Ernestyna Świbianka
Co przed stu dwudziestu laty Brenniacy jedli na weselu
i jak te potrawy przyrządzali?
(w oryginalnej pisowni)
Za dawnych czasów ludzie w górach gotowali na nalepach w glinianych garnkach o trzech nogach. Chleb i kołacze piekli w piecach piekarskich, które sobie sami zbudowali.
Śniadanie składało się z kawy ze żyta i kołaczy, maczanych w rozpuszczonym maśle albo miodzie. Obiad:
1.Ugotowali grochu i nalali rosołu z mięsa wołowego; mięso brali do ręki i przygryzali do zupy; jedli z jednej misy , widelców i noży do jedzenia nie znali, kartofle spożywano z sosem chrzanowym.
2.Rosół wieprzowy z pogańską kaszą, gotowana wieprzowina z kapustą.
3.Rosół skopowy z ryżem, mięso gotowane ze sosem grzybowym
4.Kiszki (czyli „jelita" ) pieczone z kapustą.
5.Pieczeń cielęca z suszonymi śliwkami, jabłkami i gruszkami (pieczkami).
6.Czorno polewa z flaków i płucek.
Po obiedzie dali trzy duże kołacze na stół, starosta je krajał i obdzielał weselników. Mięso podawali już pokrajane na miskach glinianych, starosta je podawał gościom według swego upodobania: kto był mu sympatyczny, temu podawał najlepsze kawałki mięsa. U biednych dawano tylko dwa rodzaje mięsa, czorną polewkę i kołacze. Na wieczerzę podawali to samo co na obiad.
Kobiety miały duże kieszenie we wełnionkach (sukniach) i gdy nie zjadły mięsa, chowały je do kieszeni; przynosiły też ze sobą serwetki z płótna domowego i chowały w nie kołacze; każda niosła węzeł jedzenia z wesela.
Pan młody (żenich) częstował gości winem białem, drużba zaś winem czerwonem, starosta i goście częstowali wódką. Nie nalewali trunków do kieliszków, lecz pili wprost z flaszki. Każdy „wiesielowy" miał flaszkę w kieszeni.
Kołacze piekły kobiety w następujący sposób: wieczorem zarobiły kwasek na nieckach z mąki pszennej, nakryły go dobrze, zostawiły przez noc i rano dopiero dosypały mąki pszennej i wyrobiły ciasto z wodą i solą, bo wtedy ludzie nie wiedzieli, że można ciasto z mąki pszennej wyrobić z mlekiem. Nie znali wtedy ludzie blach do pieczenia; obmywali kołacz zimną wodą, wsunęli na podłużnej łopacie do pieca piekarskiego i piekli na gołym piecu.
Zamożniejsi nakładali na taki placek (kołacz) suchego twarogu , bryndzy lub powideł, biedniejsi dawali, o ile wesele odbywało się w jesieni, śliwek lub krojnych jabłek, a najbiedniejsi nie nakładali nic. Nie dawano masła ani smalcu do ciasta i dlatego maczano później placek w rozpuszczonym maśle lub miodzie. Na jednej misce było rozpuszczone masło na drugiej miód.
Chleb piekli bez soli i mówili, że letnią porą posolony chleb wzbudza pragnienie. Mięso piekli w glinianych rondlach w piecu piekarskim. Kiszki (jelita) przyrządzali w następujący sposób: surowe ziemniaki potarli, posolili i wlali do nich wielką ilość smażonej słoniny. Mieszaniną tą nadziewali kiszki, nie gotowali ich, lecz zaraz piekli na rondlu, na smalcu. U zamożniej szych gotowano pęcak ( krupy jęczmienne ), wlewano trochę krwi wieprzowej, solono, dodawano trochę ugotowanych i pokrajanych odpadków z mięsa i po wymieszaniu nadziewano tym kiszki. 'Takie kiszki tylko gotowali, już ich nie piekli.
Kapustę gotowano w następujący sposób: włożyli do garnka, nalali wody, dali soli i kminku. Gdy się dobrze pogotowała, potarli jeden lub dwa ziemniaki, zależało to od tego, jaką ilość gotowali, zamieszali go do kapusty, a na końcu dodali smażonej słoniny (szpyrki), sadła lub łoju. Niektórzy dawali do niekiszonej kapusty zamiast kminku dwa lub trzy ziarnka pieprzu całe i gotowali. Zamożniejsi zatrzepali w mleku lub śmietanie trochę mąki pszennej, wlali do kapusty (kiszonej lub niekiszonej) i gotowali bez ziemniaka. Ludzie nieznali zaprażek (zasmażek).
Mięso piekli w glinianych rondlach, w piecu piekarskim. Gdy się upiekło, zatrzepali trochę mąki w śmietanie, podlali nią pieczeń i piekli chwileczkę. Dziczyznę piekli tak samo ze śmietaną. Ryby wypatroszyli, posolili i smażyli w słodkiej śmietanie. Mięso i słoninę wieprzową owędzili jałowcem. Najczęściej jednak świeżą słoninę układano do fasek drewnianych dosyć gęsto i przesypywano każdą warstwą soli, czosnkiem i pieprzem. Taka słonina trzymała się dobrze cały rok.
Sos chrzanowy(moczka krzónowo): do zimnego mleka, śmietany lub wody wsuli mąki trochę, posolili i wlali do gotującego się mleka z chrzanem. Sos grzybowy(grzybowo moczka): na rondlu smażyli grzybki pokrajane i posolone dosyć długo, zatrzepali trochę mąki i soli w mleku lub śmietanie, wlali do grzybków i gotowali.
Kawę gotowali w następujący sposób: upalili żyta, wsuli do woreczka z domowego płótna, położyli na kamień, a drugim kamieniem tłukli tak długo po woreczku, aż się żyto podrobiło. Do gotującej się wody wsuli potłuczone żyto, zagotowali trochę, przecedzili przez płótno, wlali mleka lub śmietany i osłodzili miodem. Niektórzy włożyli kawał masła do kawy i pili. Ludzie wówczas nie znali ani cykorii, ani moździerzy, ani młynków do mielenia kawy.
„Śliwionkę" sporządzali w następujący sposób: Ugotowali śliwki we wodzie bez cukru. W mleku lub śmietanie zatrzepali trochę mąki pszennej, wlali do gotujących się śliwek, zagotowali troszeczkę i jedli na zimno z plackami z mąki lub na zimno z kartoflami. Bryję z jabłek lub gruszek przyrządzano w taki sam sposób.
Suszony owoc gotowali na wodzie bez cukru. Gdy kobiety szły w odwiedziny do krewnych lub znajomych, u których znajdowały się dzieci, nie kupowały cukierków (bombonów), lecz przynosiły w kieszeni pieczki i obdarowywały nimi dzieci.
Bryjkę sporządzano w następujący sposób: do gotującej się wody lub mleka wsuli mąki i posolili, wymieszali dobrze i gotowali kilka minut, potem wylali na miskę i polali tłuszczem.
Prażuchy sporządzali w ten sposób: do rondla wsuli mąki i na ogniu prażyli tak długo aż się mąka przyrumieniła, potem ją gotującą się wodom lub mlekiem zalali, wymieszali, wysuli na miskę, posolili i polali tłuszczem.
W miesiącu czerwcu jadali zupę z kondrotku. Cebula, pietruszka, szczypiorek i seler były używane tylko na lekarstwo.
Spisano w lutym 1934 r
Artykuł pochodzi z „Kalendarza Miłośników Skoczowa” udostępniony dzięki uprzejmości Towarzystwa Miłośników Skoczowa.