Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
Zaloguj się
Jesteś nowy na OX.PL?
Gorzelnia we Frelichowie
Dział:

Robert Orawski

Gorzelnia we Frelichowie

Niniejsze opracowanie w zasadzie nie dotyczy Skoczowa, ma jednak związek ze sławną w naszym mieście rodziną Blattanów. Ponadto żyją w naszej gminie ludzie, którzy dobrze pamiętają frelichowską gorzelnię i sąsiednią wioskę Zarzecze. Właśnie im oraz wszystkim zainteresowanym dedykuję poniższy artykuł.


W latach 1771-1772 na Śląsku Cieszyńskim miały miejsce nieurodzaje, które spowodowały tragiczny w skutkach głód. Chłopi zostali wówczas zmuszeni niejako do szukania pożywienia w niechętnie dotąd traktowanych ziemniakach. Ich uprawa stosunkowo szybko upowszechniła się i to na tyle, że zaczęto nimi karmić nie tylko trzodę ale i bydło. Ziemniaki znalazły także zastosowanie w miejscowych warzelniach, jako tani surowiec do produkcji spirytusu i wódki. Tutejsze rolnictwo powoli zmieniało swój charakter. Stawało się coraz bardziej intensywne. W wielu miejscowościach zakładano nowoczesne, jak na tamte czasy, majątki ziemskie o dużej wydajności z hektara. Po wojnach śląskich pozostały już tylko wspomnienia i rozpoczął się okres rozwoju gospodarczego tej ziemi. W pobliskim Zarzeczu w r. 1785 wybudowano szkołę, a w Gołyszu kaplicę z cudownym obrazem Matki Boskiej Gołyskiej.


Z incjatywy ks. sasko-cieszyńskiego Albrechta Kazimierza (1738-1822), syna króla polskiego Augusta III, właściciela Komory Cieszyńskiej od r. 1766 w Chybiu - Frelichowie końcem lat 80-tych XVIII stulecia wzniesiono nowy, murowany folwark. Rozebrano stare, drewniane zabudowania pamiętające jeszcze czasy cesarza Karola VI Habsburga i wybudowano obszerną i długą na ok. 80 m oborę dla bydła wraz ze stodołami, stajniami i spichlerzem. Potem wzniesiono budynek przypominający bardziej czynszową kamienicę niż zamek, choć tak właśnie nazwali go miejscowi chłopi. Rezydowali w nim kolejni zarządcy majątku rozciągającego się po obu stronach Wisły, do samej granicy z Prusami.


Dopiero od połowy XIX w. w majątku zaczęło przybywać maszyn rolniczych.


Sprowadzono m. in. parowe młockarnie, sieczkarnie i parowniki. Wtedy też rozpoczęto chów nowych ras owiec i krów mlecznych. Z roku na rok powiększano uprawę buraków cukrowych sprzedawanych do cukrowni do Chybia założonej tam w r. 1884 przez niemiecką spółkę akcyjną.


W r. 1909 właściciel Frelichowa hr. Larisch polecił wydzielić kilka pomieszczeń w części budynku gospodarczego od strony zamku i założyć w niej gorzelnię. W tej prymitywnej wytwórni alkoholu, w której większość prac wykonywano ręcznie, pracowały 2-3 osoby i to tylko od wykopków do wiosny. Spirytus wywożono raz w tygodniu do Bielska, a odpady mieszano z plewami i zadawano bydłu


Okazało się to na tyle opłacalne i potrzebne folwarkowi, że w roku 1913 przy końcu zabudowań wzniesiono dużą i nowoczesną gorzelnię, w której wszystkie instalacje, kotły i kadzie wykonane były z miedzi.


Do końca I wojny światowej kierował nią Franciszek Kasper zatrudniający tam 3-4 osoby. Ziemniaki do przeróbki dostarczał Jan Bochowski, Czech z pochodzenia, zarządzający wraz ze swoim zastępcą całym majątkiem na Frelichowie. Produkcja spirytusu trwała teraz już cały rok, a pozostałości pofermentacyjne sprzedawano na paszę okolicznym „siedlokom". Dalszy rozwój gorzelni zakłócił pożar, który wiosną 1914 r. zniszczył stodołę wraz z zapleczem gospodarczym. Na domiar złego w lipcu tego roku wybuchła I wojna światowa i większość mężczyzn z folwarku wcielona została do c. k. armii. Z trudem nadążono z terminowym wykonywaniem prac polowych więc ograniczono wytwarzanie alkoholu do minimum.


Po zakończeniu wojny i po rozpadzie monarchii Habsburgów jeszcze przez rok posiadłością rządził Jan Bochowski, który jesienią 1919 r. przeniósł się wraz z rodzi-na na Morawy. Majątek przejął wówczas skarb państwa, a jego plenipotent zwolnił z pracy Franciszka Kaspra. Wyprowadził się on z zamku do polskiego Cieszyna i dopiero wiosną 1921 jego miejsce zajął Józef Kożdoń z Kęt. Na dogodnych warunkach wydzierżawił on podupadły już folwark. a opustoszałą oborę zasiedlił tylko 5 sztukami nielicznych krów. Po pięciu latach ciężkiej pracy i eksploatowaniu zie-mi, niemal do maksimum, doczekał się aż 60 sztuk bydła i sporych zasobów pieniężnych. Rozwiązał wtedy umowę ze Skarbem Państwa i wrócił z powrotem do Kęt, gdzie kupił dużą posiadłość ziemską.


Wiosną 1927 r. folwark, pokaźnie zadłużony w banku w Bielsku, objął Karol Suhooek pochodzący z Moraw. W czasie wojny polsko-czeskiej w styczniu 1919 r. służył on jako oficer u gen. Sznajderka w oddziałach atakujących Drogomyśl. Tam wraz z plutonem żołnierzy zdezerterował i przeszedł na polską stronę. Od razu po zawieszeniu broni 3 lutego 1919 r. Czesi skon-
fiskowali mu majątek wraz z całym ruchomym inwentarzem.


Jego patriotyczną postawę w najtrudniejszym dla Polaków okresie wojny doceniły władze polskie. W uznaniu zasług odstąpiły mu frelichowskie, ponad 80 hektarowe gospodarstwo. Do jego prowadzenia miał potrzebne kwalifikacje, gdyż był z wykształcenia agronomem i gorzelnikiem po 5-letniej, średniej szkole rolniczej.


Początkowo Karolowi Suchankowi, który zamieszkał w zamku z żoną i 7-letnią córką źle się powodziło. Krów miał mało, a ze starych przepracowanych koni niewiele było pożytku. Dopiero po kilku latach stał się wypłacalny i mógł liczyć na kredyty bankowe. Wyremontował budynki, kupił 6 par koni i kilkanaście krów, rzadkiej, siwej rasy. Ziemia po intensywnym nawożeniu zaczęła wreszcie przynosić oczekiwane plony, a gospodarstwo dobrze prowadzone z każdym rokiem zwiększało swe zasoby.


W połowie lat 30-tych było już w nim ponad 60 mlecznych krów, którymi na stałe zajmowały się trzy kobiety.  Każda codziennie musiała wydoić prawie 20 sztuk i posprzątać „swoją" część obory. Nawóz wynosiły na noszach lub wywoziły ręcznym wózkiem. Mleko każdego ranka wysyłano furmanką do mleczami w Pawłowicach, choć oferowana za nie cena pozostawiała wiele do życzenia.


Praca w gospodarstwie była ciężka, nierzadko po 10 i więcej godzin dziennie bez względu na porę roku, a przy nasilaniu robót polowych nawet i 12. Suchanek płacił za nią 25 złotych miesięcznie i do pensji dokładał 9 m3 zboża, mleko oraz naftę. To co się należało każdy otrzymywał na czas, o ile dobrze wypełniał swoje obowiązki, choć różnie z tym bywało.


Produkcja spirytusu z ziemniaków została wznowiona we Frelichowie w rok po przejęciu majątku przez K. Suchanka. Rozpoczęto od 60 litrów miesięcznie by końcem lat 30-tych odwozić do Bielska, do rektyfikacji nawet i kilkaset litrów tygodniowo. Wytwarzany w wytwórni alkohol gromadzono w zbiorniku o pojemności 30 tys. litrów i z niego to napełniano furmankową cysternę. Przelewania właściciel pilnował osobiście. Zwłaszcza, kiedy zdarzył się wypadek, w którym zginął nietrzeźwy woźnica, a para koni utopiła się w stawie.


W roku 1929 Karol Suchanek usiłował zwiększyć zyski z gorzelni. Zawarł ze swoim kolegą Emilianem Kołaczkiem - zarządcą lasów w rejonie Kończyc - korzystną umowę na dostarczenie mu spirytusu do jego fabryki wódek, likierów i rosolisów mieszczącej się właśnie we Frelichowie. Wynajął mu część pomieszczeń gospodarczych na ponad rok. Firma dość wcześnie, bo w r. 1921 weszła w spółkę ze znanym skoczowskim przedsiębiorcą Franciszkiem Blattanem - producentem wielu gatunków alkoholi. Z tego czasu zachowało się kilka firmowych etykietek na wysokim poziomie graficznym, gdyż zakład Emiliana Kołaczka musiał stawić czoło konkurencji w Chybiu i na terenie całego Śląska Cieszyńskiego.


W r. 1937 Karol Suchanek kupa- duży folwark na Mnichu zwany przez miejscowych „U Mamicy". Po I wojnie światowej przejął ten majątek, gdy niejaki Czajkowski, były „biały" oficer, który w r. 1920 w czasie gdy bolszewicy parli na Warszawę, przeszedł na stronę polską. Marszałek J. Piłsudski docenił taką postawę i nadał mu ziemię w Mnichu.

Początkowo Czajkowski dbał o ludzi, którzy u niego pracowali, ale później zaczął coraz więcej wymagać i coraz mniej płacić lub wcale. Nie raz zdarzało się, że wogóle nie było wypłaty, a awantury o pieniądze stały się czymś normalnym. Tuż przed bankructwem Czajkowskiego jeden z chłopów nie wytrzymał nerwowo i przyszedł po zaległe od kilku miesięcy pieniądze bezpośrednio do pryncypała. Czajkowski, jak zawsze zaczął obiecywać, że wszystko wypłaci, ale w przyszłym tygodniu.

Gdy dyskusja zaczęła się przeciągać zdjął strzelbę ze ściany i zaczął fornalowi wygrażać, co dotychczas było na porządku dziennym. Ten nie namyślając się wiele przewrócił Czajkowskiego wyrwał mu z rąk nabitą i odbezpieczoną fuzję i przystawił mu do głowy.

Od razu znalazły się pieniądze. Choć chłop po wypłacie został od razu wyrzucony z pracy to jednak Czajkowski przestał tak haniebnie postępować z pracownikami. Podobną utarczkę miał z nim K. Suchanek podczas zwyczajnego objazdu swoich włości dwukołowym powozem. Podczas sprzeczki kto komu ma ustąpić na grobli doszło do rękoczynów, które Czajkowski zakończył w stawie. Kolejne rozprawy sądowe zakończyły się skazaniem K. Suchanka w r. 1931 na karę grzywny. Po bankructwie Czajkowskiego poważnie zadłużony folwark na Mnichu kupił właśnie K. Suchanek. Do r. 1939, do wojny nie spłacił on jednak wierzycieli, wyczerpał przy tym swoje zasoby pieniężne i sam popadł w długi.


Po zajęciu Polski przez Niemców we wrześniu 1939 r. zabroniono produkcji we Ferlichowie, a urządzenia gorzelnicze opieczętowano. K. Suchanek w przeciwieństwie do swojej córki, która ukończyła przed wojną Gimnazjum im. A. Osuchowskiego i pozostała Polką, przyjął II grupę DVL. Dlatego władze hitlerowskie powierzyły mu wysyłkę mleka z Chybia i okolicznych wiosek do mleczami w Pawłowicach oraz rozdzielnictwo na tym terenie nawozów sztucznych. Mimo pozornej gorliwości przy wypełnianiu tych obowiązków K. Suchanek pozostał takim samym, jak dawniej porządnym człowiekiem. Pomagał różnym ludziom w trudnych dla nich chwilach i ostrzegał przed mającymi nastąpić kontrolami i rewizjami w wiosce.


W r. 1942 do Frelichowa doprowadzono prąd. Przy budowie linii pracowali niezdolni do służby wojskowej mężczyźni, którzy wtedy mieszkali w majątku.


Żona K. Suchanka pochodziła z bogatej rodziny morawskiej i również przyjęła wlkslistę. Wspólnie z córką pomagała mężowi w prowadzeniu gospodarstwa zajmując się głównie administracją, rachunkami i prowadzeniem domu. Miała do dyspozycji służbę, a do męża nie zwracała się inaczej jak tylko „Pan Suchanek". Suchankowie żyli na wysokim poziomie. Mieli dobrze urządzone mieszkanie, powóz, zadbany majątek. Udzielali się też w drogomyskiej parafii ewangelickiej.


Zimą 1945 r. do Frelichowa wkroczyły jednostki sowieckie. Zabrano wszystkie konie i krowy, a miesiąc później K. Suchanka aresztowało NKWD i wywiozło go do obozu pracy za Ural. Tam już po roku został kierownikiem kołchozu o powierzchni ponad 10 tys. hektarów. Znajdowało się w nim kilka młynów, zakładów przetwórczych, spichlerzy i 5 dużych gorzelni. W krótkim czasie kołchoz osiągnął najlepsze wyniki ekonomiczne w całym obwodzie. Z niewoli, w której miał się bardzo dobrze, wrócił K. Suchanek we wrześniu 1948 r. i zamieszkał ponownie w zamku. Razem z żoną, zamężną już córką oraz zięciem Wanią z Drogomyśla zajmowali już tylko 3 pokoje i kuchnię. Jego gospodarstwo, jako poniemieckie jeszcze w lecie 1945 r. przejęła Cukrownia w Chybiu. Nie mogła jednak poradzić sobie z kosztami prowadzenia majątku i po dwóch latach przekazała go Stadninie Ogierów w Pruchnej. Ta już po trzech miesiącach pozbyła się go na rzecz PGR „Zjednoczenie" w Opolu.


Właśnie wtedy znakomicie utrzymane krowy rasy holenderskiej przekazano z Ferlichowa do Krowiarek za Raciborzem. Potem folwarkiem rządził PGR w Pszczynie, który nieco wyremontował zdewastowane już zabudowania. W r. 1951 wymieniono więźby i założono nowe pokrycia dachowe. Obecnie gospodarstwo wchodzi w skład PGR-u w Pruchnej.


Wszystkie urządzenia gorzelniane jeszcze w r. 1947 zabrała z Ferlichowa Bielska Fabryka Wódek. Gorzelnia przestała istnieć, a reszta majątku popadała w coraz większą ruinę.


Suchankowie mieszkali w zamku do r. 1950, po czym przeprowadzili się do Pruchnej. W starym mieszkaniu pozostała córka z mężem, który pracował wówczas w Cukrowni w Chybiu i objął w posiadanie sąsiednią tzw. Machalicówkę.


K. Suchanek zatrudnił się w Pruchnej do prowadzenia tamtejszego majątku PGR. Za wynikłe z winy innych niedobory skazano go wówczas na 3 lata więzienia. Po wyjściu na wolność w r. 1956 K. Suchanek przeniósł się wraz z żoną do Łabęd do tamtejszego PGR-u składającego się z trzech dużych gospodarstw. Po dwóch
latach doprowadził je do rozkwitu, a PGR zaczął osiągać spore zyski, które zainteresowały aż Ministerstwo Rolnictwa w Warszawie. Ofiarną i efektywną pracę K. Suchanka nagrodzono Złotym Krzyżem Zasługi wręczonym mu osobiście przez J. Cyrankiewicza, który potem zaprosił go na tygodniowy pobyt w stolicy.

 

W Łabędach nie pobył zbyt długo. Sprawy rodzinne zaabsorbowały go na tyle, że zdecydował się w końcu kupić 90 arową parcelę w Dzięgielowie. Zatrudnił się w Spółdzielni Rolniczej w Bażanowicach i tam pracował do emerytury. Zmarł w latach 80-tych i jest pochowany na cmentarzu ewangelickim w Cieszynie. Z jego rodziny też już nikt nie żyje. Dzieje Frelichowa opracowano na podstawie wspomnień osób, które pracowały tam w latach 30 i 40-tych. Bez pomocy Józefa Kielocha i Karola Nikła ten artykuł nigdy by nie powstał.

 

Kalendarium pochodzi z „Kalendarza Miłośników Skoczowa” 1996, udostępnionego dzięki uprzejmości Towarzystwa Miłośników Skoczowa.