozpoczął się dość przypadkowo. Złuszczyły się malowidła na sklepieniu świątyni i kiedy przymierzano się do ich renowacji okazało się, że całe sklepienie o grubości cegły jest przesycone wilgocią. Dawniej jej tam nie było, pojawiła się dopiero po zainstalowaniu w kościele ogrzewania. Ciepłe, nasycone parą wodną powietrze stykając się z zimnym sklepieniem skraplało się, a wynikłą z tego wilgoć wchłaniały cegły. Powstała obawa, że zmurszały sufit kościoła zacznie się w końcu sypać.

Podczas szczegółowych oględzin sklepienia stwierdzono, że w równie złym stanie jest dach, hełm wieży, jej klatka schodowa z podestami i tynki zewnętrzne. Zawilgocone były także ściany kościoła, gdyż nie działała kanalizacja odprowadzająca deszczówkę do miejskich cieków burzowych. Po naradach z Ernestem Machejem, Antonim Kratkim, Ludwikiem Herokiem i Józefem

 

Drabiną ks. proboszcz Alojzy Zuber zaczął zastanawiać się nad dociepleniem dachu, wymianie niektórych jego belek i remoncie hełmu wieży. Potem jednak stało się oczywistym, że na tym nie można poprzestać. Rozpoczęcie jednych prac pociągało za sobą pilną potrzebę wykonania następnych. Skoro wokół wieży miały stanąć rusztowania umożliwiające m. in. wymianę pokrycia hełmu to uznano, że dobrze by było, aby przy tej sposobności wymienić także tynki. Niestety po schodach i podestach wiodących na szczyt wieży nie można było chodzić bez obawy o swoje zdrowie i życie, a położenie tynków w obrębie przyziemia nie było możliwe ze względu na wszechobecną wilgoć. Mnożyły się trudności technologiczne i z miesiąca na miesiąc rosły szacunkowe koszty inwestycji. Zabrano się więc, za wytyczone na kilka lat zbieranie na nią pieniędzy. Równolegle trwały uzgodnienia z konserwatorem zabytków na temat szczegółów zakreślonego na kilka lat przedsięwzięcia i szukano nań wykonawców.

 

Przez cały 2001 r. trwały prace odkrywkowe, inwentaryzacyjne i identyfikacyjne mające na celu ustalenie pełnego zakresu uszkodzeń i określenie ich przyczyn. Istotnym ich elementem była ekspertyza techniczna sporządzoną przez inż. Ernesta Ma-cheja. Na jej podstawie służby konserwatorskie wytyczyły zakres i kolejność prac remontowych kościoła na 2002 r. i lata następne. Gruntowny remont wieży po 140 latach od jej wybudowania zapoczątkował inwestycję, która odmieniła kościół.

 

Elewacja świątyni wymagała założenia nowych, trwałych tynków odpowiadających współczesnym standardom. Musiały one sprostać skomplikowanym wymaganiom konserwatora zabytków. Zrezygnowano więc z tynków tradycyjnych i sięgnięto po doświadczenia znanych w tej branży firm oferujących do wykonania elewacji materiały najwyższej jakości. W ich ofercie zawierało się także doradztwo techniczne, sposoby osuszania ścian, metody zabezpieczenia przed wilgocią, technologię tynkowania, reperacji rys i pęknięć. Nie brakowało też szerokiego wyboru materiałów sztukatorskich. A problem był poważny! Po wielokrotnych pomiarach wilgotności ścian kościoła okazało się, że ich zawilgocenie dochodziło przy posadzce do 20% i dopiero na wysokości 2 m nie przekraczało dopuszczalnych kilka procent. Dlatego 15 maja 2002 r. zaczęto remontować kanalizację odprowadzającą wodę z dachu, która praktycznie nie istniała. Deszczówka topiła fundamenty i tylko jej cześć znajdowała ujście do kanalizacji burzowej, a także i sanitarnej. W czerwcu i lipcu 2002 r. firma „Zrembud" z Cieszyna założyła wokół kościoła tzw. drenaż opaskowy i ekran filtracyjny ze żwiru. Przy okazji wyremontowano też przyłącze gazowe i uziemienie instalacji odgromowej. Roboty te zajęły dużo czasu tak potrzebnego na spokojną wymianę pokrycia hełmu wieży i jej otynkowanie. Niestety nie można się było na nią dostać bez wymiany spróchniałych podestów komunikacyjnych i schodów wiodących na szczyt.

 

Po Wielkanocy 2002 r. drewniane stropy zaczęto zamieniać na żelbetowe. Już w kwietniu cieśle sprowadzeni przez Antoniego Kratkiego z firmy „IMB Podbeskidzie" wyłożyli deskami strop na poziomie zegarów, czyli na wysokości 28.5 m. Po przeróbkach i odpowiednim podparciu posłużył on za szalunek, do którego założono zbrojenie i wlano, przy zastosowaniu pompy Stettera4

 

z firmy IMB, 6 m3 betonu. Wtłoczono go tam przez otwór powstały po wcześniejszym zdemontowaniu zachodniej tarczy zegarowej. Kiedy nowy strop połączono z drewnianą konstrukcją hełmu wieży zabrano się za wymianę podestu leżącego niżej, na którym opierał się stelaż z dzwonami, co wymagało specjalnych zabiegów. Najpierw monterzy ze skoczowskiego „Stal-Budu" inż. Ryszarda Syty zdjęli z niego konstrukcję dźwigającą trzy dzwony o wadze blisko 900 kg, a dopiero potem, za pomocą stalowej belki osadzonej w ścianach wieży, podnieśli i zawiesili na niej dzwony tak wysoko, że firma z Kęt bez problemu założyła tam żelbetowy podest, do czego zużyto ponad 9 m3 betonu. Nie trzeba było na nowo zakładać zastrzałów, kotew i śrub, gdyż ramę nośną dzwonów postawiono na stropie i podparto ją 8 wibro-izolatorami tłumiącymi drgania występujące przy biciu w dzwony. Zmieniono też układ pomostów i schodów we wieży i dostosowano go do istniejących wejść na poddasza. Drewniane schody zastąpiła konstrukcja stalowa z ocynkowanych krat, a dwa niższe, drewniane podesty osadzono na podciągach stalowych. Nowymi schodami we wieży można już było swobodnie dojść do dzwonów i latarni hełmu, skąd roztacza się piękny widok na panoramę miasta i okolicy. W przyszłości ma tam powstać platforma widokowa.

 

Montaż rusztowań wokół wieży wymagał przygotowania do tego dachu kościoła przy wieży, gdyż część z nich miała się oprzeć na samym dachu, a ten budził uzasadnione obawy. Nawet z dołu było widać, że jest on zapadnięty. Dla uniknięcia dodatkowych kosztów, dach ten, na szerokości wieży, przygotowano pod przyszłe obłożenie go miedzianą blachą. Usunięto z niego dachówkę o powierzchni 200 m2, wymieniono 69 mb zbutwiałych krokwi, a pozostałe uzupełniono o dodatkowe elementy wzmacniając je przy tym stalowymi kształtownikami. Na tak przygotowaną więź-bę nałożono pokrycie z desek o grubości 3.2 cm, a na nie papę. Pod koniec lipca rozpoczął się montaż rusztowań, których ostatnie elementy objęły całą wieżę z hełmem i znalazły się na wysokości 42, 5 m nad ziemią. Na początku sierpnia ruszyli do pracy dekarze i tynkarze.

 

Po zdjęciu starego pokrycia hełmu wieży uzupełniono ubytki w jego deskowaniu i od zewnątrz zakonserwowano je środkami przeciwgrzybicznymi. Później całość pokryto folią i zajęto się szczegółowym odtwarzaniem pokrycia miedzią. Zdjęto też żelazny krzyż i miedzianą banię. Okazało się przy tym, że jego mocowanie było poważnie nadwątlone, a on sam skręcony i przechylony w stronę rzeki Wisty, tak że można było nim swobodnie obracać. W tym samym czasie zdemontowano tarcze zegarowe i rozpoczęło się skuwanie starych tynków i przygotowywanie podkładu pod nowe. Usunięto ich więcej niż połowę, czyli ponad 310 m2. Reszta była w dobrym stanie, lecz wymagała reperacji i obróbki mechanicznej. Po zagruntowaniu podłoża zaczęto nakładać tynk, którego grubość, ze względu na krzywe ściany sięgała w niektórych miejscach 10 cm, co wymagało zastosowania siatek propylenowych.

 

Remont wieży z wymianą okien i żaluzji w obrębie dzwonów wraz z zatknięciem na niej krzyża z odnowioną banią zakończył się 15 października 2002 r. Wtedy też uruchomiono zegar. Jego tarcze wyzłocono,a cyfry rzymskie zastąpiono arabskimi. Do wyremontowanej wieży nie pasowały jednak przylegające do niej boczne, zachodnie ściany kościoła. Dlatego pod koniec września zdecydowano się na rozszerzenie zakresu robót o renowację tynków w tym miejscu. W niespełna miesiąc później były one gotowe. Nie zapomniano przy tym o portalach wejściowych, nowych obróbkach z miedzi na daszkach, gzymsach i parapetach. Elewację pokryto odcieniami zieleni i żółci, co wzbudziło dyskusje wśród mieszkańców miasta. Szybko podzielili się oni na zwolenników i przeciwników nowego wizerunku kościoła. Jedni uważali, że skoro w przeszłości elewacja kościoła nigdy nie był malowana, to taką należy ją pozostawić. Drudzy zaś upierali się przy tym, aby zmienić wizerunek kościoła i zastosować dostępne na rynku farby, o jakości których dawniej można było tylko marzyć. Spierali się też specjaliści. W rezultacie dobór barw, które na pewno ożywiły elewację był kompromisem między Irena Kwaśny z bielskiej delegatury Śląskiej Służby Ochrony Zabytków w Katowicach a Ludwikiem Herokiem, autorem projektu. Nie dyskutowano za to na temat kolejnych etapów modernizacji świątyni. W zimie z 2002 na 2003 r. gromadzono na przykościelnej działce drewno potrzebne do wymiany mocno sfatygowanego pokrycia dachu nad zasadniczą częścią kościoła. Pochodziło ono z lasu parafialnego na Kaplicówce, głównie z tamtejszych wiatrołomów. Już na przełomie lutego i marca stanęło rusztowanie, które umożliwiło dostęp do więźby i do najbardziej spróchniałych belek spoczywających bezpośrednio na murach bocznych. Wymieniono krokwie, ich dolne części oraz okna dachowe zwane lukarnami. Wzmacniono więżbę stalowymi ceowni-kami. Trwają prace przy okuciach dachu, śniegołapach, rynnach i hakach. W kwietniu zaczęto zdejmować dachówkę, pokrywać dach najpierw deskami, a potem papą i miedziana blachą. Przycięto okoliczne kasztanowce. Rozpoczęły się także przymiarki do remontu generalnego wnętrza kościoła, a nawet jego podziemi.

 

Przypisy:

 

1 Proboszczem był wtenczas ks. Andrzej Pszczyński, rodem z Frydku, który zmarł 26 stycznia 1765 r. i jest pochowany „ w kościele za głównym ołtarzem ".

 

2 Ks. Józef Michałek (ur. w Istebnej 5.03.1823 r.). Proboszczem w Skoczowie został 19 lutego 1853 r. Za jego „urzędowania" ufundowano w 1860 r. wielki dzwon Piotr i Paweł o wadze 891,5 kg, w 1868 r. dzwon Sarkander ważący 552,5 kg oraz dzwon Józef z 338 kg. Jak podaje kronika parafialna ze składek i dotacji o wartości 4000 florenów w 1862 r. nadbudował wieżę kościoła parafialnego. W 1871 r. wybudował na wzgórzu kaplicę ku czci błogosławionego wtedy Jana Sar-kandra, a w 1873 r. ufundował dla niej dzwon o wadze 160 funtów „Ks. J. Michałek brał udział w uroczystościach beatyfikacyjnych Jana Sarkandra, 25 września 1860 r. w Ołomuńcu". Zmarł 29 marca 1890 r. na gruźlicę i pochowany został na starym cmentarzu, który założył w 1872 r.

 

3 Pomyłka kronikarza. Św. Jan Sarkander został ochrzczony w Szpitaliku.


4 Pompa firmy Stetter z IMB „Podbeskidzie" potrafi tłoczyć beton na znaczne wysokości dzięki 32 m wysięgnikowi.


Artykuł pochodzi z „Kroniki Skoczowa” 2003,nr 17 udostępnionej dzięki uprzejmości Towarzystwa Miłośników Skoczowa.