JANINA ANTOSIEWICZ
SKOCZOWSKI WIATR
Od ciemnych Beskidów1, na falach wiślanych przyleciał chłodny wiatr.
Na mokrych kamieniach, wśród krzaków wierzbiny Cichutko sobie siadł.
Zobaczył w dolinie miasteczko nad rzeka, które od wieków zna.
Bo ten wiatr wędrowiec, bo ten wiatr wiślany ciekawskie oczy ma.
Skoczowie, stary Skoczowie, już siedem wieków trwasz, przeżyłeś groźne pożary i powódź też nie raz. Skoczowie, stary Skoczowie
Gdzieś zgubił zamek, gród? Gdzież gońcy z twojego herbu I rzemieślników trud?
I pognał wiatr szary w uliczki wśród kwiatów, Nad Kaplicówką wiał.
Podumał przy domku „słonecznym" Morcinka l hołd poległym dał.
Zapłakał nad losem Trytonu — Jonasza, Na śliczny Rynek wpadł l z „Filców" kapelncz uchylił przed miastem I na Ratuszu siadł
Skoczowie, stary Skoczowie...
ŻYCIORYS
Mały był jeszcze Gustaw Morcinek, Siostra Tereska mała, Kiedy w Karwinie w ciężkim wypadku Śmierć ojca im zabrała.
Uczył w Skoczowie kudłatych chłopców,
U czyi dziewczęta małe,
Ale do pięknej pracy pisarza
Rwało się serce całe.
Ciężki los dzieci, ciężki los matki,
Lecz się nie najesz płaczem
Więc zjechał Gustłik w głąb czarnej sztolni
i został ładowaczem.
I zaczął piórem malować dzieje U kochanego Śląska, Aż „Wyrąbany chodnik" poznała Cała szeroka Polska.
Ale kamraci ojca tak rzekli:
Nie możesz tu pracować,
Musisz pojechać do szkól, do miasta,
Tam będziesz „sztudyrować".
Spłaca górnikom dług zaciągnięty, Im oddał swoje życie, Sławi w powieściach ich walkę, pracę, Legendy śląskie pisze.
Za słabyś synku, by żyć pod ziemią, Nauka twoim celem — Za składki, grosze kolegów ojca, Został nauczycielem
Pisze i mówi: — Ludzie są dobrzy! Czyż trzeba lepszych wyników? Pokazał Polsce Śląsk najprawdziwszy, Jego prawdziwych górników.
Przez siedemdziesiąt lat kroczył naprzód, Choć droga była grząska. Zbliżył do Polski Śląsk ukochany Polskę przybliżył do Śląska.