Karol Kajzer
Skoczowskie historie targowe
Do targowych i handlowych tradycji Skoczowa nawiązuje stara legenda o zagładzie dawnego miasteczka, a raczej osady grodowej. Do tego miasteczka - według legendy - w bardzo zimny dzień przybyła wiejska baba z koszykiem jajek na sprzedaż, aby za to nabyć inne niezbędne rzeczy. Kiepski to jednak musiał być targ, gdyż nic nie sprzedała. Chodziła nawet od bramy do bramy, zachęcając mieszkańców do kupna, lecz bezskutecznie. Zmęczona i zziębnięta poszła ku studni na środku placu, by się przynajmniej napić. Wtedy pośliznęła się, upadla i stłukła wszystkie jajka. W dodatku bawiące się koło studni urwisy śmiały się z niej i dokuczały biednej kobiecie. Zrozpaczona rzuciła przekleństwo na nieżyczliwe miasto, życząc aby ziemia go pochłonęła. Nagle też powstało wielkie trzęsienie, runęły domy i obwarowania a ich szczątki, wraz z mieszkańcami, pokryła ziemia.
Legenda mówi o upadku starej osady warownej istniejącej do IX względnie X wieku n.e. w miejscu zwanym Gródkiem lub Szańcem przy dolinie Piekiełko. Nie wiadomo czy legenda pochodzi rzeczywiście bezpośrednio z tamtych czasów, czy też jest wytworem późniejszego okresu, powstałym w oparciu o zachowane w pamięci pokoleń okruchy dawnych wydarzeń. Motyw targowy zachował się w legendzie przez wieki.
Kiedy uformowała się nowa osada, w miejscu prawdopodobnie obecnego śródmieścia, można określić tylko w przybliżeniu. Jedyny zapis, niczym nie poparty, o „wybudowaniu miasta Skoczów" wskazuje na rok 971, co „odnotowane" zostało w jednym z dokumentów pod nazwą „Osobliwości książęcego kameralnego miasta Skoczów", złożonych do puszki w 1801 roku, a umieszczonej w wieży ratuszowej. Żadnego potwierdzenia tej daty jednak nie ma, toteż należy ją potraktować jako hipotetyczną, symboliczną.
Dopiero trzy wieki później Skoczów wspomina się w dokumentach książęcych jako miasteczko. Na początku Skoczów był niewątpliwie osadą wiejską. Leżąca na szlaku kupieckim przy przejeździe na Wiśle, osada miała dogodne położenie i warunki do rozwoju, a tym samym ukształtowania się w miasto.
W dawnych dokumentach dotyczących Skoczowa nie wspomina się o ówczesnych formach i zasadach handlowania. Prawdopodobnie zanim jeszcze osada przekształciła się w miasteczko jego mieszkańcy byli rzemieślnikami, którzy zapewnie prowadzili równocześnie niewielkie gospodarstwa rolne. Wyroby rzemieślnicze też były podstawowym towarem, którym handlowano w mieście i poza miastem w okolicznych miejscowościach. Pierwsi rzemieślnicy to byli piekarze, rzeźnicy, szewcy. Sprzedawali oni swoje wyroby w budach drewnianych, czyli tzw. jatkach, nabywanych albo dziedzicznie albo wykupywanych od przełożeństwa miasta, co stanowiło znaczny majątek. Skoczowskim rzemieślnikom (podobnie zresztą jak wszystkim innym) zagrażała konkurencja rękodzielników sąsiednich miast. Postarać się więc musieli o przywileje gwarantujące ochronę ich interesantów.
Dyplom z 1470 roku nadany mieszczanom Skoczowa przez księcia cieszyńskiego Przemka II potwierdza dawne prawa i przywileje, ponieważ poprzednie dokumenty z przywilejami spaliły się w wielkim pożarze miasta, prawdopodobnie w 1469 lub na początku 1470 r. Wśród innych przywilejów miasto otrzymało „prawo milowe", co oznaczało wyłączne prawo dostarczania swoich wyrobów rzemieślniczych ludności w promieniu jednej mili. Prawo to zabraniało też okolicznym wsiom posiadanie piekarzy, rzeźników i innych rzemieślników poza kowalami i szewcami „partaczami".
W miarę rozwoju miasta przybywało rzemieślników, którzy łączyli się w organizacje cechowe. Statuty cechowe określały dokładnie liczbę rzemieślników w mieście. Przywileje dla cechów oraz nadania statutu przyznawali książęta. W 1633 roku księżna cieszyńska Elżbieta Lukrecja przyznała skoczowskim rzeźnikom prawo do otwierania nowych jatek. Zastrzegła przy tym, że w Skoczowie nie może być więcej niż 10 mistrzów rzeźniczych. W 1645 roku nowy statut otrzymał cech tkaczy. Ta sama księżna, trzy lata później, potwierdziła również prawa i przywileje cechu sukienników, w 1638 roku nadała statut cechowi kowali w Skoczowie.
Drobni rzemieślnicy i wieśniacy sprzedawali swoje produkty przede wszystkim na tygodniowych targach, które „od wieków istniały w mieście". Sprzedawano na nich wyroby produkowane tylko w Skoczowie i „państwie skoczowskim". Przyjeżdżali zatem na targi również rzemieślnicy z innych miast, nawet z Cieszyna. Było to możliwe tak długo, dopóki Skoczów miał mało rzemieślników i brakowało w nim kilku rodzaji rzemiosł. W miarę, jak książęta nadawali statuty i przywileje nowym cechom i jak przybywało rzemieślników skoczowskich, cieszyńscy nie byli pożądani. Mieszczanie nie chcieli więc dopuszczać obcych do miasta, skarżąc się jednocześnie przed cesarzem na zachłanność konkurentów. Tamci z kolei oskarżali skoczowian, że ich targi przekształciły się w jarmarki, do których prawo miał tylko Cieszyn. Były to więc zapewne okazałe targi, na których sprzedawali swoje wyroby zarówno rzemieślnicy, jak również kupcy, . przyjeżdżający także z dalszych stron, oraz wieśniacy z sąsiednich okolic z płodami rolnymi i inwentarzem żywym. Zwierzęta hodowlane sprzedawano na targach bydlęcych. Cesarzowa Maria Teresa przyznała w 1743 roku miastu trzy targi w roku na bydło. Handel bydłem odbywał się już wcześniej.
Spory między skoczowianami a konkurentami toczyły się od dłuższego czasu. Przyczyniły się z pewnością w dużej mierze, choć nie tylko do tego, że w 1797 r. zakazano miastu odbywania targów tygodniowych. Jeszcze w grudniu tegoż roku, mieszczanie zwrócili się do cesarza z proś-bą o zezwolenia na 4 targi wielkie, jednakże bez udziału rzemieślników obcych. W piśmie argumentowano, że targi w Skoczowie odbywały się od dawna i ze względu na dochód są miastu niezbędne. Podkreślono, że kilkakrotny najazd pruskich wojsk spowodował zubożenie miasta, a mieszkańcy zaczynają opuszczać swoje siedziby, nie ma też skąd brać pieniędzy na podatki. Tymczasem w Cieszynie było sporo urzędów, zakładów i 5 jarmarków. W styczniu 1798 r. cesarz Franciszek II zezwolił na urządzanie w Skoczowie czterech wielkich targów tygodniowych po uiszczeniu opłaty w wysokości 13 florenów i 26 krajcarów.
Sprawa konkurencji nadal budziła niepokój. W 1799 r. burmistrz i rada miejska ponownie zwróciły się do cesarza o wydanie zezwolenia miastu, by mogło nie dopuścić obcych rzemieślników na targ. W 1806 roku cesarz Franciszek II wydał dla mieszczan skoczowskich kolejne dwa przywileje. Pierwszy z nich, to zezwolenie na odbywanie czwartego jarmarku na początku roku przed jarmarkiem (wielkim targiem) tygodniowym oraz na urządzenie, w dzień poprzedzający jarmark, także targu na bydło. W drugim przywileju cesarz zezwolił na odbywanie w każdy czwartek cotygodniowego targu. Pozwolenie na odbywanie czwartkowych targów zostało 1820 roku potwierdzone z tym zastrzeżeniem, że będą na nich sprzedawać swoje towary także obcy. Stało się to zapewne wskutek usilnych starań rzemieślników zwłaszcza cieszyńskich, którzy również nie zasypiali sprawy i nie żałowali pieniędzy na rozprawy, by mogli uzyskać możliwość handlu w tym mieście.
Czwartkowe targi stały się odtąd tradycją aż po dzień dzisiejszy. Jarmarków było kilka a ich ilość stopniowo się zwiększała. Ze „Spisu jarmarków istniejących na Śląsku", zawartym w obwieszczeniu Prezydium Kraju Śląskiego z 30 grudnia 1890 r., odnotowanym przez Jana Wantułę dowiadujemy się, że Skoczów miał przyznane osiem jarmarków: „w poniedziałek przed Popielcem i Niedzielą Palmową, czwartek przed Wniebowstąpieniem Pańskim, poniedziałek przed Bożym Ciałem, w dzień św. Bartłomieja, w czwartek po św. Michale, w dzień św. Marcina i czwartek przed Wigilią".
Targi na bydło odbywały się zazwyczaj w przeddzień każdego jarmarku, lecz zdarzało się, że odbywały się w ten sam dzień. Kiedyś handlowano bydłem i innym zwierzętami domowymi razem z targami ogólnymi na rynku, gdzie też z czasem robiło się coraz ciaśniej. Toteż w 1895 r. przeniesiono je na targowisko miejskie przygotowane przy ulicy Kolejowej. Targi bydlęce odbywały się wówczas dwa razy w miesiącu także w czwartki. Swego rodzaju przypomnieniem tegoż targowiska miejskiego, które istniało jeszcze po II wojnie światowej, jest nazwa ulicy Targowa.
Podobnie jak jarmarki i targi czwartkowe, bydlęce targi cieszyły się dużym powodzeniem szeroko w okolicznych miejscowościach, skąd dostarczano na sprzedaż nieraz bardzo znaczne ilości koni, a targi końskie miały swoisty charakter i były nieraz bardzo widowiskowe. Do rekordowych pod względem ilości zwierząt gospodarskich należał m.in. targ w dniu 28 października 1910 r. kiedy to przyprowadzono prawie tysiąc sztuk nierogacizny - świń i prosiąt."
Podczas I wojny światowej targi były bardzo ograniczone, gdyż towarów było mało, a wszelkie płody uzyskiwane z rolnictwa tak jak i zwierzęta gospodarskie przeznaczone były na potrzeby wojenne. Nieraz też na wsi głód zaczął zaglądać do chałup. W 1914 roku odbył się też ostatni jarmark w Skoczowie. Wprawdzie 10 lat później władze miasta rozważały możliwość wznowienia jarmarków, lecz na tym się skończyło.
Ponownie ożywienie targów czwartkowych nastąpiło w okresie międzywojennym. Czwartki skoczowskie stały się tak popularne, że przybywała na nie ludność nie tylko z okolicznych miejscowości, lecz z powiatów bielskiego, a nawet pszczyńskiego i rybnickiego. Był to więc znaczny dopływ pieniędzy do kasy miejskiej. Toteż w listopadzie 1926 r. wydział gminy skoczowskiej uchwalił wprowadzić drugi dzień targowy w poniedziałek „na artykuły żywnościowe i nierogaciznę". Były z tym jednak kłopoty wskutek innych sugestii, chyba ze Starostwa, aby czwartkowe targi przenieść na piątek, a drugi dzień targowy wprowadzić we wtorek. Sprawa się przeciągała, gdyż Wydział gminy obstawał przy swoim, a w dużym stopniu pomagały mu w utrzymaniu decyzji Stowarzyszenie Handlowców i Stowarzyszenie Zjednoczonych Przemysłowców. Ostatecznie w 1933 roku ustalono drugi dzień targowy we wtorek i tak już pozostało. Te drugie targi były jednak o wiele skromniejsze niż czwartkowe. Do 1939 roku w drugi i czwarty poniedziałek utrzymywały się również tak zwane wielkie targi.
Przypisy
1 Grodzisko w Międzyświeciu, zwane powszechnie Piekiełkiem
2 Puszkę z dokumentami wyjęto w 1954 r. podczas remontu wieży ratusza
3 „Dyplomatariusz skoczowski - Kodeks dyplomatyczny miasta Skoczowa" AJ. Gorgosza (zawierający odpisy 35 dokumentów). Muzeum im. G. Morcinka w Skoczowie
4 Partaczami nazywano szewców (lub małych rzemieślników) niewykwalifikowanych tzw. „domowych", nie należących do cechu.
5 J. Wantuła „Historia Skoczowa" część II (w) Gazeta Skoczowska 1992-1993 r.
6 „Dyplomatariusz Skoczowski" - op. cit.
7 Fr. Popiołek „Z przeszłości miasta Skoczowa" (w) Pamiętnik Skoczowski, 1967
8 J. Wantuła „Historia..." op. cit.
9 Fr. Popiołek „Z przeszłości..." op. cit. por. K. Kajzer „Handel i gastronomia" (w) Dzieje Skoczowa od zarania do współczesności, wyd. II 1993
10 J. Wantuła „Z życia mieszczan skoczowskich w dawnych czasach (w) Pamiętnik Skoczowski, 1967
11 J. Wantuła „Historia..." op. cit.
12 K. Kajzer „Handel..." op. cit. (w przyp. 9)
13 K. Kajzer „Handel..." op. cit.
Artykuł pochodzi z „Kroniki Skoczowa” 1998, nr 13 udostępnionej dzięki uprzejmości Towarzystwa Miłośników Skoczowa.