Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
Spór o Śląsk Cieszyński na łamach
Dział:

 Wojciech Grzebielec

Spór o Śląsk Cieszyński na łamach "Ślązaka"


W początkach października 1918 r. pewnikiem stało się powstanie niepodległych państw owych - polskiego i czechosłowackiego. Dla Polaków na Śląsku Cieszyńskim wiło to poważny bodziec do wzmożenia starań o przyłączenie Ziemi Cieszyńskiej do państwa polskiego. Polacy świadomi byli bowiem, iż podobne roszczenia wysuną także i Czesi.


Od początku października 1918 r. przywódcy Związku Śląskich Katolików, Polskiego Zjednoczenia Narodowego i Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej przygotowywali się przyjęcia do Austro-Węgier Księstwa Cieszyńskiego w imieniu powstającego państwa ^ego. Uczestniczyli oni m.in. w naradach galicyjskich polityków, które doprowadziły powstania w Krakowie Polskiej Komisji Likwidacyjnej.

12 października w Cieszynie przywódcy tych partii na spotkaniu w Domu Narodowym przyjęli rezolucję, w której jednoznacznie zażądali przyłączenia Śląska Cieszyńskiego do zjednoczonej i niepodległej Polski. Podjęli też decyzję o utworzeniu ponadpartyjnego u, reprezentującego interesy ludności polskiej wobec władz austriackich, ludności czeskiej i niemieckiej oraz w przyszłości rządu polskiego, któremu ziemie śląskie miały ć przekazane. Decyzje te spotkały się z powszechna aprobatą polskiego społeczeństwa Księstwie, czego wyrazem był zorganizowany w następnym dniu wiec ludowy w Orłowej, na którym zgromadziło się ok. 20 tysięcy osób (byli to głównie mieszkańcy zagłębia).
Podczas wiecu jednogłośnie potwierdzono podjętą przez przywódców narodowych rezolucję i dołączono do niej własne, która głosiła: "uznajemy bezwarunkową przynależność naszą i ziemi naszej do Polski i uważamy się odtąd za obywateli wolnej, jednoczonej i niepodległej Polski". 16 października ustalono skład przyszłego organu ponadpartyjnego. Mieli go ukształtować liderzy największych polskich partii politycznych ZŚK, PPSD i PZN. 19 października 1918 r. odbyło się pierwsze posiedzenie tego organu, któremu nadano nazwę Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego. Prezydium Rady stanowili: ks. J. Londzin, T. Reger i J. Michejda, którym przysługiwał tytuł prezydentów. Rada Narodowa szybko podjęła działalność zmierzająca, do przejęcia władzy na obszarze laska Cieszyńskiego. Początkowo próbowała to uczynić w porozumieniu z władzami austriackimi, informując o swym powstaniu Rząd Krajowy w Opawie. Próby te jednak spełzły na niczym. Władzy Rady nie chcieli uznać ani prezydent Rządu Krajowego baron "idmann, ani starostowie bielski i cieszyńscy, ani większa część miejscowej administracji. I tej sytuacji duże znaczenie miało poparcie udzielone Radzie przez lud polski na Śląsku, go wyrazem były kolejne masowe wiece ludności w Boguminie (20 października), Cieszynie (27 października) i Dąbrowie (29 października) gromadzące około 40 tysięcy iób. Ślubowanie na wierność Radzie złożyło jednak 60 wójtów śląskich oraz przedstawiciele duchowieństwa ewangelickiego i katolickiego.


Kroki polskich narodowców pobudziły do działania także czeskich polityków na Śląsku Cieszyńskim, zwłaszcza z okręgu frydeckiego i ostrawskiego. Ich aktywność wzrosła bardzo po 28 października 1918 r. - po proklamowaniu w Pradze powstania niepodległego państwa czechosłowackiego. W dniu następnym miejscowi działacze czescy utworzyli Krajowy Komitet Narodowy dla Śląska - Zemsky Narodni Vybor pro Slezsko - z siedzibą w Opawie. Miał on być czeskim odpowiednikiem Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego. Pretendując do sprawowania nadzoru politycznego nad całym Śląskiem Austriackim, 31 października ogłosił odezwę do ludności o objęciu władzy nad Śląskiem.
Wydarzenia te musiały uaktywnić także Śląska Partię Ludową. O powołaniu Rady Narodowej donosił "Ślązak" w numerze z 26 października 1918 r. na ostatniej stronie. Bez trudu można domyślić się, jaki mógł być stosunek "kożdoniowców" do Rady i jej poczynań. "Jest to rada samozwańcza i nie przysługują jej żadne prawa ustawodawcze czy wykonawcze (...) ludność śląska, która jej nie wybierała, wybierze sobie swoich przedstawicieli i utworzy podobne "organizacje" - pisał "Ślązak". Swym zaś zwolennikom radził nie słuchać postanowień Rady, a dostosowywać się jedynie do zarządzeń c.k. urzędników wciąż jeszcze urzędujących na Śląsku: "tym jedynie winniśmy respekt i posłuszeństwo. Innych władz nie uznamy".


Polemizował też "Ślązak" z rezolucjami i odezwami Rady Narodowej, a także z wypowiedziami polityków z Rady. Zwłaszcza ostro zaatakował rezolucję uchwaloną na wiecu ludności polskiej 27 października 1918 r. w Cieszynie, w której oświadczono m.in: "stwierdzamy stanowczo, że my Polacy uważamy się za jedynych włodarzy Śląska Cieszyńskiego (...) i dzielnicy tej nikomu nie odstąpimy". Odpowiedź "Ślązaka" potwierdzała to, co głosił on od 1909 r.: "W śląskim kraju, w odwiecznych sadybach naszych nikt inny jak Ślązak ma być panem". Z oburzeniem przyjęto też fragment rezolucji dotyczący bezpośrednio Śląskiej Partii Ludowej, który nazywał jej członków zdrajcami i przestrzegł ich przed kontynuowaniem prowokacyjnej polityki przeciw Radzie Narodowej i Polakom. Za bezpodstawne uznał Ślązak" wypowiedzi polityków polskich, zapowiadające przeprowadzenie w przyszłym państwie polskim korzystnych dla mieszkańców reform agrarnych i społecznych, m.in. podzielenia dóbr arcyksiażęcej Komory i ziem hr. Larischa. Nazwał tę agitację tumanieniem ludności i nierealnymi obiecankami mogącymi pobudzić i tak już napięte stosunki społeczne i doprowadzić nawet do rozlewu krwi.
By otwarcie zamanifestować swe stanowisko wobec zmian zachodzących na Śląsku i wobec posunięć Rady Narodowej, Śląska Partia Ludowa zapowiedziała na dzień 3 listopada 1918 r. wielki Śląski Wiec Ludowy. W zaproszeniu nań "Ślązak" pisał: "Ślązacy przychodźcie licznie by oświadczyć, że nie chcecie pójść w służbę do obcych". Wiec miał jeszcze raz pokazać, że Śląska Partia Ludowa opowiada się za samodzielnością Śląska i odrzuca jego przynależność czy to do państwa polskiego, czy też czechosłowackiego. Wiec jednak nie doszedł do skutku. Wpłynęła na to zmiana stosunków na Śląsku, dokonana pod wpływem faktycznego przejęcia władzy przez Radę Narodową Księstwa Cieszyńskiego.Równolegle z politycznymi działaniami Rady Narodowej trwały na Śląsku przygotowania oficerów - Polaków do przejęcia komendy w cieszyńskim garnizonie wojskowym.
W Cieszynie stacjonował wtedy 31 pułk obrony krajowej wojsk austriackich, liczący ok. 2,5 tysiąca żołnierzy, rekrutujących się głównie spośród miejscowej ludności. Wojska austriackie rozlokowane wtedy na Śląsku liczyły ok. 10 tysięcy żołnierzy. Cały sztab i większą część korpusu oficerskiego w Cieszynie stanowili Niemcy. Rada Narodowa zaakceptowała plan przewrotu wojskowego, a przyspieszył go rozkaz otrzymany z Krakowa 31 października wieczorem. Rozkaz ów zawiadamiał o przejęciu komendy w tym mieście przez Polaków i nakazywał to samo uczynić w Cieszynie. W nocy z 31 października na 1 listopada grupa polskich oficerów i podoficerów pod dowództwem por. Klemensa Matusiaka dokonała jednego z pierwszych na ziemiach polskich w tym okresie przewrotu wojskowego. W rękach Polaków znalazł się cieszyński garnizon wojskowy; wojsko
opanowało pocztę, dworce kolejowe,  narzuciło też polską komendę pomniejszym licznym oddziałom. 1 listopada 1918 r. w Cieszynie na wszystkich gmachach publicznych powiewały biało-czerwone flagi. Następnego dnia nowy starosta cieszyński Wojciech Żurawski, wraz z podległymi mu jednostkami administracyjno-politycznymi, uznał władzę Rady Narodowej. Zapewnienie lojalnego wobec siebie postępowania Rada otrzymała także od burmistrza i rady miejskiej Cieszyna. W wyniku tych porozumień, •.opada Rada wydała oświadczenie o "objęciu władzy z ramienia rządu polskiego" na obszarze Księstwa Cieszyńskiego. Oświadczenie to miało na celu ukazanie przeciwnikom politycznym, w tym także "ślązakowcom", iż sprawa przejęcia władzy przez Polaków na Śląsku już się dokonała.


"Ślązak" odnotował na swych łamach wiadomości o przewrocie wojskowym w Cieszynie, 3ielsku, Skoczowie i Boguminie, a stan po nim zaistniały nazwał "opartym na przemocy". Nie miał też powodów do radości, gdyż jednym z pierwszych posunięć Rady po objęciu władzy był zakazu zorganizowania przez Śląską Partię Ludową zapowiadanego na ? listopada wiecu. W dalszym ciągu członków "Ślązak" uważał członków Rady za "uzurpatorów nowej władzy".
Przejęcie przez Polaków władzy państwowej na terenie Księstwa Cieszyńskiego nie oznaczało zakończenia zmagań o przynależność tych ziem do państwa polskiego, stabilność polskiej władzy wciąż wątpili miejscowi Niemcy, wtórowali im w tym "ślązakowcy". Poważny niepokój budziła też sprawa narastającego konfliktu z Czechami. Kożdoń i jego "stronnicy" przeczuwali, iż od jego wyniku zależeć będzie przyszłość Śląska Cieszyńskiego. Sytuacja taka stwarzała możliwość powrotu do aktywnej polityki i do występowania z nowymi, własnymi propozycjami. Dawała możliwość poczucia się znowu "kimś ważnym" na cieszyńskiej scenie politycznej.


Konflikt o Śląsk Cieszyński zarysował się jeszcze przed końcem I wojny światowej i przed powstaniem niepodległych państw polskiego i czechosłowackiego. Istota sporu polegała na forsowaniu przez polityków obu narodowości odmiennych racji i uzasadnienia swych roszczeń. Polacy szermowali argumentem natury etnograficznej (znacznie większa część ludności tych terenów posługuje się językiem polskim), Czesi powoływali się na swe historyczne prawa do tych ziem (Cieszyńskie wchodziło w skład Korony św. Wacława) i na ich znaczenie gospodarcze dla swego nowego państwa.


Już wiosną 1918 r. doszło do pierwszych rozmów między Edwardem Beneśem, a Romanem Dmowskim na temat Śląska Cieszyńskiego. Podobne toczyły się też pomiędzy polskimi i czeskimi posłami do wiedeńskiego parlamentu. Ustalenie przynależności państwowej Księstwa Cieszyńskiego nastręczało poważne trudności. Politycy czescy na emigracji, tacy jak T. G. Masaryk czy E. Beneś, ustawicznie twierdzili, iż w granicach przyszłej Czechosłowacji musi się znaleźć cały Śląsk Cieszyński jako kraj historycznie czeski. Beneś znalazł nawet dla tych planów potwierdzenie rządu francuskiego. Powstała w październiku Rada Narodowa Księstwa Cieszyńskiego (19 października) i Zemsky Narodni Vybor pro Slezsko (30 października) ogłaszały objęcie swa władzą: pierwsza -trzech powiatów o przewadze żywiołu polskiego cieszyńskiego, bielskiego i frysztackiego), druga - całego Księstwa Cieszyńskiego. Obie rady zmierzały różnymi środkami do rozszerzenia strefy swych wpływów, co nieraz prowadziło do ostrych zatargów między ludnością. Jednak mimo różnicy stanowisk doszło na początku listopada do pewnego zbliżenia między mmi. 1 listopada z propozycją rozmów w sprawie uregulowania kwestii podziału stref wpływów wystąpił Zemsky Narodni Vybor. Efektem tego była tzw. umowa z 5 listopada o tymczasowym podziale Śląska Cieszyńskiego według zasady etnograficznej. W myśl tej umowy całe powiaty: bielski i cieszyński oraz część frysztackiego zostawały przy Polsce (mieszkało tu ok. 300 tysięcy osób, z czego 73 % stanowili Polacy, 22 % Niemcy, 5 % Czesi), Czesi zaś zatrzymali prawie cały powiat frydecki oraz niewielką, zachodnią część frysztackiego (teren ten liczył ok. 140 tysięcy mieszkańców, w tym Czechów 70 %, Polaków 20 %, Niemców 10 %). Umowa zastrzegała jednak, iż ostateczny kształt granicy będzie przedmiotem porozumienia między rządami w Pradze i Warszawie.


Umowa z 5 listopada nie zapobiegła narastaniu antagonizmu polsko-czeskiego. Świadczyły o tym publikacje prasowe wychodzące spod pióra zwłaszcza czeskich działaczy terenowych, dla których linia demarkacyjna wyznaczona w umowie była niezadowalająca. I ze strony polskiej pojawiały się głosy, że umowa ta stanowi tylko swoiste zawieszenie broni, gdyż nie zaspakaja aspiracji politycznych niektórych członków miejscowej społeczności polskiej.
O tymczasowości tego porozumienia przekonany był od początku "Ślązak". Z nutą lekceważenia powiadomił swych czytelników o tym, że "jakaś komisja polsko-czeska rozgraniczyła wpływ obu narodowości na Śląsku". Nie wierzył w polsko-czeskie porozumienie w sprawie Śląska. Objaśniał swym czytelnikom, że skoro Czesi nie chcą się zgodzić, by 3 miliony mieszkających w Czechach Niemców utworzyło na zasadzie samostanowienia swą republikę, to tym bardziej nie zrzekną się swych praw do Cieszyńskiego. Nie zrzekną się swych praw ani do zagłębia węglowego, ani do kolei koszycko-bogumińskiej. gdyż te dwa elementy stanowić mają o gospodarce państwa czeskiego.


Wydarzenia listopadowe legły u podstaw pewnego zwrotu w postawie zwolenników Kożdonia, co znalazło wyraz na łamach "Ślązaka". Wracając do umowy z 5 listopada w jednym z komentarzy tego wydarzenia "Ślązak", mimo wierności, deklarowanej Austrii, dopuszczał możliwość pogodzenia się z przynależnością do nowej ojczyzny. W artykule "Czeskie pretensje do Śląska Cieszyńskiego" zamieszczonym w "Ślązaku" z 9 listopada czytamy: "Byliśmy wiernymi obywatelami starej ojczyzny, którąśmy nie z naszej winy stracili. Ślązak słynący z wierności, wiernym będzie i przyszłej ojczyźnie swojej (...) Wierności dotrzymaliśmy starej ojczyźnie (...) to pogodzimy się z czasem z nowym stanem i z koniecznością", za która odpowiedzialności nie ponosimy". Wspominaną sczyzną, w wyniku zaistniałej sytuacji, mogła być dla Kożdonia i jego tylko Czechosłowacja. Wysuwali oni przy tym żądania, by w "nowej ojczyźnie" lepsze i zdrowsze stosunki gospodarcze i społeczne aniżeli te dawniejsze, przy tym wiele dobrego w powstałym państwie czechosłowackim. Wychwalał riz. ir} tam porządek i spokój, brak wykroczeń i niepowodzeń społecznych, r;:nowanie urzędów administracyjnych. Dostrzegał w tym niezwykle wysoką Enc- czeskiego Te i podobne stwierdzenia miały już teraz urabiać czytelników si przyszłych stronników przyłączenia Cieszyńskiego do Czech. Innym ich c Mmej dla "Ślązaka ważnym, było ukazanie nieudolności gospodarczej Polaków, : w tworzącym się państwie polskim. W listopadowych numerach donosił dk rabunkach, a nawet zabójstwach wywołanych w gminach śląskich krytyczną ąaspodarczą, ale też, co bardzo mocno podkreślał, brakiem zainteresowania I - tak ze strony Rady Narodowej jak i polskiego wojska. Obserwując ten gospodarczy "Ślązak" obiecywał swym zwolennikom, że dla ich dobra społecznych musi się stać bardziej radykalniejszym (...) i występować


"Ślązak" w najbliższej przyszłości nie mógł zrealizować. 30 listopada 1918 aresztowany przywódca Śląskiej Partii Ludowej, Józef Kożdoń. Polskie mu szkodliwą dla społeczeństwa działalność, palegająca, rą.in. na rodności przeciw władzy, nawoływanie do protestów i demonstracji. Głównie mu: nawoływanie do zbojkotowania dostaw żywności dla urzędów w czasie wojny funkcję "komisarza żniwnego" w Skoczowie, zajmował armii. Po przejęciu władzy nad powiatem bielskim przez Radę -dr.csc Skoczowa poparła ją żywiołowo, tworząc samorzutnie komitet •r.rr. mial kontrolować wykonywanie zarządzeń Rady przez organy gminne - Dząd aprowizacyjny. W uchwalonej 3 listopada petycji do Rady Narodowej I ją do rozciągnięcia kontroli nad J. Kożdoniem i jego działalnością, jako i ałrowizacyjnego, informując jednocześnie o prowadzonej przez niego i jego lypolskiej działalności, zsciej miejscowa prasa donosiła o mnożących się w Skoczowie i okolicy i napadach rozbójniczych. Sprawców tych czynów ujęto, ci zaś zeznali, iż za 1 tej grupy przestępczej stał sam Kożdoń. Śledztwo wykazało, iż on inspirował do rozruchów i oporu wobec władzy. To skłoniło Radę Narodową do aresztowania Kożdonia w jego mieszkaniu w Skoczowie i przewiezienie wojskowego w Cieszynie. Dalsze śledztwo wykazywało coraz liczniejsze winy oskarżonego. By zapobiec interwencjom władz szczebla cywilnego na rzecz odstawiono go 18 grudnia do sądu wojskowego w Krakowie, był bowiem zbrodnie przeciw sile zbrojnej państwa w myśl paragrafu 327 wojskowej ustawy karnej. Tu sędzia wojskowy potwierdził jego winę - za akcje dywersyjne groziła mu kara śmierci, jednak jako cywila przekazano go sądowi cywilnemu w Krakowie. Ten, po zbadaniu oskarżenia, potwierdził winy i ciążący na Kożdoniu wyrok śmierci. Orzekł jednak, iż Kożdoń popełnił swe zbrodnie na Śląsku i tam powinien zostać skazany. Odesłano go więc do Cieszyna. Tu zaś w sądzie okręgowym przeważali Niemcy i Czesi, nieżyczliwie odnoszący się do sprawy polskiej, a przychylnie nastawieni do Kożdonia. Wpływy Rady Narodowej były jednak już tak mocne, że Kożdoń zdając sobie sprawę ze swego beznadziejnego położenia, listownie prosił o pomoc min. dr Michejdę. W listach tych wyrażał też chęć pogodzenia się ze swymi politycznymi przeciwnikami oraz sugerował złożenie deklaracji lojalności względem Polski i Rady Narodowej. W sprawie uwolnienia Kożdonia interweniowali u władz polskich niemieccy posłowie: dr Bukowski, dr Ott i Zwilling. Prośbę o jego uwolnienie wysłała także parafia ewangelicka w Skoczowie, która na czas aresztowania traciła w nim wieloletniego i niezbędnego dla życia zborowego organistę. Ujął się też za nim czeski Narodni Vybor.


Kożdoniowi, mimo prowadzenia procesu przez prokuratora dr Prausa - zniemczałego Czecha, groziło kilka lat więzienia. Prokurator zwrócił się jednak do Rady Narodowej by ta, ze względu na polityczny charakter przestępstwa, wyraziła swą opinię w tej sprawie. Rada odniosła się do Kożdonia bardzo pobłażliwie i zdecydowała się wypuścić go na wolność. Swą decyzję umotywowała powszechnie panującą na Śląsku euforią wolności. Jak fatalny był to krok, pokazała najbliższa przyszłość.
Już w dzień po swym uwolnieniu, tj. 29 grudnia Kożdoń udał się do Morawskiej Ostrawy, gdzie z czasem zamieszkał. Tu też rozpoczął najbardziej wrogi i najbardziej zaciekły okres w swej antypolskiej działalności.


W czasie pobytu Kożdonia w więzieniu "Ślązak" zamilkł w swych polemikach. Bardziej widoczny stawał się jego informacyjny charakter. Doniesienia zawierały jednak więcej informacji o stanowisku czeskim. Zajął się też oczywiście osobą aresztowanego Kożdonia. Odpierał czynione mu przez narodowców zarzuty nazywając je "plotkami, zjednującymi posłuch tylko u największych baranów". Opierając się na zeznaniach świadków, wyjaśniał postawę Kożdonia wobec zajść w Skoczowie i okolicy. Ataki zaś na niego motywował zadawnioną nienawiścią ze strony przeciwników politycznych, która teraz mogła się ujawnić: "Teraz Niemcy rozgromieni, Austria rozbita, władza kraju w rękach polskich, a więc teraz halo na Kożdonia (...) przeto teraz wolno dokuczać mu, krzywdzić go i wymyślać nań co się tylko duszy podoba i winić go za wszystkie nieszczęścia". Dla "Ślązaka" najgorszym było to, że wielu nieuświadomionych mieszkańców gotowych było uwierzyć w niecne postępowanie Kożdonia. Żywił jednak nadzieję, że "setki i tysiące ludzi potwierdzi temu panu, że pracował na wszystkich przezeń zajmowanych posterunkach dla dobra ludności, bez względu na jej przynależność partyjną, czy wyznaniową (...), liczne rzesze ludności naszej z uszanowaniem i zaufaniem odnoszą się do p. Kożdonia".


"Ślązak" starał się też uczynić z Kożdonia męczennika sprawy śląskiej. Czytamy w "Ślązaku" zawiadamiającym o jego aresztowaniu: "Powszechnie wiadomo, że Kożdoń jest niewinny, bo choć jest przeciwnikiem obecnie rządzącego stronnictwa, (...) był zbyt roztropny by dopuścić się jakiegokolwiek przekroczenia ustawy". Został aresztowany przez nową władzę, która chciała się go pozbyć z cieszyńskiej sceny politycznej. "Ślązak" donosili też o protestach wychodzących z różnych kół społecznych i narodowych w obronie Kożdonia z więzienia stały się namacalne już 1 stycznia 1919 r. tywi dniu odezwę ziejącą oszczerstwami i nienawiścią do Polaków.
stanowisko wynikało z nienawiści do Polski, a ta pogłębiła się podczas wwiezieniu krakowskim i cieszyńskim. Poczuł się tam mocno zlekceważonym Mb udowe, która nie podjęła z nim współpracy, nie widząc, bądź nie chcąc sć zręcznego i zdolnego polityka - agitatora. Klemens Matusiak w swych tak o tym pisał: "Uwalniając Kożdonia bez zastrzeżeń Rada Narodowa I błąd. Kożdoń należał do ludzi złych, ale zdolnych i należało go albo kupić; innego wyjścia nie było. (...) Liczono na jego wdzięczność, że u ludzi tego pokroju na wdzięczność liczyć nie można. Czesi zaś umieli charakter Kożdonia".

m "Slazak" wychodził w latach 1909-1923 w nakładzie 4.000 egz. Co sobotę 9ę w nim artykuły o problematyce lokalnej, ogólnej. Często były to teksty k pisane w duchu ślązakowskim. Nawet opowiadania, które redagowano mi A nu lub w gwarze pełne były przesadnej gloryfikacji kultury niemieckiej.

 

Kalendarium pochodzi z „Kalendarza Miłośników Skoczowa” 1999, udostępnionego dzięki uprzejmości Towarzystwa Miłośników Skoczowa.