Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
Z DZIEJÓW SKOCZOWSKIEGO ZAMKU
Dział:

JAN WANTUŁA

Starsi mieszkańcy Skoczowa pamiętają, że przed wojną miasto szczyciio się posiadaniem starego zamku, który, chociaż w ostanich latach swego istnienia był już tylko walącą się ruderą, to jednak, przez samo swoje istnienie, nobilitował miejscowość i dodawał jej splendoru; stanowił widomy dowód, że „obsadzone licznymi rze­mieślnikami i innymi godnymi osobami miastecz­ko" w przeszłości było stolicą podbeskidzkiego miniregionu.

 

Zburzony przed 50 laty, stał się legendą, za­domowioną w świadomości pokoleń skoczowskich rodaków; często też stanowi temat rozmów i wspomnień, a każde skoczowskie dziecko zna jego sylwetkę z reprodukowanych starych foto­grafii i dzieł miejscowych artystów plastyków.

 

Niniejszy, z konieczności skrótowy, zarys dzie­jów skoczowskiego zamku, zawierający ważniejsze fakty i wydarzenia z tysiącletniej historii obiektu, jest próbą zestawienia wszelkich dostępnych wia­domości i informacji na ten temat, w ujęciu chro­nologicznym, od czasów najdawniejszych, czyli od powstania pierwszego obronnego gródka, nazwa­nego umownie zamkiem kasztelańskim, do likwi­dacji starego zamczyska miejskiego w 1939 r.

 

Zamek kasztelański

 

Zdobycie i zniszczenie (przez nieznanych dotąd sprawców) grodu obronnego w Piekiełku pod koniec IX stulecia zamyka pierwszy, prehisto­ryczny rozdział dziejów Skoczowa. Zaniki też z czasem szlak komunikacyjny łącząc}7 Małopol­skę z Morawami, prowadzący przez Cieszyn i Skoczów na północ do Krakowa, naturalnymi dolinami rzek, pradawnym szlakiem jednej z od­nóg starożytnej drogi bursztynowej.

 

Po upadku małopolskiego państwa Wiślan i Rzeszy Wielkomorawskiej ośrodek władzy na­szych południowych sąsiadów przesunął się na za­chód — do Czech, zaś Dolny Śląsk z Wrocławiem znalazł się w centrum zainteresowań władców kształtującego się państwa polskiego. Nowe drogi z Krakowa na południe prowadziły już nie przez Cieszyn, ani nawet Racibórz i Opawę, lecz dalej na zachód, przez Koźle, Otmuchów, Kłodzko. Tamtędy przebiegały też szlaki niezliczonych wy­praw wojennych. W ziemi cieszyńskiej panował spokój, a bliskie Morawy stały się krainą prawie że niedostępną. „Albowiem — pisze w swym dziele pierwszy kronikarz polski Gall Anonim — od strony Polski Morawa tak silnie jest zamknięta wyniosłością gór i gęstwiną lasów, że i dla spo­kojnych podróżników, idących pieszo i bez pakun­ków, drogi wydają się niebezpieczne i nader uciailiwe".

 

Pokryta puszczą, słabo zaludniona ziemia cie­szyńska pozostawała na uboczu wielkich wyda­rzeń historycznych. Nie mogło to trwać zbyt dłu­go. Już z chwilą włączenia Cieszyńskiego do two­rzącego się państwa Piastów na Górze Zamkowej w Cieszynie powstał obszerny gród obronny — siedziba kasztelana. Badania archeologów po­twierdziły, że gród ten istniał już w XI stuleciu, chociaż kasztelania cieszyńska wymieniona została po raz pierwszy dopiero w 1155 r. w bulli papie­ża Hadriana IV.

 

Przyjmujemy, że w tym czasie funkcjonował też podlegający cieszyńskiemu kasztelanowi skoczow­ski gródek, pilnujący przeprawy przez kapryśną, często zmieniającą swe koryto Wisłę, nieodzowny w tej puszczańskiej, bezdrożnej krainie obiekt obronno — administracyjny, umożliwiający też utrzymywanie łączności strzegącego granicy cieszyńskiego grodu kasztelańskiego z ośrodkiem dyspozycyjnym w stolicy państwa.

 

Byt to zapewne pierwszy zamek skoczowski, zbudowany z drewna gród obronny otoczony ziemno-drewnianymi wałami, zaś w jego są­siedztwie rozwijała się osada, z której z czasem ukształtowała się wieś targowa, a później mia­steczko nazwane od legendarnego Skocza — za­łożyciela i właściciela grodu (może osady?) — Skoczowem.

 

O skoczowskim zamku kasztelańskim, podobnie jak o bliźniaczych grodach, tworzących wraz ze Skoczowem system komunikacyjno-obronny, skła­dający się z łańcucha grodów zbudowanych nad rzekami: Wisłą, Białką, Sołą, Skawą, brak w ar­chiwach jakiejkolwiek wiadomości. Pierwsze wzmianki o istnieniu tych placówek pokażą się dopiero w XIII w., kiedy to w wyniku gwał­townego rozwoju gospodarczego i kolonizacji osady podgrodowe uzyskają prawa miejskie, a skoczowski gródek kasztelański stanie się zam­kiem książąt cieszyńskich.

 

Zamek książęcy

 

Właściwy rozwój skoczowskiej osady rozpoczął się za panowania księcia opolskiego Władysława (1247—1281), który — w odróżnieniu od swych poprzedników — więcej uwagi poświęcił opusz­czonej ziemi cieszyńskiej. Rozpoczyna się koloni­zacja, upowszechnia się gospodarka towarowo-pie-niężna; ożywa starożytny szlak komunikacyjny łą­czący Morawy z Krakowem. W miejscu gdzie Morawka wpływa do Ostrawicy, naprzeciwko Jamniq' (starego Frydku) biskup ołomuniecki Brunon założył miasteczko Friedeberg (dzisiejszy Mistek), skąd brał początek, funkcjonujący już w 1267 r. nowy szlak komunikacyjny, zwany dro­gą solną, prowadzący dalej przez Cieszyn, Sko­czów, Bielsko, Kęty, Oświęcim i Zator do Krako­wa i Bochni. Po śmierci księcia Władysława jego syn, Mieszko I, założyciel cieszyńskiej linii Piastów, w r. 1290 przejął władzę w nowo utwo­rzonym księstwie cieszyńskim, w skład którego weszły kasztelanie cieszyńska i oświęcimska. Księstwo Mieszka I graniczyło z dzielnicą kra­kowską, księstwem raciborskim i Morawami, a na jego terytorium krzyżowały się ważne drogi han­dlowe. Rozwijała się kolonizacja na prawie nie­mieckim. Miejscowości związane z funkcjonowa­niem szlaku solnego otrzymały prawa miejskie wzorowane na dolnośląskim Lwówku: Kęty w 1277 r., Oświęcim w 1272., Cieszyn i Zator w 1292 r. Nie ma powodu wątpić, że prawa te zostały przyznane i innym wioskom i osadom ziemi cieszyńskiej, m.in. Skoczowowi, dla którego przyjęto rok 1267 jako datę przeobrażenia się osady w miasto.

 

Na potwierdzenie tego awansu nie trzeba było długo czekać. Już wkrótce „świat" miał się do­wiedzieć o istnieniu miasta i chroniącego go ksią­żęcego zamku obronnego. Stało się to w r. 1327, kiedy książę cieszyński Kazimierz (1316—1358) oraz Bolek opolsko-niemodliński, Władysław ko­zielski i Leszek raciborski zjechali do Opawy, by złożyć hołd królowi czeskiemu Janowi Luksem-burczykowi, który szykując wyprawę wojenną na Kraków, wtargnął na Śląsk. W dokumentach spi­sanych w związku z tym wydarzeniem w dniu 18. II. 1327 r. wymienione są miasta w księstwie cieszyńskim: Cieszyn, Frysztat i Bielsko, zamek w Ostrawie oraz „Zchotschow et Jemnicz opidis cum municionibus", to znaczy — Skoczów i Jam-nica (Stary Frydek) miasteczka z twierdzami, czyli miasteczka obronne.

 

Średniowieczne miasta z reguły otaczane były murami i wałami i stanowiły placówki obronne. Czy również Skoczów, oprócz obronnego zamku— twierdzy, posiadał tego rodzaju urządzenia? O tym, że miasto jeszcze w połowie XVI w. oto­czone było wałami, zdaje się świadczyć wzmian­ka w dokumencie z dnia 26. XII. 1550 r., w któ­rym czytamy, że książę cieszyński Wacław (1540 —1579) zezwolił na wybudowanie na wałach miejskich browaru, słodowni, domków i alkie­rzy, pod warunkiem, że zabudowa ta nie będzie przeszkadzała w wjeździe do miasta. Jest to bodaj jedyna i ostatnia wzmianka o wałach miejskich.

 

Wydaje się, że w miarę rozbudówy miasto przestało się mieścić w ciasnym gorsecie ziemno--drewnianych fortyfikacji. Stało się miastem otwar­tym. Potwierdzają to wszystkie późniejsze opisy, od najdawniejszego w „Kronice Górnego i Dol­nego Śląska" z 1689 r., w której Frederico Luca zaznacza wyraźnie, że Skoczów oprócz ratusza i kościoła posiada stary gród czy zamek, a nie posiada ani murów, ani żadnych fortalicji. Obecnie o istnieniu miejskich wałów obronnych przypomina nazwa starej uliczki Watowej, zloka­lizowanej w miejscu, gdzie rzeczywiście wały miejskie mogły się znajdować.

 

Inaczej wygląda sprawa zamku. Wybudowany wg średniowiecznych wzorów z drewna, otoczony wałem i fosą, z mocną bramą i zwodzonym mostem, z zabudowaniami gospodarczymi i staj­niami, spełniał rolę grodu, w którym chronić się mogła w nagłej potrzebie ludność miasteczka. Wielokrotnie przebudowywany zamek tracił w ciągu stuleci swój obronny charakter. Fortyfikacje musiały być bardzo solidne. W szczątkowej formie dotrwały do naszych czasów, co potwierdził m.in. znany czeski działacz narodowy Franciszek Slama, autor wielu prac literackich i historycznych, sędzia w Cieszynie w latach 1882—1887, który w wy­danych w Pradze w 1887 r. relacjach ze swoich wędrówek po ziemi cieszyńskiej opisał stary sko-szowski kasztel, będący w owym czasie siedzibą sądu powiatowego, zaznaczając, że „dotąd za­chowane zostały waty i rowy otaczające zamek".

 

Od czasów Mieszka I skoczowski zamek jest własnością książąt cieszyńskich. Nie stanowił jednak ich stałej rezydencji, chociaż zdarzało się, że często tu przebywali, o czym świadczyć może sporo dokumentów. W skoczowskim zamku prze­bywał książę cieszyński Przemysław II (1351— 1409) zwany Noszakiem — jeden z najwy­bitniejszych książąt śląskich. Potwierdził tu 30. VII. 1392 r. umowę sprzedaży wioski Ochaby. Jego syn i następca, książę Cieszyna i Wielkiego Głogowa, Bolesław I (1409—1431) w obecności licznych świadków (m.in. Hanke Puczhali — skoczowskiego burgrafa) 8. XI. 1424 r. przyznał mieszkańcom Bielska podstawowe prawa miejskie. Ten sam książę 22. I. 1430 r. w Skoczowie po­twierdził akt sprzedaży wioski Nydek.

 

W skoczowskim zamku po dojściu do pełno­letności gościli synowie Bolesława I: Bolesław i Wacław. Tutaj w obecności najbardziej zna­mienitych przedstawicieli stanu rycerskiego 2. II. 1452 r. dokonali zamiany: Bolesław odstąpił Wacławowi połowę Bytomia i ziemie bytomską za kilka wiosek z okolic Skoczowa.

 

Każde odwiedziny panującego księcia w oto­czeniu dworu, dygnitarzy i właścicieli okolicznych wiosek oraz wydawane z tej okazji przyjęcia i uczty były pewno nie lada atrakcją dla tutej­szych mieszczan, którzy jako wierni poddani księcia zobowiązani byli uczestniczyć w przygoto­waniach i partycypować w kosztach tych uro­czystości. Skoczowski zamek był, jak się wydaje, już wtedy przystosowany do celów reprezenta­cyjnych, i dość obszerny, by pomieścić wszystkich zacnych gości.

 

Dalsza jego rozbudowa jako pańskiej rezy­dencji, przy zachowaniu charakteru obronnego bu­dowli, nastąpiła po wielkim pożarze miasta, o którym dowiadujemy się z dokumentu z dnia 26. I. 1470 r. W odbudowanym książęcym zamku gościł często kolejny książę cieszyński, Kazi­mierz II (1477—1528). Za jego panowania w pomieszczeniach służbowych skoczowskiego zamku działała okresowo kancelaria księcia. Wszystkie zachowane do naszych czasów dokumenty wydane przez kancelarię między czerwcem 1495 a sierpniem 1496 r., jak również zezwolenia księ­cia na pobór wody z rzeki Wisły do stawów miejskich z 13. VI. 1521 r. spisane zostały na zamku w Skoczowie.

 

Nie wiadomo, w jakim stopniu ucierpiał zamek w czasie następnego wielkiego pożaru miasta, który wybuchł w 1531 r., po śmierci Kazimie­rza II, w czasie kiedy księstwem rządził Jan Perstein jako opiekun nieletniego księcia Wacła­wa III Adama. Szkody musiały być znaczne i za­mek nie od razu odbudowano. Może zniszczenie zamku było powodem, że żaden z wystawionych przez kancelarię księcia dokumentów, chociaż kilka dotyczyło Skoczowa, nie został tutaj spo­rządzony. Sam książę Wacław III (1540—1579) w Skoczowie jednak bywał. Utrzymując przyjazne stosunki z królem Polski, systematycznie odwie­dzał Kraków i korzystał z urządzeń skoczowskiego zamku. Po śmierci króla Zygmunta Augusta — ostatniego z rodu Jagiellonów — starał się o ko­ronę Polski, niestety bezskutecznie. W ogóle księcia prześladowały stale nieszczęścia. Szczegól­nie dokuczał mu brak gotówki. W 1564 r. prze­kazał swemu synowi, Kazimierzowi Fryderykowi, wyodrębnione z księstwa kompleksy dóbr, tak zwane państwa stanowe: frysztackie, bielskie, sko-czowsko-strumieńskie i frydeckie. Młody książę frysztacko-bielski zmarł w 1571 r., pozostawiając nieszczęsnemu ojcu lekkomyślnie zaciągnięte, nie­spłacone, olbrzymie długi. W tej sytuacji zubo­żały książę Wacław III Adam zmuszony został do wyprzedaży księstwa. Między innymi sprzedał też państwo skoczowsko-strumieńskie Gothardowi z Logau i Starej Wsi za 236 tysięcy guldenów. Pokwitowanie odbioru tej kwoty nosi datę 14. X. 1573 r.; i w tym dniu skoczowski zamek zmienił właściciela.

 

Nowy pan miasta pochodził z magnackiej ro­dziny Dolnego Śląska, której członkowie pełnili zaszczytne funkcje na dworach panujących książąt śląskich i biskupów wrocławskich, posiadając swe dobra w okolicy Nysy i Otmuchowa. Młody Gothart krótko przed przeniesieniem się do Sko­czowa poślubił córkę właściciela Pszczyny, Sa­lomee Promnic, która w skoczowskim zamku uro­dziła 7 dzieci, z czego przy życiu pozostała córka i 2 synów. Salomeą przez 13 lat była panią Sko­czowa. Zmarła w 1586 r., wyprzedzając o trzy lata swego małżonka, który przed śmiercią zdążył się jeszcze po raz drugi ożenić z Sarą — córką arystokraty Zygmunta Haugwica, marszałka dworu księcia brzeskiego. Gothart zmarł 13. XI. 1589 r. w wieku 45 lat. Pochowany został pod ołtarzem w kościele parafialnym w Skoczowie, znajdującym się w tym czasie w posiadaniu ewangelików. Ka­zanie żałobne, które z tej okazji wygłosił ówczes­ny skoczowski proboszcz ks. pastor Daniel Rurich, zostało wydane w Legnicy i jest najstarszą sko­czowską drukowaną publikacją.

 

Po niespodziewanej śmierci Gotharta opiekę nad wdową i małoletnimi dziećmi sprawowali jego bracia: Maciej i Jerzy — właściciele państwa frydeckiego. W r. 1591 przebudowali skoczowski zamek. Z kamienia i cegły wznieśli, budowany na nowo od fundamentów, ogromny w stosunku do ówczesnej, drewnianej zabudowy miasta, piętrowy gmach mieszkalny 22 m długości i 14—(16 m szerokości, nie licząc również b. dużych 2 parte­rowych budynków bocznych, które mogły zostać dobudowane do głównego budynku zamku w okresie późniejszym.

 

Różnice między nowym zamkiem a innymi do­mami mieszczan były uderzające. Wszystkie do­my mieszczan były jeszcze w 1744 r. drewniane. Pisze o tym, opierając się na protokole komisji badającej dochody miasta, F. Popiołek w za­mieszczonym w „Pamiętniku skoczowskim" arty­kule „Z przeszłości Skoczowa". „W rynku było wtedy 21 domów, przy czym wszystkie były drewniane. W całym mieście nie było wówczas innych domów. Tylko jeden mieszczanin nazwi­skiem Hajek posiadał jedną murowaną izdebkę, ale izba właściwa, w której stale przebywał, była drewniana. Mieszkania znajdujące się na rynku posiadały w zasadzie po jednej izbie, poza tym 11 spośród nich miało jeszcze dodatkowo iz­debki... Osobne kuchnie miało tylko 7 mieszkań... Jeden dom miał pięterko, na którym były dwie izdebki. Zaznaczyć trzeba, że były to niewątpli­wie najokazalsze domy, gdyż przy rynku mieszkali z zasady najznamienitsi, najbogatsi mieszczanie". Na tym tle 16-izbowy zamek z olbrzymimi piwni­cami i obszernym poddaszem wyglądać musiał im­ponująco.

 

Nowy zamek był wielkopańską siedzibą, po­siadał ozdobną fasadę i odpowiednio urządzone wnętrza. Zabudowania gospodarcze mieściły się w obszernych, murowanych przybudówkach. Trudno obecnie wyobrazić sobie pierwotny wy­gląd murowanego zamku. Jedyny, bardzo skąpy i lakoniczny opis znajdujemy w „Urbarzu" z 1621 r.: „Miasto ma zamek, w nim wszelkie potrzebne pokoje, sklepy i piwnice, około zamku wał, na nim potrzebny budynek. Przy zamku jest folwark, do którego należy 9 zagrodników. Za­grodnicy ci pełnią bez zapłaty, za strawę, pańską robociznę pieszą. Przy folwarku 2 ogrody i 2 młyny". Dodać można, że przy zamku była też gorzelnia, która przysparzała księciu nie lada do­chodów. W 1640 r. księżna Elżbieta Lukrecja zle­ciła Janowi Karasiowi — starszemu gorzelniane­mu w Skoczowie oraz jego pomocnikom kontrolę nad odbiorem i sprzedażą skoczowskiej wódki w Cieszynie, Strumieniu, Jabłonkowie. Także w in­nych miastach i wsiach oraz w cieszyńskiej apte­ce nie wolno było sprzedawać innych wódek, a za sprzedaż wódki szmuglowanej z Małopolski gro­ziła kara śmierci. (Gorzelnia spłonęła jednak w 1660 r.).

 

Dochody z państwa skoczowsko-strumieńskiego tworzyły zbyt poważną pozycję w budżecie księstwa, dlatego też zubożali książęta cieszyńscy nie mogli zrezygnować z odzyskania tego domi­nium. Starania o odzyskanie chociaż części lekko­myślnie sprzedanych dóbr zostały uwieńczone sukcesem niedługo po śmierci księcia Wacła­wa III. Prawdopodobnie już w r. 1592, za rzą­dów księżny-wdowy, Katarzyny Sydonii, opie­kunki małoletniego księcia Adama Wacława Skoczów i Strumień zostały wykupione i z powro­tem włączone do księstwa. Fakt ten potwierdza 5 lat później, po dojściu do pełnoletności i obję­ciu rządów w księstwie, Adam Wacław (1595— 1617), który w dokumencie z dnia 3. III. 1597 r. wyjaśnił, że stany cieszyńskie na prośbę księcia udzieliły mu pomocy finansowej na wykup państwa skoczowsko-strumieńskiego, dobrowolnie się opodatkowując, za co książę przyrzekł, że utrzyma wszystkie dotychczasowe prawa i przywi­leje tych stanów.

 

Brak informacji o tym, że księżna Katarzyna Sydonia (1579—1595), opiekunka nieletniego księcia Adama przebywała w Skoczowskim zam­ku. Jest to możliwe. Musiała bywać w Skoczowie w związku z pertraktacjami handlowymi z braćmi Logau. Na dłuższy pobyt nie mogła sobie pozwo­lić,, wyszła bowiem ponownie za mąż za magnata węgierskiego Forgacza i przebywała na przemian w Cieszynie i w słowackim Trenczynie.

 

Częstym natomiast gościem w skoczowskim zamku bywał książę Adam Wacław. Utrzymując tradycyjne kontakty z Krakowem, korzystał z zamkowej stajni przy zmianie koni, a z pokoi gościnnych — dla wypoczynku i spotkań oficjal­nych i prywatnych. Zjeżdżał też do Skoczowa z ca­łym swoim dworem. O dwóch takich eskapadach wspomina burgrabia skoczowsko-strumieński Jan Tilgner, który w swoim „Dzienniku" opisał, jak to w r. 1604 i 1606 książę cieszyński gościł w zamku skoczowskim jako ojciec chrzestny jego có­rek Anny Marii i Rozyny. Możemy sobie wyobra­zić wystawność tych przyjęć: 32 ojców i matek chrzestnych, jako pierwszy sam jaśnie oświecony książę, następnie cały jego dwór, łącznie z oso­bistym lokajem księcia, Hansem, liczni panowie, rycerze i włodykowie, skoczowski burmistrz i rada miejska oraz mieszczki ?— Srekncelina, Gemba-lina, Krzywońka, ;Derszka Szylofna. W rzęsiście oświetlonym i odpowiednio udekorowanym zamku bawiono się hucznie, a opowieści o tych wyda­rzeniach długo krążyły w okolicy.

 

Nie wiadomo, czy gościł w Skoczowie syn Ada­ma Wacława i jego następca, Fryderyk Wilhelm (1617—1627), ostatni męski potomek cieszyń­skiej linii Piastów, natomiast ścisłą łączność z miastem utrzymywała jego siostra Elżbieta Lukre­cja (1625—1653), ostatnia piastowska księżna cieszyńska. Rządziła księstwem w wyjątkowo trudnym okresie wojny trzydziestoletniej. W sko­czowskim zamku przebywała w latach 1643 i 1644. Tutaj na zjeździe cieszyńskich stanów za­żądała od szlachty pomocy przy budowie i obsa­dzeniu szańców jabłonkowskich, kiedy zaś w 1645 r. Szwedzi zajęli zamek w Cieszynie, prze­prowadziła się do Skoczowa, skąd — nie widząc możliwości skutecznej obrony zamku, udała się do dalekich Kęt. Skoczów był miastem otwartym, a zamek nie mógł już pełnić roli twierdzy zdol­nej oprzeć się grasującym armiom, chociaż sta­nowił jeszcze dostateczną ochronę przed atakiem oddziału Lisowczyków, którzy siali grozę w oko­licy, ale Skoczowa, wbrew opiniom większości historyków, nie zniszczyli. Nie napadały też miasta liczne bandy rozbójników, o których pisze nasz kronikarz, że liczyły po 50 i więcej ludzi.

 

Za ostatnich Piastów cieszyńskich w skoczow­skim zamku działała okresowo książęca mennica. Mieściła się prawdopodobnie w ofiq?nie zamku, gdzie znajdowało się też mieszkanie mincerza. Produkcję monet próbował uruchomić książę Wacław III Adam, borykający się stale z bra­kiem gotówki. W r. 1613 otwarto mennicę, pra­cami kierował mincmajster Melchior Winkler, który do pomocy zwerbował 3 mincerzy z Kremni-cy: Hansa Krausa, Józefa Trautmanna i Jerzego Riczenskiego. Nie miał jednak książę szczęścia. Cesarz Maksymilian rozkazał zwerbowanym min-cerzom wracać do Kremnicy, a Winklera ukarać. Mennica przestała istnieć. Następną próbę bicia skoczowskich monet pod­jęli urzędnicy księcia za niepełnoletności Fryde­ryka Wilhelma w 1622 r.. również bez powo­dzenia. W tym samym roku z powodu protestu arcybiskupa wrocławskiego, który był opiekunem cieszyńskiego księcia, mennicę zamknięto.

 

Najdłużej skoczowska mennica była czynna za panowania Elżbiety Lukrecji. W r. 1644 księżna zawarła umowę z mincerzem Hansem Lossem z Cieszyna, zapewniając mu mieszkanie w skoczow­skim zamku. Loss w 1647 r. wrócił do Cieszyna, a jego miejsce zajął Ludwik Bremer, który prze­niósł pod koniec 1648 r. mennicę z powrotem do Cieszyna. Likwidacja skoczowskiej mennicy łączy się prawdopodobnie z niesumiennością mincerzy. Obaj zostali wiosną 1648 r. oskarżeni o fałszo­wanie monet. Aresztowani, przebywali pół roku w więzieniu, a po odzyskaniu wolności do Sko­czowa już nie powrócili.

 

Skoczowski zamek był w dalszym ciągu siedzi­bą namiestnika panującego księcia, jego urzędni­ków i służby. Książęta rezydowali w Cieszynie, a w Skoczowie gospodarzami zamku byli burgra-biowie lub też urzędnicy zwani w dokumentach starostami (kapitanami, hetmanami czy też po prostu urzędnikami). Oprócz nich w zamku mieszkali niżsi rangą pisarze, kasjerzy, poborcy podatków, a w oficynie służba.

 

Nie znamy nazwisk wszystkich kolejnych bur-grabiów zarządzających skoczowsko-strumieńskim państwem. Pierwszym z nich jest Hanke Putschala — burgrabia księcia Bolesława, wymieniony jako jeden ze świadków w dokumencie z 8. XI. 1424 r. Następny pełnomocnik księcia Kazimierza. Piotr Orzesky — kapitan książęcy w Skoczowie, uwieczniony w dokumencie z 30.1. 1496 r., mógł być starostą lub też dowódcą wojskowej załogi zamku.

 

W dokumentach z drugiej połowy XVI w. spo­tykamy 3 nazwiska ludzi określonych jako „urzędnicy książęcy w Skoczowie" o podobnych do siebie nazwiskach: Jan Bielski z Białej (r. 1551), Jan Biały z Berultowa (r. 1569) oraz Jan Lehn z Berultowa (1571 i 1572). W doku­mencie z 23. IV. 1571 r. wymieniony jest również Burian Bees — skoczowski urzędnik finansowy — poborca podatków.

 

W r. 1591, w czasie kiedy bracia z Logau — właściciele skoczowsko-strumieńskiego państwa stanowego — budowali z kamienia i cegły sko­czowski zamek, w dokumencie noszącym datę 14. IX. 1591 r. występuje Bartłomiej Fryda jako hetman (starosta) książęcy w Skoczowie. Następ­nym skoczowskim „hetmanem" był Fryderyk Mleczko z Bielowicka na Simoradzu, zapisany w dokumencie z 19. VII. 1604 r. jako świadek po­twierdzenia przez księcia Adama Wacława statutu cechu piekarzy. Wiadomo, że w tym czasie bur­grabia skoczowskim był już Jan Tilgner — autor „Dziennika" — pierwszej kroniki skoczowskiego regionu. Był on niewątpliwie jedną z ciekawszych postaci spośród zasłużonych dla miasta przyby­szów, którzy żyli i pracowali w Skoczowie. Uro­dził się 9 stycznia 1574 r. we Wrocławiu. Ojciec, właściciel domu przy ulicy Alberta, szczycił się pochodzeniem szlacheckim, matka Katarzyna była córką Joachima Jorgesa piastującego funkcję radnego miasta Wrocławia. Młody, 25-Ietni Jan w r. 1597 zdobył zaufanie księcia cieszyńskiego Adama Wacława i mianowany został burgrabia świeżo włączonego z powrotem do księstwa sko­czowsko-strumieńskiego państwa stanowego. W następnym roku ożenił się z Marianną, córką Je­rzego Kelcza z Rimburga — właściciela Pogórza, panną wychowaną na dworze barona Cygana w Frysztacie. Młode małżeństwo nie zamieszkało w skoczowskim zamku. Przenieśli się do Strumienia, gdzie przechodzą na świat ich pierwsze dzieci: Wacław w 1600 r. i Wilhelm w r. 1602. W la­tach następnych Tilgnerowie przebywali już w Skoczowie, gdzie ich rodzina powiększa się o ko­lejnych potomków: dwie córki — urodzoną w 1604 r. Annę Marię i w 1606 r. Rozynę". W r. 1609 burgrabia jest znowu w Strumieniu. Fakt ten notuje w swoim „Dzienniku" w związku z tragicznym wydarzeniem, śmiercią 8-letniego syna Wilhelma, pochowanego w kościele parafialnym w Strumieniu, w grobowcu, w którym w roku na­stępnym spoczęła obok brata 6-letnia Anna Ma­ria. Tilgnerowie do Skoczowa już nie powrócili, na miejsce stałego pobytu wybierając Strumień. Gospodarowali na folwarku nazywanym Świder-kowskim. W Strumieniu zamieszkał też w własnym domu ojciec Marianny, teść Tilgnera, Jerzy Kelcz. Zmarł tam, dożywszy sędziwego wie­ku 95 lat, 21.1. 1620 r., a 10 marca tegoż roku pochowany został w znajdującym się jeszcze w rę­kach ewangelików kościele parafialnym w Sko­czowie. Pogrzeb był okazały. Wzięło w nim udział, jak twierdzi Tilgner, przeszło 50 osób „dobrze urodzonych", pewno też tłumy mieszczan i chłopów z Pogórza, którzy żegnali swego dzie­dzica — dobrodzieja. Tyle o Tilgnerze, który choć rzadko przebywał w skoczowskim zamku, zasłużył na pamięć jako autor „Dziennika", pierwszej, najstarszej kroniki skoczowskiego regionu.

 

Nasuwa się pytanie: kto rezydował w skoczow­skim zamku w czasie, kiedy burgrabia Tilgner wiódł życie poczciwego szlachcica na' swym fol­warku w Strumieniu? Zachowało się tylko jedno nazwisko niższego rangą urzędnika. Anonimowy kronikarz zanotował, że „25 czerwca 1622 r. zasnął w Chrystusie Panu czcigodny Józef Hasuba, tego czasu urzędnik finansowy na zamku w Sko­czowie".

 

Prawdopodobnie w zamku przebywali też wyżsi urzędnicy księcia. W dokumentach kancelarii ksią­żęcej datowanych 30. XII. 1623 r., 4.1.1624, 2. II. 1624, 13. VIII. 1625 występuje Wilhelm Kelcz z Rimburga, pan na Pogórzu — hetman (starosta) państwa skoczowsko-strumieńskiego, wnuk Jerzego Kelcza, teścia naszego kronikarza. Od r. 1629 urzędnikiem (amtmannem) tegoż państwa jest Adam Wacław Skoczowski, syn Wacława, a wnuk założyciela rodu Skoczowskich--Wilamowskich, Jana Skoczowskiego z Kojkowic, budowniczego istniejącego do dziś zamku w Wi­lamowicach. Adam Wacław zmarł w 1645 r. i po­chowany został wraz z żoną Anną z Sobków z Kornic w kościele w Simoradzu.

 

Nie wiadomo kiedy Tilgner otrzyma! dymisję z urzędu burgrafa. Wiadomo tylko, że jego na­stępcą na tym stanowisku byl Adam Czerny, któ­rego nazwisko z przysługującym mu tytułem bur­grafa skoczowsko-strumieńskiego znajdziemy w dokumentach z 26.1.1623, 6. IV. 1626, 13. III. 1627. W r. 1633 uczestniczył ,w Strumieniu w skromnych chrzcinach jako ojciec chrzestny Ewy —. wnuczki Tilgnera. Burgrabia Czerny przeżył swą panią i chlebodawczynię — księżnę cieszyń­ską Elżbietę Lukrecję. Zmarł w skoczowskim zam­ku w wieku ponad 90 lat 20 marca 1665 r. już jako burgrabia cesarza Leopolda — zarządca sko-czowsko-strumieńskich dóbr kameralnych.

 

Zamek kameralny

 

Ostatnia przedstawicielka cieszyńskiej linii Pia­stów, księżna Elżbieta Lukrecja zmarła 19 marca 1653 r. Księstwo cieszyńskie przeszło bezpośred­nio pod panowanie cesarzy z rodu Habsburgów, którzy przyjęli tytuł książąt śląskich. Panujący wówczas cesarz Ferdynand III (1637—1657) re­skryptem z r. 1654 włączył dobra książąt cieszyń­skich do królewsko-czeskiej Komory i odtąd po­siadłości te noszą nazwę dóbr kameralnych.

 

Po śmierci cesarza Ferdynanda III kolejnymi książętami cieszyńskimi i właścicielami dóbr ka­meralnych byli cesarze: Leopold I (1658—1705). Józef I (1706—1711) i Karol VI (1711—1740), który w r. 1722 przekazał księstwo cieszyńskie w lenno księciu Iotaryńskiemu Leopoldowi, mę­żowi cesarzowej Marii Teresy, a ten z kolei w r. 1731 swemu synowi arcyksięciu Józefowi, (zna­nemu później jako cesarz Józef II). W r. 1765 cesarzowa Maria Teresa odkupiła księstwo od swego syna i darowała je swej córce Marii Kry­stynie jako posag, przekazany jej mężowi, królewieżowi polskiemu Albertowi — księciu sasko--cieszyńskiemu. Po jego śmierci (zmarł bezpotom­nie 10.11. 1822), dobra kameralne i tytuł księcia cieszyńskiego otrzymał arcyksiążę Karol — zwy­cięzca Napoleona w bitwie pod Aspern w 1809 r., następnie w 1847 marszałek polny Albrecht Habs­burg — zwycięzca spod Custozzy, a w r. 1895 arcyksiążę Fryderyk — naczelny dowódca wojsk austriackich w pierwszej wojnie światowej.

 

Dobra kameralne księstwa cieszyńskiego zostały podzielone na dwa państwa: cieszyńskie i posze­rzone państwo skoczowsko-strumieńskie, obejmu­jące miasta Skoczów i Strumień oraz 9 gmin: Wiślicę, Kiczyce, Kowale, Łazy, Lipowiec, Bren­na, Zabłocie, Zarzecze i Zbytków. W skoczow­skim zamku w dalszym ciągu urzędował do r. 1665 administrator tych dóbr burgrabia Czerny. Anonimowy kronikarz skoczowski zanotował, że już w następny dniu po śmierci Czernego, 21 marca 1665 r. do zamku wprowadził się jego następca, Jerzy Ferdynand Rusiecki, po nim zaś funkcję burgrabiego odziedziczył Zygmunt Ru­siecki. Następcy Rusieckich nie używali już tytułu burgrabiów; zajmowali się po prostu zarządem majątków kameralnych i z racji pełnienia swych funkcji zobowiązani byli do stałego powiększania dochodów obcego, nie związanego z ziemią cie­szyńską pana. Dochody te ściśle planowano, a ich wysokość aktualizowano w kolejnych urbarzach z 1653, 1772 i 1795 r. Urzędujący w zamku za­rządca odpowiedzialny był za odprowadzenie w odpowiednich terminach zysku i opłat ze Skoczo­wa — z miasta, zamku, 2 młynów, folwarku, sta­wów, rzeki Wisły, wałchowni, słodowni, gorzelni; z Wiślicy — z folwarku; z Kiczyc — ze stawów; z Kowali — ze stawów; z Łazów — z folwarku w Wieszczętach; z Lipowca — z folwarku; z Brennej — z rzeki Brennicy, z pastwisk i od wa­łachów, wałchowni, folwarku w Małych Górkach; ze Strumienia — z miasta, z pastwisk i bleichu, folwarku, młynów; z Zablocia — z folwarków Chybia-Borów i Chybia-Mnicha, z osiedla Freli-chów, ze stawów; ze Zbytkowa — z folwarku i stawów; z Zarzecza — z rzeki Wisły.

 

Urzędnicy Komory starali się mnożyć dochody oraz ograniczyć prawa i przywileje skoczowskich mieszczan. Między ratuszem a zamkiem nie było zgody, dochodziło do konfliktów kończących się rozprawami sądowymi i wyrokami z reguły nieko­rzystnymi dla miasta. Prowadziło to do stopniowej degradacji miasta.

 

Wiele było przyczyn hamujących rozwój Sko­czowa. Przeżywał on często momenty dramatyczne, okresy klęsk i upadku. Największe nieszczęścia stanowiły pożary zamieniające w zgliszcza i popiół całe drewniane, gęsto zabudowane miasteczko. Dla skoczowian szczególnie pechowy był wiek XVIII, w którym ich miasto dwukrotnie padło pastwą czerwonego kura. Czy ucierpiał też skoczowski za­mek? Wydaje się, że nie poniósł większych szkód w pierwszym pożarze w dniu 3. IV. 1713 r., na­tomiast w drugim, 7. V. 1756 r., chociaż muro­wany, spłonął razem z 105 drewnianymi domka­mi mieszczan i murowanym kościołem. Poświad­cza to ówczesny proboszcz ks. Andrzej Pszczyński, notując „dla pamięci": „...Szkody były ogromne. Całe miasto, kościół, zamek, wszystkie stodoły i wszelkiego rodzaju zabudowania padły ofiarą płomieni i zostały obrócone w popiół".

 

Główny budynek zamku nie został jednak cał­kowicie zniszczony. Pozostały w stanie nadającym się do odbudowy grube, metrowe, miejscami 2-me-trowe mury. Przystąpiono więc od razu do prac budowlanych i wkrótce zamek został odbudowany jako pierwszy obiekt murowanego już odtąd Sko­czowa. Roboty wykończeniowe zakończono przed r. 1772. „Urbarz" z tego roku podaje, że zamek otoczony został nowym parkanem, w którym była murowana brama z mocnymi drzwiami i most.O kolejnym remoncie (po 40 latach) pisze mo­rawski topograf Reginald Kneifel w wydanej w r. 1804 „Topografii cesarsko-królewskiej części Śląska", że w Skoczowie „znajduje się stary, przed kilkoma laty poddany renowacji, pański za­mek z zarządcą".

 

Zamek odbudowano w kształcie, jakim pamię­tają go starsi sprzed 1938 r. W dalszym ciągu prezentował się okazale, chociaż fasada pozba­wiona została wszelkich ozdób i nic nie wskazy­wało, że w przeszłości była to siedziba książąt i magnackiego rodu panów z Logau.

 

Budynek główny, piętrowy, pokryty wysokim, czterospadowym polskim dachem mansardowym, położony równolegle do ulicy Bielskiej, na osi wschód — zachód, łączył się z przedłużającą go od wschodu parterową częścią zamku. Drugą przybudówkę stanowił także parterowy budynek boczny, dobudowany prostopadle do gmachu głównego od północy (od ul. Bielskiej).

 

Znamy podstawowe wymiary odbudowanego zamku. W posiadaniu inż. Leszka Sikorowskiego, znanego działacza społecznego i miłośnika swego rodzinnego miasta, znajduje się istotna część pla­nu zamku: rzuty parteru i piętra, wykonane w r. 1902 przez budowniczego Juliusza Stritzkiego. Z planu tego wynika, że główny budynek zamku w kształcie zbliżonym do trapezu wraz z parte­rową przedłużającą go przybudówką miał 36 m długości i 14 m (od zachodu) i 16,5 m (od wschodu) szerokości. Centralna (piętrowa) część zamku posiadała wymiary: 22 m długości i 14— 14,5 m szerokości i mieściła 8 pomieszczeń na par­terze i 8 na piętrze. Budynek boczny na osi pół­noc — południe o wymiarach 16,7 m na 7 m po­siadał 6 pomieszczeń. Pod zamkiem i budynkiem bocznym były sklepione piwnice, a pod mansar­dowym dwukondygnacyjnym dachem — obszerny strych.

 

Funkcje zamku pozostały niezmienione. Po­mieszczenia na parterze zajęte zostały przez administrację Komory. Po szerokich, dębowych schodach wchodziło się na piętro do części mieszkalnej i pokoi dla gości. Budynki boczne przeznaczone były na mieszkania dla służby i po­mieszczenia gospodarcze.

 

Minęły czasy burgrabiów. Spośród kolejnych urzędników Komory zachowało się zaledwie kilka nazwisk lokatorów zamku. W r. 1792 administra­torem dóbr kameralnych był Kastner, który wpro­wadził spływ drzewa z Brennej rzekami Brennicą i Wisłą do Skoczowa, a następnie Wisłą przez Zarzecze do Krakowa. W r. 1801 zarządcą sko­czowsko-strumieńskiego państwa kameralnego był Vincent Janinus Ludwig urzędujący w skoczow­skim zamku z Alojzym Pospiszilem, sędzią kameralnym dla Skoczowa, Strumienia i Jabłonkowa. Nazwiska ich znalazły się w dokumencie z 16. IX. 1801 r. umieszczonym w bani zdobiącej uwień­czenie wieży ratusza. W r. 1823 w zamku mieszkał zarządca Wiktor Langner, który przyjął cara Aleksandra wspaniałym obiadem, za co gość zrewanżował się gospodarzowi, ofiarowując jego żonie naszyjnik z brylantów wartości 500 flore­nów, o czym donosi w swej kronice ks. Leopold Rużański. Następny dokument „z wieży ratusza" z 4. VII. 1845 r. wymienia 2 urzędników arcy-książęcych w Skoczowie, podległych służbowo dy­rektorowi Komory Cieszyńskiej von Kalchber-gowi. Są to Franciszek Hlawatsch i jego adiunkt Konstanty Minol.

 

Nie znamy innych urzędników, zresztą nie ode­grali większej roli, ponieważ administracja dóbr Komory została scentralizowana w Cieszynie, a zamek przejęli urzcdniq% reprezentujący nie Ko­morę, lecz organy państwa demokratyzującej się monarchii.

 

Nim to jednak nastąpiło, skoczowski zamek był świadkiem wielu wydarzeń historycznych. Przez budzący powszechny podziw 300-metrowy most na Wiśle, łączący zamek z przedmieściem Zobawą, ciągnęły budzące częściej grozę niż podziw olbrzy­mie armie. W dniu 16. IX. 1683 r. przed sko­czowskim zamkiem przedefilowało 15 tysięcy jezdnych, zdążających pod wodzą hetmana Miko­łaja Sieniawskiego na odsiecz Wiednia. W czerwcu 1789 r. 60 tysięcy żołnierzy rosyjskich pod wodzą księcia Karpowa i gen. Rosenberga maszerowało przeciwko Francuzom, a po podpisaniu pokoju w 1800 r. — po raz drugi w czasie powrotu do Rosji. W r. 1800 powracają też do ojczyzny wojska księcia Suworowa. W r. 1805 przez Sko­czów przemaszerowała armia rosyjska pod wodzą hr. Kutuzowa i wielkiego księcia Konstantego. Z bardziej egzotycznych armii skoczowiacy mieli możność zobaczyć dwukrotnie 5-tysięczny korpus księcia Kondeusza złożony z francuskich arysto­kratów.

 

Cały ten korowód setek tysięcy wojsk austriac­kich i rosyjskich przewalających się przez miasto w okresie wojen napoleońskich zakończył w 1812 r. przemarsz 12 tysięcy żołnierzy wracają­cych z księciem Józefem Poniatowskim spod Moskwy. Ks. Józef Leopold Rużański w związku z tym zanotował, że generałowie Małachowski i Grabowski nocowali w Skoczowie (na plebanii).

 

Skoczowianie byli też mimowolnymi świadkami wielu wydarzeń historycznych, które wstrząsnęły Europą. Przez miasto przewinęło się wiele zna­nych w ówczesnym świecie znakomitości. W r. 1770 miasto zapełniło się bogatymi ekwipażami polskich magnatów — uczestników konfederacji barskiej. W r. 1805 w skoczowskim zamku ka­meralnym znalazła schronienie Maria Luiza, córka cesarza Franciszka II, która po klęsce pod Auster-litz uciekała przed Napoleonem. Ucieczka się nie powiodła. W r. 1810, zmuszona poślubić uzurpa­tora, wbrew swej woli została cesarzową Francji. Dwukrotnie, w r. 1814 i 1823 gościł w Sko­czowie car Aleksander I, w r. 1819 cesarz Fran­ciszek II z żoną i dworem, a w latach 1828 i 1835 aktualny książę cieszyński, właściciel dóbr kameralnych, arcyksiążę Karol ze swoją świtą. W czasie drugiego pobytu wydal dla miejscowych notabli wystawną kolację i zanocował w zamku. Po klęsce powstania listopadowego w 1831 r. przez miasto przeciągnęły setki powstańców uda­jących się na emigrację. Spośród wizyt ważniej­szych postaci zanotować warto pobyt arqrbiskupa wrocławskiego Melchiora von Diepenbrocka, który w 1846 r. przebywał w zamku i zwiedzał okolice Skoczowa i Ustronia. Otóż dygnitarz ten w listach do swej siostry Apolonii wielbi uroki podbeskidzkiego krajobrazu i wprost entuzjastycz­nie wyraża się o mieszkańcach tego regionu. Ża­łuje też, że sam nie może z tymi ludźmi bezpo­średnio rozmawiać i porozumiewa się z nimi, ko­rzystając z pomocy towarzyszących mu kapłanów. Widocznie arqTbiskup nie znał języka polskiego.

 

Niedługo po wizycie arcybiskupa wrocławskiego zaszły w całej austriacko-węgierskiej monarchii poważne zmiany. Po rewolucji Wiosny Ludów w 1848 r. monarchia absolutna przeobrażała się stopniowo w monarchię konstytucyjną. Zmianom społecznym i politycznym towarzyszą zmiany w administracji państwowej. W r. 1849 gubernia morawsko-śląska została podzielona na 2 samo­dzielne jednostki administracyjne: Morawy i Śląsk. W r. 1855 na Śląsku Cieszyńskim i Opawskim przeprowadzono nowy podział na powiaty. W miejsce dotychczasowego powiatu bielskiego po­wstały trzy nowe: bielski, skoczowski i strumień-ski. W r. 1866 oddzielono agendy sądownicze od politycznych i od r. 1868 (kiedy nowy podział wszedł w życie) do r. 1921 Skoczów należał znowu do powiatu bielskiego, podlegał admini­stracyjnie bielskiemu staroście, stanowił jednak, podobnie jak Strumień, odrębny powiat sądowy. Powiat skoczowski skupiał 35 gmin o łącznej powierzchni — wg austriackiego spisu ludno'ci z 1910 r. — 40S42 ha, 94 a, 53 m2, mieszkańcy w liczbie 30944 osób byli w olbrzymiej większości (92,5%) Polakami.

 

W nowej sytuacji zmieniła się również funkcja kameralnego dotąd zamku. Zajęty został przez lo­kalne organy władzy państwowej. Początkowo mieścił się tam urząd starosty, a nastąpnie sąd powiatowy.

 

Zamek miejski

 

W dniu 21. IV. 1901 r. sąd powiatowy prze­niesiony został do nowego budynku przy ulicy Dworcowej, a zamek stal się własnością miej­skiej gminy Skoczowa. Rozpoczął się Ostatni roz­dział dziejów tego najstarszego zabytku miasta.

 

Nowi właściciele na piętrze zamku umieścili 2 klasy szkoły ludowej. Po wybudowaniu w 1903 r. nowego budynku szkolnego przy ul. Dworcowej pomieszczenia zajmowane przez szkolę zostały opróżnione. Magistrat zajął je dla siebie. Po re­moncie w 1904 r. znalazły się tam biura bur­mistrza Karola Solicha, sekretarza Adolfa Don-nera i kasjera Feilhauera oraz sala posiedzeń Ra­dy skoczowskiej gminy. W budynku bocznym znajdowało się mieszkanie służbowe policjanta miejskiego, zajmowane przez sławnego Jana War-cęgę, a od 1904 r. również ochronka (przedszko­le). W tym samym roku w pomieszczeniach na parterze otwarto stołówkę dla młodzieży szkolnej. Ogród zamkowy, który w przeszłości słynął z wzorowo prowadzonej szkółki drzew i krzewów owocowych, uprawy warzyw i roślin ozdobnych, przywrócił do kwitnącego stanu sekretarz gminny A. Donner, znany też jako hodowca egzotycznego ptactwa i zwierząt domowych. Po nim ogród przejął i z powodzeniem utrzymywał do końca pierwszej wojny światowej aptekarz Karol Olen-sky.

 

 

W r. 1910 nastąpiła zmiana na stanowisku bur­mistrza. Następcą Karola Sohlicha został Antoni Inochowski — właściciel fabryki sukna, który peł­nił te funkcje do końca monarchii austro-węgier-skiej w 1918 r. Jego następcą został miejscowy lekarz dr Marian Szenker — mianowany przez Rząd Krajowy w Cieszynie komisarycznym bur­mistrzem.

 

W r. 1913 nastąpiła dalsza zmiana użytkowni­ków zamku. Kancelarie gminy zostały przenie­sione do ratusza, a w 3 zwolnionych lokalach na piętrze otwarto pierwsze w Skoczowie Muzeum Beskidzkie. Historia tej placówki bierze swój po­czątek w Jasienicy. Kierownik tamtejszej szkoły, Karol Praus, rodowity skoczowiak, z zamiłowania geograf i geolog, zyskał uznanie oficjalnych przed­stawicieli nauki i opinię wybitnego specjalisty. Swoje zbiory udostępnił publiczności w r. 1906. otwierając w jasienickiej szkole „Zbiornicę Geo­logiczną", przekształconą w 1910 r. w Geogra-ficzno-Geologiczne Muzeum Beskidzkie. Korzysta­jąc z okazji zwolnienia pomieszczeń w skoczow­skim zamku, przeniósł tam całe swoje zbiory. Przeprowadzka trwała, jak notuje w swojej auto­biografii, od 9. IX. do otwarcia Muzeum Beskidz­kiego w Skoczowie w dniu 14. XI. 1913. Mu­zeum oddane zostało miastu w depozyt. Praus pozostał właścicielem zbiorów, a obowiązki kusto­sza pełnił jego syn, Karol Praus-junior, nauczy­ciel miejscowej szkoły ludowej. Nadzieja na utrzymanie muzeum w Skoczowie okazała się jednak nierealna. Wybuchła wojna. Kustosz mu­zeum został zmobilizowany, muzeum zlikwidowa­ne, cenne eksponaty i biblioteka wyrzucone na strych. Początkiem września 1914 r. Praus zapisał w swoim dzienniku słowa: „Muzeum spakowane". Nie zdawał sobie sprawy z tego, że oznacza to likwidację muzeum oraz definitywny kres jego działalności naukowej. Zmarł niespodziewanie na zawał serca 16. III. 1918 r.

 

Kustosz skoczowskiego muzeum powrócił w 1918 r. z wojny. Zabezpieczył resztki zbiorów ojca, systematycznie uzupełniał je zbieranymi skrzętnie wytworami sztuki ludowej, lecz nie potrafił znaleźć sposobu ich eksponowania. Ostatecznie w czasie okupacji zbiory zostały roz­proszone i zniszczone.

 

W czasie pierwszej wojny światowej, po usu­nięciu muzeum zamek został zajęty przez wojsko. W reprezentacyjnych dawniej salach zamieszkali jeńcy rosyjscy, którzy cieszyli się sympatią miejsco­wego społeczeństwa i względnie dużą swobodą. Podobno, w niedziele i dni wolne od pracy, jeńcy chodzili samopas, spacerowali po okolicznych la­sach zbierając zioła, jagody i grzyby.

 

Pobyt rosyjskich jeńców nie wyszedł zamkowi na zdrowie. Okazało się, że wiele pomieszczeń zostało zdewastowanych i wymaga gruntownego remontu. Z pomocą magistratowi pośpieszył Rząd Krajowy Księstwa Cieszyńskiego przyznając w dniu 24. VI. 1919 r. subwencję w kwocie 1.000 koron austriackich na restaurację zamku. Przyzna­na subwencja nie wystarczyła na pokrycie wszystkich kosztów renowacji, nie wiadomo też, czy Skoczów tę dotację rzeczywiście otrzymał i jak ją wykorzystał.

 

Zamek w Skoczowie

 

1919 r. w zamku działał wojskowy szpital-polo­wy. Zamek w dalszym ciągu stanowił własność miasta. Po decyzji w sprawie podziału Śląska Cie­szyńskiego, podjętej przez Radę Ambasadorów 28. VII. 1920 r., Skoczów włączony został do nie­podległej Polski. Komisaryczny burmistrz dr Ma­rian Szenker został w 1922 r. wybrany burmi­strzem z listy partii chrześcijańsko-socjalnej, która zyskała w Skoczowie największą liczbę głosów. Po jego śmierci w 1923 r. honorową funkcję bur­mistrza pełnili przedstawiciele tego samego stron­nictwa: proboszcz ks. dziekan Jan Mocko (1923 —.1932) oraz aptekarz mgr Franciszek Olszak (1932—1939). Funkcje zastępcy burmistrza pełnił przez całe dwudziestolecie międzywojenne Er­nest Sohlich — przedstawiciel miejscowych Niem­ców, syn austriackiego burmistrza Karola Sohli-cha.

 

W czasie kiedy wymienione wyżej osoby kiero­wały miastem, zamek coraz bardziej podupadał. Magistrat przeznaczył go na mieszkania zastępcze. Mieszkali tu okresowo pogorzelcy, rodziny ocze­kujące na nowe mieszkanie oraz ludzie po prostu biedni, których nie było stać na płacenie wyso­kiego czynszu.

 

Miastu brakowało funduszy na roboty budo­wlane, a ponieważ stan budynku pogarszał się z roku na rok, burmistrz za zgodą Rady Miejskiej postanowił w r. 1938 zlikwidować ten wielce uciążliwy dla miasta obiekt. Stary zamek rozebra­no i tym sposobem ostatecznie i nieodwołalnie zakończone zostały tysiącletnie dzieje najstarszej, zabytkowej budowli Skoczowa.