Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
100-lecie szkoły w Pogórzu
Dział:

Robert Orawski

100-lecie szkoły w Pogórzu

 

W lutym 1804 r cesarz austriacki Franciszek II przekazał oświatę ludową pod nadzór biskupów, którzy przy pomocy swoich wizytatorów sprawowali stały nadzór nad szkołami trywialnymi i nauczycielami oraz nad wychowaniem i nauczaniem młodzieży. Szkolnictwo na Śląsku Austriackim podzielono wtedy administracyjnie na dystrykty. Najwyższą władzą szkolną nad dystryktem skoczowskim był wówczas Jeneralny Wikariat z siedzibą w Opawie - stolicy guberni. Przy nim to utworzono urząd nadzorcy szkolnego. Jako pierwszy funkcję tę objął ks. Leopold Szersznik.


Szkoły w Księstwie Cieszyńskim, jak i w całym cesarstwie, miały swoich kolatorów czyli patronów. Najczęściej były nimi gminy, rzadziej zamożni właściciele ziemscy. Dlatego ciągle brakowało w nich pieniędzy i to nie tylko na działalność, ale i na płace dla nauczycieli.


W szkołach trywialnych tamtych czasów zajęcia z dziećmi prowadzono do południa i po południu, najczęściej w klasach łączonych. Uczono czytania , pisania, rachunków i religii. Temu ostatniemu przedmiotowi poświęcono większość lekcji. Każdy z tych przedmiotów dzielił sie na dalsze, osobno klasyfikowane. Na przykład z rachunków dawano oddzielną notę za ćwiczenia pamięciowe, a z kaligrafii za pisanie liter gotyckich i łacińskich. Oceniano umiejętność czytania tekstu drukowanego i pisanego ręcznie. Zwracano uwagę na wypracowania i dyktanda.

 


Trudne początki


Dzieci z Pogórza zobowiązane do nauki, uczęszczały wtedy do szkół dystryktu skoczowskiego w Pierśćcu i w Skoczowie. Jednak wszędzie klasy były przepełnione i z trudem mieściły wszystkich chętnych do nauki. Na dodatek jeszcze w soboty i niedziele młodzież, która wypełniła już obowiązek szkolny, a ukończyła lat 12, musiała pod rygorem uczęszczać na kursy powtarzające. Wypełniały je powtórki ze szkoły trywialnej, uzupełniane nauką pisania listów i prowadzenia rachunków gospodarczych. Przy takim systemie zajęć nauczyciele wiejscy byli nadmiernie obciążeni obowiązkami szkolnymi. Choć za swą pracę otrzymywali niskie wynagrodzenie, w dużej części w naturaliach, to jednak ich pozycja społeczna była wysoka. Podkreślał to ciemnozielony mundur państwowy, jak i przywilej cesarski zwalniający ich ze służby wojskowej.


Powszechnie było wówczas przyjęte, że dzieci przychodzące do szkoły, do pierwszej klasy, znały już przynajmniej alfabet, aby nauczyciel, najczęściej absolwent czwartego roku Szkoły Głównej w Cieszynie, mógł kontynuować dalszą naukę na wyższym już poziomie. Dlatego rodzice, krewni, znajomi lub ludzie niejako do tego wyznaczeni uczyli je czytać i pisać od najmłodszych lat. Najczęściej korzystano z książek do nabożeństw, jak i czeskiego ślabikarza - elementarza z kogutkiem na ostatniej stronie. Dzieci wierzyły, że kogut ten za postępy w nauce, za poznawanie liter i łączenie ich w sylaby, a potem w zdania, nagradzał je znoszonym co noc krajcarem.


W wielu miejscowościach tworzono namiastki prawdziwych szkół. W wolnych chwilach uczyli w nich ludzie, którzy sami umieli tylko czytać i pisać. Byli nimi głównie sekretarze gminni lub oficjaliści z okolicznych majątków. Przypuszcza się, że również w Pogórzu założono taką jednoklasową „szkołę". Prawdopodobnie najpierw mieściła się ona w domu prywatnym pod numerem 91, tam gdzie obecnie mieszka Piotr Targosz, a potem pod numerem 44, na tak zwanej „Cimokówce".


Pogórzanie, wzorem sąsiednich wiosek, od dawna zabiegali o utworzenie u siebie własnej szkoły, choćby i najniższego szczebla. Długo trwały te zabiegi. Dopiero 8 lutego 1854 r. Krajowa Rada Szkolna w porozumieniu z Generalnym Wikariatem w Opawie wydała zezwolenie na założenie w Pogórzu trywialnej szkoły pomocniczej. Na jej ł siedzibę wyznaczono budynek numer 62 mieszczący się na parceli o powierzchni 2 mórg i 90 m kw. (1.16 ha). W myśl tego rozporządzenia miejscowa gmina przejęła go w całości wraz z polem, pokrywając wszystkie wynikłe z tego koszty i zobowiązując się do wyposażenia i dostosowania go do potrzeb szkolnych. Przyjęła też na siebie obowiązek opłacania każdorazowo przyjazdu do szkoły księdza katechety oraz pracującego tam nauczyciela. Dla lepszego jego uposażenia w czerwcu 1886 r.. właściciel ziemski Edward Ritter von Merten ufundował szkole kawałek gruntu przynoszący dochód z uprawy, a także opał w ilości 6 sążni, który dowozić miała gmina, a który wystarczał na całą zimę.


Niestety, władze gminne nie dotrzymały przyjętego na siebie zobowiązania i nie przekazały szkole wspomnianej, ponad hektarowej działki. Pisma w tej sprawie wędrowały prawie 20 lat między Powiatową Radą Szkolną w Bielsku, Krajową Radą Szkolną w Opawie, a miejscową gminą. Spór ten stracił na znaczeniu po r. 1879, kiedy to mocą ustawy szkolnej zlikwidowano w całym cesarstwie austro-węgierskim szkoły wyznaniowe. Na miejsce Katolickiej Stacji Szkolnej w Pogórzu powołano do życia Publiczną, jednoklasową Szkołę Ludową, ale już nie w starym budynku pod numerem 62 lecz w nowo wybudowanym obok, a wcześniej przystosowanym do tego domu o tym samym adresie.


Szkoła ta podlegała nadzorowi Cesarsko-Królewskiej Okręgowej Radzie Szkolnej w Bielsku. Niżej, lecz bezpośrednio nad nią sprawowała patronat miejscowa Rada Szkolna. W jej skład wchodzili nie tylko znamienici obywatele Pogórza, jak na przykład Jan Stonawski - właściciel rozległego folwarku pod Wądolcem czy kolejni naczelnicy gminy w osobach Roberta Rósche, Jerzego Szóstoka i Pawła Obracają, ale i reprezentanci lokalnych wyznań. Ze strony katolickiej zasiadał w niej ks. proboszcz Jan E. Mocko (od r. 1900), a ewangelickiej ks. senior Andrzej Krzywoń z kościoła na Kępie. Szkołę w radzie reprezentowali jej kierownicy, Józef Mokrisch (ok. 1878 do r. 1903) i Franciszek Kołaczek (1904-1930). Na forum rady, w imieniu społeczności gminnej głos zabierali miejscowi chałupnicy, rzemielśnicy, Jan Szymala, Jan Konieczny i Franciszek Danel. Nad całością nauczania i wychowania czuwała Krajowa Rada Szkolna, która ukonstytuowała się jeszcze przed wejściem w życie reformy szkolnej przeprowadzonej za panowania Franciszka Jozefa I. Reforma ta aż do r. 1918 określiła system nauczania w całym cesarstwie. Właśnie w r. 1869 wprowadzono do szkół 8-letni obowiązek szkolny w formie dwustopniowej. Niższym szczeblem była 5 letnia szkoła ludowa, na wsiach jedno, dwu i więcej klasowa, wyższym - 3 letnia szkoła wydziałowa, która na przykład w Skoczowie została założona dopiero w r. 1893.


Zgodnie z nowym programem szkolnym w Pogórzu uczono po polsku, zaś język niemiecki był osobnym przedmiotem. Dzieci musiały się go nauczyć, gdyż tym językiem posługiwali się ludzie wykształceni, bogaci, nie mówiąc już o c. k. urzędnikach wszystkich szczebli.


W pogórskiej jednoklasówce, w jednym pomieszczeniu, do południa i po południu, metodą przemienną uczyły się dzieci obojga płci w wieku od lat 6 do lat 14. W jednej klasie zgromadzone były wszystkie roczniki uczniów podzielonych umownie na oddziały. Każdy z nich stykał się w tym samym czasie z innymi treściami nauczania, surowo egzekwowanymi przez nauczyciela. Taki sytem prowadzono aż do całkowitego opanowania przez uczniów całego programu szkolnego i do ukończenia przez nich 14-go roku życia. Według ówczesnych zaleceń w tak licznej klasie dyscyplinę i porządek mogła utrzymać tylko „ciężka ręka" „rechtora". Choć metodyka jego pracy bardziej opierała się na tradycji niż na nowoczesnych metodach pedagogicznych, to jednak wychowawca cieszył się szacunkiem, a nawet miłością uczniów. Zalety i wady tamtych metod wychowawczych zostały już wystarczająco opisane. Wydaje się jednak, że .współczesnej szkole trudno byłoby dorównać osiągnięciom dydaktycznym zprzed 100 lat. Ile wysiłku i ciężkiej pracy musiał włożyć w nauczanie tak licznej dzieciarni, dzisiaj możemy się jedynie domyślać. Szczególnie, że pensja nauczyciela była bardzo niska, a wymagania władz oświatowych duże. Franciszek Zaleszyński, kierownik szkoły z lat 1854-1878 ratował się przed biedą, co teraz wydaje się paradoksem, kopaniem we wsi przydrożnych rowów. Dlatego słowa uznania należą się pracującym później w tej szkole nauczycielom. Ich nazwiska zachowały się dla potomności. Byli to Gociek, Strokol, Herok i Gajdzica.

 


Lata 1895-1918


Ze zrozumiałych względów placówka ta nie mogła zaspokajać ambicji i oczekiwań pogórzan. Dlatego już w latach 80-tych czynili oni starania o wybudowanie we wsi nowej szkoły i to na miarę XX wieku w ówczesnym rozumieniu tego słowa. Potrzebny był budynek, w którym można byłoby wreszcie pomieścić, przybywające z roku na rok coraz liczniej, wszystkie zobowiązane do nauki dzieci. Dzięki zaangażowaniu miejscowej Rady Szkolonej, a szczególnie Józefa Mokrischa w r. 1894 rozpoczęto budowę nowego gmachu szkolnego. Podjął się tego znany skoczowski budowniczy Juliusz Strit-zki. Szkołę usytuowano w centrum wioski, przy głównej lokalnej drodze, niedaleko Arendy pochodzącej z r. 1818, a mieszczącej się na przeciwko niej byłej poczty, w której dawniej zmieniano konie. Jeszcze w trakcie prac budynek stał się ozdobą Pogórza oraz „wzniosłym pomnikiem świadczącym o wielkiej sympatii mieszkańców wioski dla szkoły".


Nowo wybudowaną, dwuklasową już szkołę ludową, oddano do użytku i poświęcono 8 września 1895 r. Zachowała się dokładna relacja z tej uroczystości. Czytamy w niej: „o godzinie 16 przed ślicznie ustrojoną bramą otoczoną chorągwiami zgromadziła się ludność w liczbie około jednego tysiąca. Przed bramą szkolną oprócz władzy gminnej i Miejskiej Rady Szkolnej i przewielebnego duchowieństwa obojga wyznań zajęli miejsce: Cesarsko-Królewski Nadkomisarz dr Jeleń, a w zastępstwie Cesarsko-Królewskiego Naczelnika p. Werlich,.Cesarsko Królewski Okręgowy Inspektor szkolny Wiktor Terlitz. Po odśpiewaniu przez młodzież szkolną pieśni na poświęcenie głos jako pierwszy zabrał ks. senior Andrzej Krzywoń i w dłuższym przemówieniu przedstawił rozwój miejscowego szkolnictwa oraz przebieg budowy, szczególnie zasługi zajętych budową. Nade wszystko przewodniczącego Rady Gminy Roberta Rósche, przełożonego miejscowej Rady Szkolnej Roberta Heidera. Dziękował właścicielowi ziemskiemu Adolfowi Stonawskiemu za wielką pomoc finansową. Ksiądz senior zakończył swoje wystąpienie podziękowaniem i apelem zwróconym do ludności, rodziców, nauczycieli i dzieci. Po pięknym występie chóru skoczowskiego pod batutą organisty H. Melchera z pieśnią - „Niebiosa głoszą chwałę Wiekuistego Boga" przemówił jako drugi, tak z serca, ks. wikary Franciszek Adamus, który mówił o znaczeniu szkoły dla domu i kościoła. Potem nastąpiło oddanie kluczy przez budowniczego p. J. Stritzkiego przewodniczącemu Gminnej Rady Robertowi Róschemu. Po czym odśpiewano po trzykroć „Hoch" (sto lat) na cześć Jego Cesarskiej Mości Twórcy Prawa Szkolnego oraz na cześć kierownika szkoły Józefa Mokrischa. Po wystąpieniu kierownika szkoły, skierowanego do rodziców i dzieci, przewielebny ks. Proboszcz Franciszek Siemko poświęcił budynek szkolny".

(fragment kroniki szkolnej w tłumaczeniu z języka niemieckiego ks. F. Straucha)


W nowej szkole początkowo zatrudnionych było dwóch nauczycieli. Jednak po trzech latach uczył już tam tylko J. Mokrisch. W odpowiedzi na jego liczne monity do władz szkolnych w następnym roku przydzielono mu do pomocy Ernesta Wintera - kandydata na nauczyciela. W Pogórzu pracował on do lipca 1903 r po czym przeniósł się do Bielska, gdzie objął posadę wykładowcy w tamtejszej szkole ludowej dla dziewcząt.


W tym samym czasie również i J. Mokrisch opuścił wieś. Zraziły go ciągnące się od lat konflikty z niektórymi personami w Pogórzu. W wiosce kolo Bogumina objął stanowisko kierownika miejscowej szkoły ludowej. Na jego miejsce przyjęty został 1 marca 1904 r Franciszek Kołaczek z Rychwałdu, któremu Krajowa Rada Szkolna w Opawie wyznaczyła na nauczyciela pomocniczego Jana Czyża. Odtąd razem, w liczebnie dużych klasach, od połowy września do lipca następnego roku uczyli czytania, pisania (kaligrafii), mówienia, rachunków z geometrią, historii naturalnej (przyrody), rysunków, śpiewu, gimnastyki. Religię wykładali księża lokalnych wyznań (dzieci żydowskie uczyły się swojej religii przy synagodze w Skoczowie). Podręczników używano głównie do nauki religii, mówienia, czytania, języka polskiego, języka niemieckiego i rachunków. Niestety, niewielu uczniów miało takie podręczniki. Niektóre pozycje wypożyczano w szkolnej bibliotece. Największym powodzeniem cieszyła się książka do religii. Świadczy to nie tyle o nikłym zainteresowaniu uczniów pozaszkolnym pogłębianiem wiedzy, do czego nie mieli zbyt wiele czasu z racji rozlicznych obowiązków w gospodarstwach swoich rodziców, co o wysokich kwalifikacjach nauczycieli, o skuteczności metod ich nauczania i o racjonalnie ułożonych programach szkolnych. Wiadomości lekcyjne podawane były bardzo dokładnie, w małych objętościach, w sposób zrozumiały dla wszystkich dzieci. Na porządku dziennym były powtórki omówionego materiału lekcyjnego. Nie tylko w formie zadań pisanych przez uczniów na tabliczkach łupkowych formatu zbliżonego do A-4. System ten szczególnie praktykowano przed każdym z czterech okresów, a najczęściej przy końcu roku szkolnego. Na lipcowych cenzurkach wystawiano oceny od 1 do 5. Najlepszą notą była jedynka. Bacznie zwracano uwagę na postępy w nauce i na zachowanie uczniów, co klasyfikowano osobno. Na uwagę zasługuje korelacja między wiadomościami podawanymi dzieciom na poszczególnych przedmiotach. Treści nauczania łączono z codziennym życiem pod kątem ich przydatności w praktyce. Dlatego zgodnie z wymogami władz oświatowych Zofia Friebel (od 16.09.1903 do 15.09.1905 r) zaangażowana została do uczenia dziewcząt prac ręcznych. Potem te zajęcia prowadziła Gertruda Kołaczek - również panna, gdyż w szkolnictwie austro-węgierskim mogły pracować tylko kobiety niezamężne.


Skład grona pedagogicznego do lipca 1914 nie uległ żadnym zmianom. Wybuch I wojny światowej i powszechna mobilizacja nie oszczędziły Pogórza i tamtejszej szkoły. Do wojska, do jednostki liniowej już 31 lipca powołano Jana Czyża, który z frontu powrócił dopiero w połowie stycznia 1918 r, kiedy to w szkole w dwóch klasach uczyło się 153 dzieci. Po kilku dniach odpoczynku ponownie rozpoczął nauczanie w klasie I. W czasie jego nieobecności zastępowały go Helena Gruszka i Maria Pasińska. Z uwagi na rozliczne funkcje społeczne i zawodowe Franciszka Kołaczka nie wcielono do armii, choć wstępnie przydzielono mu już jednostkę stacjonującą w cieszyńskim garnizonie.


W roku szkolnym 1914/15 naukę w szkole zawężono do lekcji przedpołudniowych. Obie klasy prowadził głównie kierownik szkoły. Zajęcia lekcyjne ucierpiały jeszcze bardziej, gdy w salach na piętrze zakwaterowano oddział wojska zajmującego się budową sieci telegraficznej. Między innymi dlatego nie uczono od 30 listopada 1914 r do 20 marca następnego roku. Dzieci w tym czasie musiały zbierać złom kolorowy i stalowy, a nawet szmaty. Robiły też papierosy dla żołnierzy i wysłały im świąteczne paczki na front. Co jakiś czas pomagały też przy zbiórkach pieniędzy na kolejne pożyczki wojenne. Niepowodzenia cesarsko-królewskiej armii na froncie południowym i wschodnim potęgowały tragizm sytuacji. Ludzie zmagali się z głodem i chorobami. Wiele dzieci, których ojcowie zginęli za swego ukochanego cesarza, zostało sierotami i dużo też zmarło. Beznadziejna wojna, mająca być błyskawicznym zwycięstwem, przeciągnęła się aż do r. 1918 i pochłonęła miliony ofiar. Wszyscy z utęsknieniem czekali na pokój. Wydarzenia na froncie zachodnim i na Bałkanach przesądziły o losach wojny. Na "Śląsku Cieszyńskim 28 października 1918 r. objęła rządy Rada Narodowa Księstwa Cieszyńskiego, która terytorialnie podzieliła się władzą na Śląsku Austriackim z Czechami. Ci jednak naruszyli to porozumienie i z silnymi wojskami podeszli aż pod Skoczów. Tam 29-30 stycznia 1919 r. rozegrała się bitwa polsko-czeska. Na ten czas zawieszono zajęcia szkolne w Pogórzu.

 


Dwudziestolecie międzywojenne


Komisja Szkolna Księstwa Cieszyńskiego działająca w imieniu Rady Narodowej zatwierdzonej przez sejm w Warszawie w październiku 1919 r. nakazała utworzenie w Pogórzu polskiej, koedukacyjnej szkoły ludowej. Jej kierownictwo powierzono dotychczasowemu kierownikowi Franciszkowi Kołaczkowi, który znowu wspólnie z Janem Czyżem podjął trud organizacji tej placówki, ale tym razem w niepodległej już Polsce. Musieli pokonać szereg problemów i to w chwili gdy przynależność terytorialna Ziemi Cieszyńskiej do Polski nie była pewna do lipca 1920 r.


W prowadzeniu normalnej nauki od następnego roku szkolnego 1919/20 przeszkadzały braki aprowizacyjne i opałowe. Nie było polskich podręczników i pomocy naukowych. Dobrze, że po czasach austriackich pozostały nieźle wyposażone klasy, pośród których prawdziwym skarbem była szkolna biblioteka. Dzięki temu udało się ograniczyć do minimum kłopoty z realizacją nowego programu nauczania, wytyczonego- przez Komisję Szkolną w Cieszynie. Nauczyciele dobrze znali język polski i w okresie przejściowym wykorzystywali swe doświadczenia z lat poprzednich, tym bardziej, że przedmioty nauczania pozostały praktycznie te same.


Dla dzieci wybiedzonych wojną jeszcze w grudniu 1919 r. uruchomiono w szkole akcję dożywiania, którą z przerwami prowadzono kilka lat. Umożliwiały to przydziały żywności z Polsko - Amerykańskiego Komitetu Pomocy Dzieciom, a także dary od bogatych, okolicznych gospodarzy. Na dużej przerwie dzieci z najuboższych rodzin otrzymywały bułki, mleko lub zupę. W organizacji akcji pomagała miejscowa Rada Szkolna, która w latach 1916-1923 pracowała w tym samym składzie. Dopiero w ciągu następnych trzech lat obok Jana Szonowskiego, ks. Jana E. Mocki, ks. J. Gabrysia, F. Kołaczka, naczelnika gminy Jerzego Obracają udzielali się w niej także miejscowi rzemieślnicy, Jan Konieczny i Józef Heczko. Wszyscy ci społecznicy mieli także swój udział w założeniu 16 maja 1921 r., z inicjatywy Franciszka Kołaczka i 22 innych zapaleńców, Ochotniczej Straży Pożarnej w Pogórzu. Na przełomie sierpnia i września 1923 udało się też powołać do życia Stowarzyszenie Polskiej Młodzieży Katolickiej.


Aż do roku szkolnego 1922/23 w szkole w Pogórzu uczono według planów i instrukcji opracowanych przez Komisję Szkolną w Cieszynie. Nowe programy i plany nauczania wydane przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Warszawie zaczęto wprowadzać do pogórskiej szkoły końcem 1923 r. Wydział Oświecenia Publicznego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach dokonał w nich tylko niewielkich poprawek. Dotyczyły one głównie ilości godzin lekcyjnych przeznaczonych na poszczególne przedmioty. Właśnie wtedy sytuacja gospodarcza kraju i autonomicznego województwa śląskiego wymusiła na władzach zaprowadzenie w oświacie ostrej polityki oszczędnościowej. Wszędzie zaczęto szukać rezerw finansowych i sposobów zasilania budżetów szkolnych.


Kryzys ekonomiczny z pierwszych lat niepodległości trwający do reformy Władysława Grabskiego najbardziej uderzył w najuboższych. Państwo nie było wówczas w stanie zapewnić im jakiejkolwiek osłony socjalnej. Również i szkoły same musiały zatroszczyć się o swoich uczniów. Komitety Rodzicielskie ponownie przystąpiły do organizowania dożywiania dzieci. Wspomagały je szczupłe dotacje z Urzędu Wojewódzkiego i z Polskiego Czerwonego Krzyża. W takiej sytuacji jednoczenie społeczeństwa wokół wielkich idei było nie tylko potrzebą chwili, ale i patriotyczną koniecznością.


W listopadzie 1928 r., z okazji odzyskania przez Polskę niepodległości, w Pogórzu, nad serpentyną, obok krzyża, przy czterech dębach z r. 1898, młodzież szkolna wraz z nauczycielami i gospodarzami gminy posadziła lipę wolności. Następną umieszczono tam pięć lat później tj. w r. 1933.


Zima z r. 1928 na r. 1929 była bardzo mroźna. Temperatura powietrza często obniżała się do minus 41 st. C. Przy takich natężeniach chłodów co jakiś czas przerywano naukę szkolną. Jednak mimo tych przeciwności zorganizowano, tak jak w latach poprzednich, gwiazdkę Bożonarodzeniową z choinką, jasełkami, obowiązkowymi sztruc-lami i różnymi podarunkami dla dzieci. Głównie stanowiły je ubranka i buty. W przygotowaniu prezentów pomógł, podobnie jak w latach poprzednich, Jan Stonawski, któremu w sierpniu 1929 r. rozparcelowano 50 hektarów pól i łąk. Dla ogromnego 595 hektarowego majątku prowadzonego wzorowo i nowocześnie nie miało to żadnego znaczenia. Dwa lata później hodował on już 132 sztuki bydła i 31 koni. Dla porównania w całym Pogórzu trzymano wtedy 53 konie i 444 krowy.


W lipcu 1930 r. Franciszek Kołaczek zrezygnował z pracy w pogórskiej szkole. Jego obowiązki od roku szkolnego 1930/31 powierzono tymczasowo na rok Janowi Czyżowi, któremu Inspektorat w Cieszynie przydzielił do pomocy Władysława Pabijana z Zebrzydowic (od 1.09.1930 r. do 31.08.1931 r.).


1 sierpnia 1931 r. kierownikiem 2 klasowej, czterooddziałowej szkoły ludowej w Pogórzu został urodzony w Kowalach w r. 1891 Józef Baszczyński, dotychczasowy nauczyciel w szkole na Kępie w Skoczowie - Międzyświeciu. Początkowo w prowadzeniu zajęć wspierał go tylko Jan Czyż, lecz kiedy ilość dzieci zwiększyła się do 160 i trzeba było otworzyć następny, równoległy do klasy pierwszej, piąty oddział, zatrudniono w sierpniu 1932 r. Marię Nowakównę z Kończyc Wielkich. Uczyła ona w klasach najmłodszych, zaś Józef Baszczyński w najstarszych. Pośród jego 12-14 letnich uczennic wiele było dziewcząt, które wstąpiły do powołanego w Pogórzu 6 grudnia 1931 r. przez ks. K. Masnego Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej - Żeńskiej.


W tym czasie zaczęły przybywać do szkoły dzieci z dużych liczebnie roczników powojennych. Skomplikowało to i tak już trudną sytuację finansową w szkolnictwie, nie tylko na Śląsku, ale i w całej Polsce. Na dodatek, od r. 1929 trwał już ogólnoświatowy kryzys gospodarczy, szczególnie dający się we znaki w państwach o zacofanej ekonomice i przeludnionej wsi. Wysokie bezrobocie w połączeniu z niskimi cenami na produkty rolne drastycznie pogorszyły warunki bytowe i materialne mieszkańców Pogórza. To z kolei odbiło sie na kondycji finansowej tamtejszej szkoły. Choć w r. 19*31 w całej wsi w 124 domach mieszkało 899 osób, pośród których 11 było Żydami, 10 Niemcami i 210 ewangelikami, to tylko nieliczni, ci najbogatsi, zdobywali się na pomaganie szkole. Dlatego ciągle brakowało w niej pieniędzy, na codzienną działalność i na inne, prozaiczne często wydatki. Wszelkimi sposobami próbowano temu zaradzić. Organizowano różnego rodzaju dochodowe imprezy szkolne, festyny, bale, kuligi, przedstawienia teatralne, odczyty i wiele innych. Niewielki z nich zysk zasilał budżet szkolny, z którego Komitet Rodzicielski starał się wygospodarować część pieniędzy na wspieranie rzeczowe i materialne dzieci z najbiedniejszych rodzin. Przyznawano nawet stypendia i zapomogi dla ubogich lecz zdolnych uczniów.


Mimo tak trudnej sytuacji w szkolnictwie władze w Warszawie zdecydowały się na wprowadzenie w życie zaproponowanej w marcu 1932 r. przez Janusza Jędrzejewicza reformy szkolnej. Jej postanowienia w następnych latach stopniowo obejmowały również województwo śląskie. Likwidowano powoli tutejsze szkoły ludowe i wydziałowe, zastępując je szkołami powszechnymi o różnych stopniach organizacyjnych, w zależności od ilości uczniów w obwodzie. Utrzymała się jednak swoista odrębność szkolnictwa śląskiego. Nadal były tam szkoły 8 letnie, a nie jak w całej Polsce 7 klasowe.


Dzięki tym przemianom szkoła w Pogórzu w roku szkolnym 1932/33 stała się szkołą trzyklasową II stopnia, w której nauka ciągle odbywała się w dwóch salach lekcyjnych na piętrze. Na parterze mieściły się bowiem mieszkania J. Baszczyńskiego i Jana Czyża. Tymczasem od r. 1933 do klas pierwszych wstępowały już dzieci w wieku lat 7, a nie jak dotychczas lat 6 i to z wyżów demograficznych. Utworzono wtedy sześć oddziałów, lecz mimo to klasy pozostały przepełnione. Sprawiło to między innymi stosowane wszędzie, a zalecane przez Kuratorium w Cieszynie, nauczanie łączone popularne w klasach niższych. Zmniejszono ilość godzin pracy nauczycieli i zawężono program nauczania. Zaczęto zmieniać też podręczniki. Wycofywano wprowadzone jeszcze w r. 1923 książki i czytanki K. Buzka, J. Kubisza i J. Żebroka. i zastępowano je podręcznikami obowiązującymi w całym kraju. Przedmioty nauczania pozostały te same. Uczono języka polskiego, rachunków z geometrią, historii, geografii, śpiewu, przyrody, gier i gimnastyki, języka niemieckiego i religii, zarówno rzymsko-katolickiej, jaki i ewangelickiej. Dzieci żydowskie z Pogórza przeważnie uczęszczały do szkoły im. J. Paderewskiego w Skoczowie lub do własnej szkółki przy tamtejszej synagodze. Rok szkolny zaczynający się teraz 20 sierpnia, a kończący się 15 czerwca podzielono na dwa półrocza, po których wydawano świadectwa szkolne. Przerwy w nauce wynikały z harmonogramu świąt kościelnych i państwowych, z ferii zimowych i 7-dniowych Wielkanocnych. Część dni wolnych od nauki wypełniały Święta Lasu, Morza, Wojska i inne urządzane przez lokalne komitety obchodów tych świąt. Dużą atrakcją dla dzieci były wycieczki szkolne na drabiniastych ustrojonych wozach i to nie tylko do leśniczówki Pana Samka do Brennej, ale i na Błatnią, Baranią Górę czy na Klimczok. Wyjeżdżano też do Krakowa i Katowic. Najwięcej emocji budziły jednak świętojańskie Sobótki z ogniskami, lampionami, śpiewem, deklamacjami i obowiązkowymi skokami przez płomienie.


Nauczyciele i księża pracujący w Pogórzu cieszyli się wśród mieszkańców wsi ogromnym autorytetem. Potrafili zachęcić do pracy społecznej wielu ludzi, często o różnych poglądach i zapatrywaniach. Byli więc autentycznymi aniamtorami tamtejszego życia kulturalno-oświatowego. Ksiądz wikary Adolf Dyczek w październiku 1933 założył w Pogórzu Katolickie Stowarzyszenie Mężów, a J. Baszczyński 21 kwietnia 1934 r prężnie potem działający oddział Związku Strzeleckiego „Strzelec". Przy tak powszechnym włączaniu się pogórzan w sprawy swojej wsi nie było trudno zachęcić ich do pomocy przy remoncie szkoły trwającym od 20 października 1934 r. do 19 września następnego roku. Główne prace powierzono budowniczemu ze Skoczowa Franciszkowi Manowskiemu, który wymienił okna, odnowił klasy i elewację oraz wybudował budynek gospodarczy (spalił się już w grudniu 1934 r. przy pieczeniu świątecznych kołaczy). W trakcie prac na blisko dwa miesiące przerwano roboty budowlane. 18 maja 1935 r. zmarł bowiem marszałek Józef Piłsudzki. Na znak żałoby szkołę przystrojono kirem, a nauczyciele założyli czarne opaski na ramię. Odbyło się też kilka akademii i okolicznościowych zebrań. Wstrzymano organizowanie imprez szkolnych, zaś część dzieci przy współpracy Komunalnej Kasy Oszczędności w Skoczowie udała się niemalże z pielgrzymką do krypty na Wawelu. Warto przypomnieć, że Kasa ta przyczyniła się do założenia w szkole 31 października 1934 r. Szkolnej Kasy Oszczędności, którą opiekował się Jan Czyż.


W roku szkolnym 1936/37 w sześciu klasach uczyło się już 134 dzieci. Ostatni oddział był dwuletni, pozostałe jednoroczne. Mimo przepełnienia klas przyjmowano do szkoły najmłodszych spoza Pogórza. Z kolei 20 chłopców i dziewcząt z tej wsi uczęszczało po naukę do innych miejscowości, głównie do Skoczowa. Czterech najzdolniejszych i bardziej zamożnych wychowanków J. Baszczyńskiego podjęło wtedy dalszą naukę w gimnazjach w Cieszynie i Bielsku. Kierownik szkoły tak był zaangażowany w wychowanie i nauczanie swoich podopiecznych, że nawet własny, bateryjny radiowy Rival B Elektrit użyczał do potrzeb szkolnych. Korzystali z niego uczniowie z drużyny harcerskiej, jak i członkowie działającej w Pogórzu Macierzy Szkolnej.


We wrześniu 1938 obowiązki po J. Baszczyńskim przejął Henryk Nowak, który z Janem Czyżem i zatrudnioną od grudnia poprzedniego roku Franciszką Kaczmarską żywo interesował się przemarszem wojsk polskich na Zaolzie 1 października 1938 r. Największe wrażenie zrobiły na nich tankietki płk. Stanisława Maczka skoncentrowane pod Skoczowem. Potem przerwy między lekcjami wypełniały już dyskusje o niemieckich roszczeniach terytorialnych wobec Polski, o wypowiedzeniu przez nie w kwietniu 1939 r. paktu o nieagresji i coraz większej aktywności politycznej miejscowych Niemców. Na początku czerwca 1939 r. zorganizowano ostatni przed wojną festyn szkolny z loterią fantową, zawodami sportowymi, z meczami w piłkę nożną i występami dzieci. Każde z nich zostało też obdarowane kiełbaskami, kołaczykami i oranżadą. Narastające widmo wojny sprawiło, że w połowie sierpnia wszystkim nauczycielom wypłacono pobory na trzy miesiące z góry. Franciszce Stawińskiej - Kaczmarskiej przebywającej na wakacjach w Sandomierzu przesłano je pocztą.

 


Lata okupacji


W dniu wybuchu II wojny światowej Henryk Nowak i Jan Czyż zostali zmobilizowani i jako porucznicy przeszli szlak bojowy wraz z Grupą Operacyjną „Bielsko" dowodzoną przez gen. Józefa Kustronia. •


Henryk Nowak wrócił do Pogórza końcem października 1939 r. Niestety pól roku później, w kwietniu 1940 r. został aresztowany przez gestapo, i osadzony w ciężkim więzieniu we Wiedniu. Prawdopodobnie tam zmarł po kilku miesiącach.


Wojska niemieckie zajęły Pogórze 2 września 1939 r. Bunkry budowane w lipcu i sierpniu przez cieszyńskich podhalańczyków na niewiele się zdały. Nie udało się ich dłużej utrzymać, a w wyniku walk w tym rejonie spaliły się trzy budynki.


Już w połowie września 1939 r. administracja hitlerowska wyznaczyła wójtem w Pogórzu Piotra Stonawskiego, którego obarczono różnymi obowiązkami, w tym i organizacją we wsi niemieckiej szkoły ludowej. Nauka w niej rozpoczęła w się połowie listopada i prowadzona była przez jednego nauczyciela, Jana Czyża, i to wyłącznie w języku niemieckim. Na początku dzieci niewiele rozumiały co się do nich mówi, ale później w miarę opanowywania przez nie tego języka, program nauczania stopniowo rozszerzano. Wkrótce rozpoczęto naukę pisania, geografii, historii naturalnej, historii Niemiec, rysunków, rachunków z geometrią, muzyki i wychowania fizycznego składającego się z gimnastyki, lekkoatletyki i gier. Duży nacisk kładziono na rozwój fizyczny młodzieży i na nabywanie przez nią praktycznych umiejętności przydatnych potem w życiu. Chłopcy uczyli się naprawiać różne domowe sprzęty, a dziewczęta prowadzić gospodarstwo domowe.


W maju 1942 r. Jana Cieślara powołano do wojska do jednostki liniowej na wschodzie. Nowym kierownikiem szkoły został Jan Czyż, który musiał co drugi dzień uczyć w Kisielowie. Dlatego program nauczania realizowany w trzech oddziałach po 1.5 godziny dziennie ograniczono do najprostszych wiadomości. Dni wolne nauki wypełniały dzieciom obowiązkowe zbiórki Hitlerjugent i Bund Deutscher Madei. Zbierano złom, szmaty, a nawet kości.


Od 1 stycznia 1943 r. szkołą kierował syn skoczowskiego nauczyciela Kampilo Krpetz. W lipcu 1944 r. wcielono go do specjalnych oddziałów SA, przez co nie zdołał przeżyć wojny. Jeszcze w tym samym roku zginął z rąk radzieckich partyzantów. Po nim szkołą zarządzała Anna Holubek z Wiednia. Zajęcia z dziećmi prowadziła do połowy stycznia 1945 r. Potem naukę szkolną zawieszono z powodu bliskości frontu, który na blisko cztery miesiące zatrzymał się w rejonie Pruchnej i Strumienia. Budynek zajęły wtedy oddziały Wermachtu. Na parterze umieszczono konie, a przed szkołą stanowiska artyleryjskie. Wkrótce stały się one celem nalotów sowieckich samolotów. Bomby rozbiły północną i frontową część szkoły wraz z budynkiem gospodarczym. Od spadających wokół pocisków zginęło pięciu żołnierzy, którzy następnego dnia pochowano w ogrodzie szkolnym. Z wyposażenia sal nie zostało prawie nic. Resztę zniszczyli żołnierze rosyjscy, którzy zajęli Pogórze 7 kwietnia 1945 r. Na prawie miesiąc front ustabilizował się na Wiśle. Przez rzekę obie armie nawzajem się ostrzeliwały, przez co uszkodzeniu uległo kilkanaście budynków. Dopiero 1 maja 1945 r. do Skoczowa wkroczyła Armia Czerwona.

 


Czasy powojenne


Z inicjatywy Edwina Babika już na drugi dzień po zakończeniu działań wojennych przystąpiono do zasypywania okopów, rowów strzeleckich i lejów po bombach. Zaczęto też przymierzać się do odbudowy zniszczonej w 20% szkoły. Dnia 4 maja ogłoszono zapisy do klas, a 19 maja Jan Tobiasiewicz - nowy kierownik szkoły rozpoczął przygotowania do pierwszego po wojnie roku szkolnego. Na zakup ławek i innych najbardziej potrzebnych sprzętów otrzymano niewielką subwencję z Kuratorium Oświaty w Cieszynie, dlatego udało się zaadaptować do potrzeb szkolnych dwie zastępcze sale w dworze Stonawskich, w których prowadzono lekcje aż do czasu odbudowy starej szkoły. Zajęcia szkolne rozpoczęły się tam 10 czerwca 1945 r. W klasach łączonych I z II, III z IV i V z VI naukę podjęło 108 dzieci. Większość nie miała zeszytów i podręczników. Musiały je zastępować ocalałe po domach dzieła literatury polskiej.


Dla pokonania ogromnych trudności zaopatrzeniowych i organizacyjnych, spowodowanych zniszczeniami wojennymi, jeszcze w czerwcu 1945 r. zawiązał się Komitet Rodzicielski pod przewodnictwem Antoniego Gawlasa i Pawła Pilcha. W pierwszej kolejności zajął się on odbudową szkoły i budynku gospodarczego. Z trudem zgromadzono potrzebne materiały budowlane, gdyż niemal wszystkie trzeba było zdobywać różnymi sposobami. Pomagał w tym mieszkający w Pogórzu burmistrz Skoczowa Rudolf Żerdka. Przy wydatnym udziale w pracach rodziców firma Franciszka Manowskiego zakończyła główne prace w październiku 1945 r. Nadzieja na lepsze jutro mobilizowała ludzi do niespotykanej dotąd ofiarności. Nie liczono przepracowanych godzin i nie oczekiwano za nie zapłaty. Pierwszy nietypowy rok szkolny zakończył się 15 lipca 1945 r. Dzień ten obchodzono bardzo uroczyście, choć ogólnopolskie Święto Odrodzenia Polskiej Szkoły odbyło sie pięć dni później. Przygotowano na nie pokazy gimnastyczne, deklamacje i pieśni. Była loteria fantowa, zawody sportowe i tańce. Najmłodszych obdarowano ciastem i herbatą. Cieszono się wolnością.


Końcem czerwca świętowano też nadanie chłopom ziemi, z której trzeba było usunąć miny i niewypały, a 1 sierpnia Pogórze włączono do skoczowskiej gminy. Wieś liczyła wtedy 900 mieszkańców, pośród których ponad 10% nie przyjęło w czasie okupacji volkslisty i zadeklarowało się, że są Polakami. Kilka osób, które miało wówczas II grupę DVL i nie wyjechało z kraju do Niemiec, starało się o rehabilitację czemu towarzyszyły aresztowania i przesłuchania przez Urząd Bezpieczeństwa. Ślązacy z III i IV kategorią zostali automatycznie zwolnieni od wszelkich zarzutów. Trudne śląskie problemy związane z niemiecką listą narodowościową powoli odchodziły w przeszłość. Niestety również i powojenna rzeczywistość wymagała od pogórzan dokonywania skomplikowanych nieraz wyborów.


W czasie blisko dwumiesięcznych wakacji odnowiono klasy w starej szkole i ściągnięto do niej wszystkie sprzęty szkolne z zamku. Gorączkowo szykowano się do obchodów 50-lecia szkoły i do nowego roku szkolnego, który rozpoczął się 10 września 1945 r. Poprawiło się zaopatrzenie w podręczniki, ale najbardziej dawały się we znaki braki w wyposażeniu klas. Czasem zdarzało się, że uczniowie nie mieli na czym i przy czym siedzieć. Tymczasem na początku października otwarto kursy wieczorowe dla młodzieży starszej, opóźnionej w nauce. Janowi Toblsiewiczowi, Marii Wyhowskiej i Janowi Cieślarowi przybyło jeszcze problemów organizacyjnych, gdy dwa tygodnie później uruchomiono w szkole akcję dożywiania dzieci. Artykuły spożywcze pochodziły głównie z amerykańskiej „Unry" i z przydziałów gminnych. Często też pogórzanie sami przynosili do kuchni szkolnej mąkę, jaja i warzywa. Jak w latach wielkiego kryzysu na dużej przerwie wydawano mleko, pieczywo i zupę. Każde dziecko musiało obowiązkowo pić tran i zażywać przepisane mu przez lekarza lekarstwa. Stan zdrowotny młodzieży był bowiem zastraszający. Na dodatek spora jej część nie miała butów i chodziła w ubraniach bardziej niż skromnych. Gwiazdka szkolna urządzona na wzór przedwojenny z jasełkami, choinką i prezentami, była okazją do rozdawania tych rzeczy najbardziej potrzebującym. W trosce o dzieci, które nie miały jeszcze lat 7 i nie uczęszczały do szkoły, otwarto 10 marca 1946 r. przedszkole. Kierowała nim Anna Szajterówna, która z Wilibald Siwek prowadziła zajęcia w jednym z pomieszczeń na parterze. Potem dołączyła do nich Helena Białkowska. Pomyślano też o wakacyjnym wypoczynku uczniów. W lipcu i sierpniu 1946 r. czynne były w szkole półkolonie dla ponad 100 dzieci z Pogórza i okolicznych wiosek.


Trudnej sytuacji materialnej, lokalowej i kadrowej w oświacie nie mogły zażegnać powszechne w styczniu, lutym i w następnych miesiącach zbiórki pieniężne na Fundusz Odbudowy Szkół. Nadal w wielu placówkach brakowało nauczycieli, podręczników i pomocy naukowych. Również w Pogórzu klasy były przepełnione i liczyły po 50 i więcej uczniów. Z tego względu dużo dni było wolnych od nauki. Wypełniały je różnego rodzaju święta Lasu, Morza, Sportu, Pieśni, Spółdzielczości i Zdrowia. To ostatnie święto wiązało się z szeroko popularyzowaną przez władzę walką z gruźlicą i chorobą Heine Medina. W tych warunkach tylko nieznacznie zmieniono programy nauczania. W dalszym ciągu uczono religii, a dzieci bez przeszkód brały udział w nabożeństwach szkolnych w Skoczowie.


Od roku szkolnego 1947/48 szkoła w Pogórzu była już sześcioklasową Szkołą Powszechną. Zgodnie z dekretem Rady Ministrów z 23.11.1945 r. „O organizacji szkolnictwa w okresie przejściowym", zatwierdzonym przez Prezydium Krajowej Rady Narodowej, określającym na trzy lata system funkcjonowania oświaty i wychowania w Polsce, młodzież z klas VII musiała pobierać dalszą naukę w Szkołach Zbiorczych. Dla Pogórza szkołą taką była Szkoła Powszechna nr 2 w Skoczowie. Dalsze zmiany w oświacie nastąpiły po r. 1947, kiedy to z inicjatywy KC PPR rozpoczęto w szkolnictwie, zakrojoną na szeroką skalę, ofensywę ideologiczną. W jej następstwie, wbrew opinii publicznej i bez przygotowania, w marcu 1948 r. powołano do życia, na wzór radziecki, 11-letnią szkołę ogólnokształcącą składającą się z siedmio-klasowej szkoły podstawowej i 4-klasowego liceum. Skorygowano programy nauczania, a ich treści dostosowano do wymogów ideologicznych, chociaż dopiero od roku szkolnego 1950/51 pojawiły się w szkołach nowe podręczniki. Usunięto religię ze szkół, a zeświadczenie oświaty powierzono w r. 1949 Towarzystwu Przyjaciół Dzieci. Kongres zjednoczeniowy, na którym w grudniu 1948 r. powołano do życia PZPR, znalazł swoje odbicie także w gazetkach szkolnych pogórskiej szkoły. Zgodnie z wymogami obostrzonymi presjami gloryfikowano w nich materialistyczny pogląd na świat, walkę klas, klasę robotniczą i to w wymiarze internacjonalistycznym, proradzieckim.


Dnia 1 września 1949 r. naukę w siedmioklasowej już szkole rozpoczęto 135 uczniów pod kierunkiem Jana Tobiasiewicza, Marii Wyhowskiej, Mieczysławy Folikowej (od 10.11.19948 r.), Janiny Halamy i Heleny Zającówny (od 27.03.1949 r.). W szkole znowu zrobiło się ciasno mimo, że część dzieci z Pogórza, za sprawą nowo wytyczonych obwodów podjęła naukę w Skoczowie, Pierśćcu i Bielowicku. Problemy przy organizacji zajęć lekcyjnych zaostrzyły jeszcze wprowadzone wtedy nowe programy szkolne. Wiadomości, zalecone młodzieży do opanowania, przerastały jej możliwości percepcyjne, co potwierdziło się już po dwóch latach. Wielu uczniów miało kłopoty z przyswojeniem sobie sporej części materiału lekcyjnego i to z większości przedmiotów. Próbowano temu zaradzić egzaminami ukończenia szkoły, a w rok później egzaminami promocyjnymi do klasy V i VII. I choć w następnych latach zwiększono ilość przedmiotów do zdawania, to rezultaty tych zabiegów nie były imponujące. Nie pomogło również zachęcanie młodzieży do współzawodnictwa w nauce i otwieranie kółek samokształceniowych.


Nauczycielom w Pogórzu jeszcze przybyło obowiązków, gdy w kraju rozpoczęto akcję walki z analfabetyzmem. Dla ludzi, którzy nie umieli czytać i pisać, zorganizowano dodatkowe, wieczorowe, kursy trwające do 24 marca 1950 r. W wiosce skorzystało z nich 29 osób, w większości w starszym wieku, powyżej lat 50-ciu.


W kilka tygodni po elektryfikacji szkoły zawiązała się w niej 31 sierpnia 1950 r. drużyna harcerska, która pod opieką Heleny Zającówny nawiązała do pięknych, przedwojennych tradycji tej organizacji będącej w Pogórzu siłą sprawczą wielu ciekawych inicjatyw społecznych. Harcerze pomagali działającemu przy szkole Kołu Macierzy Szkolnej, założonemu jeszcze w latach 30-tych, w urządzaniu balów karnawałowych, festynów szkolnych i wycieczek w góry niemal od zawsze odbywających się na drabiniastych, ustrojonych wozach. Uczestniczyli też w pracach cieszącego się dużą popularnością wśród uczniów teatrzyku szkolnego. Przedstawienie Mieczysławy Folikowej „Trzewiczki Szczęścia" doczekało się kilku występów wysoko ocenianych przez pogórzan. Efekty mobilizowania młodzieży do wytężonej pracy nad sobą i do rozwijania swoich zainteresowań nie kazały na siebie długo czekać. W r. 1954 szkolny zespół artystyczny zdobył kilka wyróżnień, a dzieci biorące udział w III Konkursie Czytelniczym zajęły liczące się miejsce na szczeblu powiatowym.


Procesy industrialne, postępujące wówczas w kraju, nie ominęły Pogórza. W maju 1954 r. zaczęli przybywać do niego osadnicy z zatopionego przez Zbiornik Goczałkowicki Zarzecza. Wiele obiecywano sobie po odwiertach poszukujących gazu w tej okolicy, które wykonano w marcu 1955 r. i po rozwoju przemysłu w pobliskim Skoczowie.


Na 60-lecie szkoły w lipcu i sierpniu przeprowadzono remont kapitalny całego budynku. Odnowiono wszystkie klasy i pomieszczenia. Wymieniono część ławek i tablice. Na 8 września 1955 r. placówka prezentowała się znakomicie, a przygotowany na tą okoliczność program artystyczny potwierdził wysokie kwalifikacje pracujących tam nauczycieli. W miesiąc później młodzież ze starszych klas udała się z Rudolfem Rudzkim do Warszawy i do Krakowa. Zaplanowane na grudzień zawody narciarskie z powodu mrozów przeniesiono na luty następnego roku. Była to kolejna zima „stulecia", przez którą, na ponad tydzień, przerwano naukę szkolną.


Po śmierci Jana Tobiasiewicza kierownikiem szkoły została od września 1956 r. Helena Michalska. Wspólnie z Krystyną Bartel, Hildą Tolasz, Tadeuszem Mirochą i Józefem Dadokiem starała się zapewnić dzieciom jak najlepsze warunki do nauki i do rozwijania swoich zainteresowań. Założono kółko muzyczne, skrzypcowe i wokalne. Tak, że na Dziadka Mroza i na świąteczną choinkę dzieci pokazały się z jak najlepszej strony. Przygotowały ciekawe i urozmaicone przedstawienie. Na tę okoliczność PSS w Skoczowie ufundowała wszystkim słodycze i drobne podarunki.


Na miesiąc przed Sobótką Świętojańską, obchodzoną jak co roku w orginalnej formie, udało się poprawić zaopatrzenie szkoły w pomoce dydaktyczne. Pośród nich ważnym elementem był radiowęzeł założony przez skoczowski Polkap. Pomyślano też o świetlicy, której dotąd brakowało, a którą wreszcie oddano do użytku we wrześniu 1957 r. Mogły się w niej odbywać, już bez przeszkód, zbiórki harcerskie i zebrania Komitetu Rodzicielskiego. Jego przewodniczący od ponad roku musiał wygłaszać na nich referaty na różne tematy. Jak choćby o Jugosławii, o sytuacji na Węgrzech czy o spółdzielczości. To ostatnie zagadnienie przyczyniło się niejako do założenia w szkole Spółdzielni Uczniowskiej i sklepiku. Młodzież garnęła się również do koła sadowniczo-pszczelarskiego prowadzonego przez J. Dadoka ido koła agrotechnicznego H. Tolasz. Dużo zamieszania w pracy tych kółek, w rytmie zajęć szkolnych i realizacji programu nauczania spowodowała w październiku 1957 r. epidemia grypy azjatyckiej. Nie odbyły się przez nią akademie z okazji Dnia Wojska Polskiego i Dnia Nauczyciela, a także najbardziej przez młodzież wypatrywane Andrzejki. W dwa miesiące po jej wygaśnięciu urządzono tradycyjny bal karnawałowy. Impreza się udała, a zysk z niej przydał się w lecie 1960 r. przy remoncie dachu. Przeprowadzono go po dwóch turnusach kolonijnych, które odtąd co roku organizowano w szkole.


W styczniu 1961 r. weszła w życie reforma szkolna wprowadzająca do szkół 8 klasową szkołę podstawową. W Pogórzu zweryfikowano programy nauczania. Zmniejszono ilość godzin lekcyjnych i przekazywanych uczniom treści z myślą o zbliżeniu szkoły do codziennego życia. Wpływ na te zmiany miała popaździemikowa „odwilż". Na fali demokratyzacji życia społecznego i dążeń do odnowy poddano krytyce dotychczasowy system kształcenia i wychowania.


W następnym roku szkolnym otwarto klasopracownię do robót ręcznych i założono koło Młodych Gospodyń. Zakupiono też sporo książek do biblioteki uczniowskiej i nauczycielskiej prowadzonej przez Martę Szostok, w której znalazła się także literatura piękna rosyjska i radziecka, popularyzowana przez dopiero co założony w szkole oddział Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej.


Helena Michalska - Dziewońska 1 września 1962 r. zrezygnowała z pracy w Pogórzu. Przeniosła się do jednej ze szkół podstawowych w Krakowie. Przez ponad trzy miesiące nikt jej nie zastępował. Na dodatek brak jednego nauczyciela komlikował harmonogram zajęć szkolnych. Dopiero 17 grudnia zarządzanie szkołą powierzono Tadeuszowi Mirosze. Nowy kierownik z dobrymi wynikami kontynuował chlubne tradycje szkoły. W dalszym ciągu prowadzono w niej dużo zajęć pozalekcyjnych. Odbywały się bale, kuligi i festyny szkolne zawsze połączone z wystawami prac uczniów. Jak poprzednio żegnano kolejne roczniki absolwentów opuszczających szkołę. Praktykowano też uroczyste ślubowania, zobowiązaujące do dbania o dobre imię placówki. Warto wspomnieć, że w kronice szkolnej pojawiły się wówczas niespotykane dotąd zapiski traktujące o kłopotach wychowawczych, jakie sprawiała młodzież hołdująca nowej modzie i bujnym czuprynom.


W r. 1966 przedszkole, które przez 20 lat mieściło się w budynku szkolnym na parterze, przeniesiono do Domu Ludowego budowanego od roku 1959 w pobliżu przy głównej drodze do Skoczowa. W szkole przeprowadzono wtedy remont ukierunkowany na modernizację i poprawę funkcjonalności pomieszczeń. Od 5 czerwca do 5 sierpnia 1967 r. puste sale adoptowano na klasy. Rozwiązano tym samym wiele problemów związanych z organizacją zajęć szkolnych. Na jakiś czas zapomniano o wszechobecnej ciasnocie.


Popołudniami nadal działały w świetlicy rozmaite koła zainteresowań, które w różnych okresach przechodziły swoje fazy rozwoju w zależności od aktywności uczniów i prowadzących je nauczycieli. W roku szkolnym 1970/71 dobrze prezentowało się kółko artystyczne. Kilkakrotnie wystawiono „Kopciuszka" i „Kota w butach". W rok później liczny szczep harcerzy otrzymał sztandar i w uznaniu zasług mógł wziąć udział w obchodach kopernikowskich. Przez pięć dni maja 1974 r. grupa pogórskiej młodzieży zwiedzała Frombork, Malbork i Toruń. Osiągnięcia odnosili też sportowcy szkolni zrzeszeni w SKS, zarówno w sportach zimowych jak i letnich. Wielu z nich zasilało potem szeregi miejscowego LZS-u.


Już od r. 1973 władze oświatowe poczęły przymierzać się do wprowadzenia w Polsce powszechnej, 10 letniej średniej szkoły typu ogólnokształcącego. Najpierw wychowaniem przedszkolnym objęto wszystkich 6-latków, a potem od roku szkolnego 1979/ 80 zaczęto w klasach pierwszych realizować nowy program nauczania, który z różnych powodów zarzucono. Z tymi zmianami sporo problemów miał Eugeniusz Skarwecki, kierownik placówki w latach 1977-1983. Szczególnie, że w r. 1982 otwarto w szkole tzw. „zerówkę", a naukę ograniczono do pięciu dni w tygodniu. Niestety nie zawężono przy tym podawanych dzieciom treści nauczania, przez co wzrosło obciążenie uczniów obowiązkami szkolnymi. Nie przeszkadzało to jednak tym najzdolniejszym odnosić sukcesy na kolejnych olimpiadach przedmiotowych i to na szczeblu wojewódzkim, na przykład z języka rosyjskiego.


Tę dobrą passę kontynuowała potem Danuta Hasiuk, kierująca szkołą do r. 1984. Jej obowiązki rok później przejęła Małgorzata Staszczyk, która od razu, z pasją, zabrała się za remontowanie całego budynku. Jeszcze w lutym 1986 r. przekazano dzieciom zastępczą salę gimnastyczną. Gimnastykę korekcyjną prowadził w niej najpierw Jakub Rajwa, a potem Mariusz Konieczny. W następnych miesiącach remontowano wszystkie klasy w tym i pracownię techniczną. W lutym 1988 r. z powodu częstych awarii wymieniono niemal połowę rur centralnego ogrzewania i wodociągowych. Wykończono toalety. Wszędzie wstawiono nowe sprzęty. W maju tego samego roku otwarto salę polonistyczną z nowoczesnymi szafami i gablotami. Kupiono adapter i magnetofon, a w czerwcu pianino. Udało się też znaleźć pieniądze na 160 książek do biblioteki szkolnej, zaś w rok później na nowe meble do klasy pierwszej. Cały czas nauce szkolnej towarzyszyły intensywne prace budowlane. W roku następnym wyczyszczono studnie, dokonano renowacji dachu i rynien. Założono nową instalację odgromową. Mimo wielu utrudnień związanych z remontowaniem szkoły rozwijały się młodzieżowe kółka zainteresowań, pośród których wyróżnić należy kółko teatralne i techniczne. Postępy1 w nauce były również zadowalające. Wysoki poziom nauczania sprawiał, że absolwenci bez przeszkód mogli kontynuować dalszą naukę w szkołach zawodowych i średnich. Takie efekty przyniosły min. cykliczne konferencje samokształceniowe, jak i starania ofiarnego grona pedagogicznego. W roku szkolnym 1990/91 ze 176 uczniami pracowali: Małgorzata Staszczyk, Maria Sobik, Beata Motyka, Halina Byrtek, Elżbieta Czakon, Jolanta Olszar, Halina Kobus, Gertruda Obracaj, Alicja Krawczyk, Janian Kupka i Tadeusz Krawczyk. Kiedy na podstawie instrukcji Ministerstwa Edukacji Narodowej powróciły do klas krzyże i lekcje religii, dołączyły do nich katechetki, Anna Kobiela i Halina Uglorz. „Zerówką" w dalszym ciągu opiekowała się Agata Krząszcz, języka angielskiego uczyła Halina Kobus, a muzyki Barbara Kobiela. Wspólnie z Anną Ficoń potrafiła ona zachęcić dzieci do wystawiania jasełek i innych przedstwień szkolnych.

W wakacje letnie 1992 r. dalej prowadzono w szkole pilne prace renowacyjne, które wykonywano jeszcze przez kilka lat. O poszerzenie ich zakresu zabiegała nowa dyrektorka placówki Jolanta Olszar (od września 1992 r.). Dzięki jej zabiegom w następnym roku zakupiono kocioł centralnego ogrzewania, doprowadzono do budynku gaz ziemny, wyremontowano kominy i odnowiono kilka klas. Postarano się też o kozioł gimnastyczny, piłki, organy „Casio", gitary, komputery i książki do biblioteki. Przy wydatnej pomocy Komitetu Rodzicielskiego pod przewodnictwem Aliny Urbańskiej urządzano bale karnawałowe i festyny szkolne, które zawsze cieszyły się popularnością wśród mieszkańców Pogórza. Młodzież, jak dawniej wyjeżdżała na wycieczki klasowe do Krakowa, Zakopanego i Oświęcimia. Wybierano się także w góry i do wielu innych miejsc wartych zobaczenia. Nie zapomniano też o upowszechnianiu wśród dzieci wiedzy o historii wioski i regionu. Duży nacisk kładziono na rozwój sportu szkolnego i masowy udział uczniów w kolejnych Crossach Świętojańskich organizowanych od r. 1988 przez Zarząd LZS Pogórze, Ireneusza Korzonka, Jana Marka i innych tamtejszych społeczników.
Dnia 1 stycznia 1994 r. zmienił się system funkcjonowania szkół podstawowych w skoczowskiej gminie. Zadania związane z prowadzeniem administracji i utrzymywaniem placówek przejął lokalny samorząd terytorialny, który już wcześniej angażował się w rozwiązywanie bieżących problemów inwestycyjnych pogórskiej szkoły. Sprawy merytoryczne pozostawiono w gestii Kuratorium Oświaty w Bielsku-Białej i jego Delegatury w Cieszynie upatrujących w tej reformie pozytywnych przemian w szkolnictwie.
W jubileuszowym 1995 r. do szkoły w Pogórzu uczęszczało 187 dzieci uczących się w 8 oddziałach, w sześciu salach lekcyjnych i pracowni technicznej. Natomiast zajęcia wychowania fizycznego nadal odbywały się w sali LZS Pogórze.

Na 100-lecie szkoły wydano okolicznościowy folder zawierający podstawowe informacje o placówce autorstwa E. Czakon i B. Motyki. Przygotowano też pamiątkowe torby i długopisy. Główne uroczystości rocznicowe odbyły się 17 czerwca. Zainaugurowało je nabożeństwo ekumeniczne w miejscowym kościele p. w. MB. Królowej Polski celebrowane przez ks. pastora Andrzeja Czyża, ks. pastora Marka Uglorza, ks. proboszcza Stanisława Gawlasa, ks. seniora Franciszka Straucha oraz ks. dr Józefa Budnioka. Po nim odbyła się uroczysta akademia, w której wzięli udział przedstawiciele skoczowskich władz samorządowych, vice burmistrzyni Barbara Hyrnik,naczelnik Wydziału Oświaty i Kultury Janina Żagań i kurator Oświaty Jan Janik. Odsłonięto tablicę pamiątkową ufundowaną przez Tadeusza Krawczyka. Przed pawilonem sportowym LZS Pogórze zebrało się także liczne grono mieszkańców wsi z dawnymi i obecnymi wychowankami szkoły. Po oficjalnych przemówieniach bracia Hutyrowie wyrecytowali ten sam wiersz, który w dniu otwarcia szkoły 8 września 1895 r. deklamował ich dziadek Michał Rajwa.

Do tej części programu nawiązał Jan Marek w krótkim przypomnieniu historii szkoły, kończąc je słowami: „zasłużonej jubilatce i jej nauczycielom zawdzięczamy to, że wychowali wielu wartościowych, wzorowych rodziców i obywateli. W dniu jubileuszu sędziwej stulatce życzymy, aby nadal była ośrodkiem oświaty we wsi, kształciła i wychowywała młodzież na mądrych i zdrowych obywateli". Potem odbył się festyn szkolny połączony z wystawą prac uczniów w dwóch klasach na parterze. Zgromadzone tam eksponaty potwierdziły wysoki poziom nauczania w szkole podstawowej w Pogórzu, w której działają i odnoszą sukcesy zespoły samokształceniowe, sportowe, kółka zainteresowań i organizacje młodzieżowe. Niebagatelny jest też udział szkoły w życiu społeczno-kulturalnym wsi i regionu. Wynika to nie tylko z pięknej i bnogatej tradycji szkoły ale i z osobistego zaangażowania nauczycieli, a co ważniejsze z umiłowania przez nich trudnej i odpowiedzialnej pracy pedagogiczno-wychowawczej.

Robert Orawski
1. Franciszek Kołaczek ur. w r. 1875 seminarium nauczycielskie ukończył w r. 1895. Zaczął uczyć od r. 1897. Zmarł 20.06.1995.
2. Jan Czyż ur. w r. 1882. Seminarium ukończył w r. 1903. Uczył w szkołach ludowych od r. 1903.