Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
Jakie losy Skoczowskiego drukarstwa ?
Dział:

TADEUSZ KOPOCZEK

JAKIE LOSY SKOCZOWSKIEGO DRUKARSTWA?

 

 

Trudno ustalić, kiedy w Skoczowie powstała pierwsza drukarenka. Lokalni patrioci lansują wersję 100letnich już tradycji czarnej sztuki Gutenberga. Z pewnością odpowiedź i prawdę kryje niejedno archiwum...

 

Jest natomiast faktem bezspornym, że już u zarania niepodległości państwa polskiego prosperowały w Skoczowie dwie niewielkie drukarnie.

 

Jedną z nich był przede wszystkim warsztat introligatorski Jana Kobieli, . dysponujący także dwiema tzw. „talerzówkami"1. Firma mogła zatem przyjmować zlecenia na druk zaproszeń, zawiadomień, wizytówek, ulotek reklamowych, niewielkiego formatu afiszów, klepsydr, listowników, formularzy handlowych itp.

 

Warsztat introligatorskodrukarski Jana Kobieli usytuowany był u samego wylotu z Rynku obecnej ul. Gwardii Ludowej (po lewej stronie; rząd parterowych chat uległ wojennym zniszczeniom na wiosnę 1945 r. i nie został odbudowany).

 

Druga nie mniej „leciwa" drukarenka — własności Wiktora Kobieli — mieściła się przy ul. Cieszyńskiej (w sąsiedztwie mistrza kowalskiego Józefa Janego). Warsztat ten, w drodze licytacji w 1930 r. nabył bogaty skoczowski kupiec Jan Drabina, powierzając dzierżawę Pawłowi Losce (był on uczniem Jana Kobieli, w 1926 r. uzyskał „świadectwo wyzwolenia"). Pod jego kierownictwem (jednakże w nowych pomieszczeniach kamieniczki Gertrudy Stryckiej przy ówczesnej ul. Ustrońskiej) skoczowska oficyna prosperowała do chwili wybuchu II wojny światowej. Nie bez kozery użyte zostało pojęcie oficyna. Zarządzana przez Pawła Loskę drukarenka nie tylko przejęła od Wiktora Kobieli druk „Tygodnika Skoczowskiego" (wydawcą był Jan Czyż, redaktorem odpowiedzialnym Robert Rewig), ale nadto tłoczyła kilka periodycznych tytułów: „Na Straży", „Wiadomości Parafialne", „Modny Krawiec" oraz pismo „Ślązak" z jego dodatkiem „Poradnik "Wieśniaczy".

 

Pawła Loskę hitlerowcy wywieźli na przymusowe roboty do Bawarii, zaś drukarnią w okresie okupacji   kierował  Niemiec Hans Klus.

 

Kilkudziesięcioletnie tradycje skoczowskiego drukarstwa po II wojnie światowej przejęte zostały przez filię Zakładów Graficznych w Bielsku. Kierownikiem drukarni, przeniesionej do pomieszczeń przy ul. Stalmacha 1, został N. Czaputa. Załoga nie mogła się pogodzić się z faktem bezpardonowego zagarnięcia przez... więzienie w Cieszynie niezbędnych drukarni maszyn introligatorskich.

 

Z upływem lat drukarnia mozolnie, ale sukcesywnie wzbogacała się o niezbędne maszyny i urządzenia. Nie zdarzyło się jednak, by nabytek był modelem fabrycznie nowym, co było regułą długich powojennych lat.

 

„Zezowatym szczęściem" drukarnia mogła określać swoją zwierzchność. Równie przypadkową, co często zmienianą (średnio co 5 lat z nawiązką!). Widać komuś przeszkadzało fachowe zwierzchnictwo Zakładów Graficznych (do 1951 r.), toteż drukarnia podporządkowana została — na szczęście na krótko — Skoczowskim Zakładom Sprzętu Rolniczego, Pożarowego i Ochronnego, następnie Cieszyńskim Zakładom Przemysłu Terenowego, po czym Cieszyńskiej Fabryce Farb i Lakierów, by ostatecznie znaleźć się we władaniu Rolniczego Kombinatu Spółdzielczego w Goleszowie.

 

I gwoli sprawiedliwości: ostatnie zwierzchnictwo wyszło drukarni najbardziej na zdrowie!

 

Zmieniali się także kierownicy. Po N. Czapucie drukarnię od 1 stycznia 1952 r. prowadził Władysław Woźniak, któremu udało się zakład uporządkować organizacyjnie, a nadto wyposażyć w przydatne urządzenia, w tym także własnego pomysłu i konstrukcji. Po awansie na stanowisko zastępcy dyrektora do spraw technicznych Cieszyńskiej Drukarni Wydawniczej, zakład 1 lipca 1961 r. objął przedwojenny właściciel drukarenki w Ustroniu, linotypista i zecer ręczny Adam Walach. Stanowisko swe — w związku z odejściem na emeryturę — przekazał swemu synowi Michałowi, fachowcowi branży drukarskiej. Micha) Walach z dniem 1 września 1978 r. podjął pracę linotypisty toteż kierownictwo skoczowskiej drukarni przejął Jan Starzec, który 23 lata nabywał zawodowej rutyny w Cieszyńskiej Drukarni Wydawniczej.

 

Artystaplastyk Edward Biszorski — autor niezliczonych projektów graficznych okolicznościowych druków tłoczonych w Skoczowie — podzielił się następującą refleksją:

 

„Wielką zasługą skoczowskich drukarzy jest wykonywanie artystycznych wielobarwnych dyplomów, zaproszeń, afiszów programowych — szczególnie dla corocznie obchodzonych Dni Skoczowa, a także dla innych organizacji społecznych. Przyczyniali się oni tym samym do podniesienia lokalnej kultury. To nie jest do pomyślenia bez osobistego zaangażowania załogi drukarni, która w ten sposób wykazuje swoje wysokie umiejętności zawodowe oraz przywiązanie do miasta. Mimo niedostatecznych warunków technicznych drukarze starali sprostać wymaganiom grafikapro jektanta. Wiele bowiem druków tłoczonych było bezpośrednio z klocków drzeworytniczych czy wzorów wyciętych w linoleum. Ich ofiarna praca była niedoceniana, a często nawet niezauważana (Towarzystwo Miłośników Skoczowa w swych zbiorach posiada wszystkie ozdobne druki, jakie wyszły z miejscowej drukarni).

 

Jednakże twórczy polot ustąpił suchej rzeczywistości. Obecnie toczą się targi o przeniesienie drukarni do Goleszowa.2 Gdyby to nastąpiło — byłoby to dotkliwym uszczerbkiem dła prestiżu miasta. Ewentualna likwidacja drukarni nie jest zjawiskiem odosobnionym, a raczej jednym z kolejnych ogniw wyjaławiania Skoczowa.3

 

W minionych 43 powojennych latach naturalnym trybem wytworzyło się zawodowe środowisko skoczowskich poligrafów. Bez mała pół wieku działalności tutejszej drukarni — to już okrzepła tradycja. W kilku rodzinach szlachetny ten zawód doczekał się pokoleniowej zmiany. Wiosną 1989 r. wszystko zostanie raptownie przerwane: drukarnia wyprowadzi się do Goleszowa (w pobliże boiska piłkarkiego KS „Olimpia"), gdzie miejscowy Rolniczy Kombinat Spółdzielczy wybudował odpowiadający wszelkim wymogom zakład poligraficzny. I co ważne: z możliwością dalszej rozbudowy, jeśli będzie tego wymagać koniunktura.

 

Los skoczowskiego drukarstwa został zatem definitywnie przesądzony. Nastąpił bowiem czas... zemsty. Mszczą się dziś wielokrotne reorganizacje, w czasie których drukarnię traktowano niczym bezwolny przedmiot. Jakiż — w tej sytuacji — urząd miejski mógłby traktować poważnie sezonowych kontrahentów, których najbardziej wiarygodne zobowiązania po upływie niedługiego czasu warte były garści kłaków?...

 

Tym sposobem „problem drukarni" postanowiono rozwiązać — i rozwiązano! — metodą „jakoś to będzie".

 

Pokłonić się wszakże należy przed operatywnością zarządu Rolniczego Kombinatu Spółdzielczego „Goleszów", a zwłaszcza przed jego dalekowzrocznością. Przewidując niejako skoczowski impas, w jaki popadnie tutejsza przyszłość drukarni — zarząd RKS gromadził siły i środki do skutecznego przeciwdziałania. Czyż należy oponować chęci uratowania drukarni, mimo iż będzie to podzwonne dla 100letnich, skoczowskich, tradycji ?...

 

1 Talerzówka — typ maszyny drukarskiej o niewielkim formacie druku, tzw. „docisk".

 

2 Edward Biszorski, przekazując swoją refleksję, nie znał jeszcze później podjętych decyzji w sprawie przeniesienia do Goleszowa skoczowskiej drukarni.

 

3 W następstwie nieodpowiedzialnych decyzji władz miejskich, Skoczów — a jest to znaczny ośrodek przemysłowy — pozbawiony został Oddziału Narodowego Banku Polskiego. Podobny los przed kilkudziesięciu laty podzieliła Powszechna Spółdzielnia Spożywców, której działalność i majątek przekazano ustrońskiej PSS.

 

P.S. Od czasu napisania niniejszego artykułu do momentu złożenia go do druku, zasadniczym zmianom uległy zamierzenia związane z przeniesieniem drukarni do Goleszowa. Według stanu na dzień 10 kwietnia 1989 r. wszystko wskazywało na to, że drukarnia pozostanie na „starych śmieciach". (TK)

 

Artykuł pochodzi z „Kroniki Skoczowa” 1988, udostępnionej dzięki uprzejmości Towarzystwa Miłośników Skoczowa.